- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
Wpisy archiwalne w kategorii
Wyprawy
Dystans całkowity: | 4173.32 km (w terenie 496.39 km; 11.89%) |
Czas w ruchu: | 242:10 |
Średnia prędkość: | 17.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.60 km/h |
Suma podjazdów: | 975 m |
Liczba aktywności: | 62 |
Średnio na aktywność: | 67.31 km i 3h 54m |
Więcej statystyk |
Krótka rejza po opolszczyźnie.
Środa, 1 lipca 2015 | dodano: 02.07.2015Kategoria Wyprawy
Pora najwyższa, na odwiedzenie jakichś nowych terenów. Rano dojazd do Solca na pociąg, który zawiózł mnie do Kluczborka. Z tamtąd obrzeżami Stobrawskiego Parku Krajobrazowego ruszyłem w kierunku Opola. Teren, na którym byłem krajobrazowo taki sobie, podobny do znanych mi dobrze wielkopolskich równin. ;) Po drodze spotkałem nieco dziwne miejsce widokowe. Coś jakby altanka, na słupach. Widok rozciągał się na pobliską łąkę otoczoną drzewami. Turystycznie nic ciekawego, no chyba, że ma służyć ornitologom. Na terenie gminy Murów po raz pierwszy spotykam się z dwujęzycznymi nazwami miejscowości, po polsku, i po niemiecku. Gdzieś w połowie drogi, zmieniam nieco zaplanowana trasę. Dochodzę do wniosku, że poruszam się zbyt wolno (ogranicza mnie czas powrotnego pociągu z Opola), i rezygnuję z dojazdu nad Jezioro Turawa. Od Bierdzan decyduję się na jazdę krajową 45-tką. Mimo braku w dużej mierze szerokich poboczy, droga łącząca Kluczbork z Opolem nie jest straszna. W porównaniu do DK 11, którą znam doskonale, ruch na 45 był jakiś taki niedzielny. ;) Po drodze mam okazję z daleka oglądać opolską elektrownię. Robi wrażenie, Konin musi się schować. Po dotarciu do miasta kieruję się bezpośrednio do centrum. Czasu zostało mi niewiele, około 1,5 godz. Na szczęście dworzec jest w pobliżu Wyspy Pasieki, na której znajduje się m.in. Amfiteatr Tysiąclecia, i Wieża Piastowska. Opole robi na mnie sympatyczne wrażenie. Miasto jest ładne, zadbane. Z odrestaurowanych murów miejskich rozciąga się widok na Odrę i Wyspę Pasiekę. Amfiteatr jest chyba szczelnie ogrodzony, z tego co się zorientowałem, a dojście do niego musi prowadzić przez Narodowe Centrum Piosenki Polskiej. Ja przynajmniej nie znalazłem możliwości dostania się tam "na krzywy ryj." Ciekawostka, o której dotąd nie wiedziałem. Opole, podobnie jak Wrocław, ma swój most zakochanych. Na Moście Groszowym wisi sporo kłódek, z wiadomą treścią. :) Niestety zabrakło czasu na próbę odwiedzenia kamieniołomu ODRA II leżącego na północno-zachodnich rubieżach miasta.
Wycieczka fajna, pogoda dopisała. Szkoda tylko, że wprowadzając letni rozkład jazdy PKP skreśliło kilka połączeń z Poznania, które jechały dalej niż Ostrów Wlkp. Pamiętam, że w listopadzie był wcześniejszy pociąg do Kluczborka. Powrót pociągami z Opola do Solca, z przesiadką w Kluczborku.
Parowóz TY-45 na stacji w Kluczborku © romulus83
Fajny znak :) © romulus83
Miejsce widokowe © romulus83
...oraz widok z niego © romulus83
Dwujęzyczna nazwa miejscowości © romulus83
Stobrawski P.K © romulus83
Kościół w Tułach z 1856r © romulus83
Mała Panew w rejonie wsi Węgry (widok z D.K. 45) © romulus83
Opolska elektrownia © romulus83
Wieża Piastowska na armatniej lawecie © romulus83
Opolski ratusz © romulus83
Mury obronne © romulus83
Kościół katedralny Świętego Krzyża © romulus83
Wieża Piastowska © romulus83
Opolski amfiteatr © romulus83
Odra w Opolu © romulus83
Młynówka © romulus83
Zabytkowy Most Groszowy © romulus83
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka fajna, pogoda dopisała. Szkoda tylko, że wprowadzając letni rozkład jazdy PKP skreśliło kilka połączeń z Poznania, które jechały dalej niż Ostrów Wlkp. Pamiętam, że w listopadzie był wcześniejszy pociąg do Kluczborka. Powrót pociągami z Opola do Solca, z przesiadką w Kluczborku.
Parowóz TY-45 na stacji w Kluczborku © romulus83
Fajny znak :) © romulus83
Miejsce widokowe © romulus83
...oraz widok z niego © romulus83
Dwujęzyczna nazwa miejscowości © romulus83
Stobrawski P.K © romulus83
Kościół w Tułach z 1856r © romulus83
Mała Panew w rejonie wsi Węgry (widok z D.K. 45) © romulus83
Opolska elektrownia © romulus83
Wieża Piastowska na armatniej lawecie © romulus83
Opolski ratusz © romulus83
Mury obronne © romulus83
Kościół katedralny Świętego Krzyża © romulus83
Wieża Piastowska © romulus83
Opolski amfiteatr © romulus83
Odra w Opolu © romulus83
Młynówka © romulus83
Zabytkowy Most Groszowy © romulus83
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
89.26 km (0.00 km teren), czas: 04:46 h, avg:18.73 km/h,
prędkość maks: 31.20 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dwa zamki, dwie wieże, czyli na dwóch kołach do Koła
Czwartek, 25 czerwca 2015 | dodano: 26.06.2015Kategoria Wyprawy
Czwartkowe prognozy, były na tyle optymistyczne, że postanowiłem udać się na zaplanowany od kilku dni wypad do Koła. Trasa zapewne przebiegały by inaczej, gdyby nie sobotni wypad Bobiko, dzięki któremu mogłem odwiedzić nowe miejsca. O 4:30 ruszyłem, dobrze znaną trasą na Pyzdry, i dalej do Zagórowa. Trasa znana, a więc nudna. Dopiero za Zagórowem otwarła się dla mnie Terra incognita, tereny na których nigdy dotąd nie byłem.
Widoczna z Pyzdr aleja wiatrakowa wzdłóż Prosny © romulus83
Drewniany dom w miejscowości Skokum © romulus83
Jechało się świetnie. Mimo długiego okresu praktycznego niejeżdżenia trasa uciekała sama, bez oznak zmęczenia. Pomagał też trochę wiatr w plecy. Koło ósmej dotarłem do Sławska. Przez Sławsk miałem tylko przejechać, i zobaczyć tamtejszy prom. Nic z tego, wieś okazała się kusząca bardziej, niż niejedno gminne miasteczko.
Sławsk - punkt widokowy na dolinę Warty © romulus83
Najpierw spotkałem znak oznaczający punkt widokowy na dolinę Warty. Widok na rzekę, i jej dolinę z wału przeciwpowodziowego zaledwie kilka metrów od drogi. Widok trochę rozczarowuje. Rzeki widać niewiele, a na tym zdjęciu prawie wcale. Z doświadczenia mogę stwierdzić, że u siebie, w Orzechowie mam znacznie lepsze widoki na Wartę z korony wału. Kilkanaście metrów dalej spotykam w centrum wsi drewnianą rzeźbę, i dołączoną do niej tablicę informacyjną.
Zaremba ;) © romulus83
Historia rodu Zarembów ze Slawska © romulus83
Podjechałem do promu, przy którym znajduje się przystań kajakowa, i ładnie zagospodarowany teren. Wiata z ławkami, zachęcała do odpoczynku, więc się skusiłem. W końcu nie miałem pojęcia kiedy znów trafię na jakieś fajne miejsce do odpoczynku, no i trzeba było w końcu uzupełnić zapasy paliwa dla organizmu.
Prom, i przystań kajakowa w Sławsku © romulus83
Z atrakcji w Sławsku spotkałem jeszcze zabytkową aleje kasztanową, i zabytkowy samochód strażacki Star 25. A potem prosta droga do Konina.
Zabytkowa aleja kasztanowa - Sławsk © romulus83
Jeszcze 20 lat temu, taki wóz miała na stanie przyzakładowa straż w Orzechowie © romulus83
Miasto konia żegna :) © romulus83
Kto powiedział, że Wlkp. jest płaska jak stół? © romulus83
W Brzeźnie spotkałem ciekawą mini ścieżkę dydaktyczną, związaną z geologią terenu na który wjechałem. A potem dotarłem na Złotą Górę. Wjeżdżałem z szosy łączącej Brzeźno z Potażnikami. Na szczyt prowadzi fajna, równa szutrówka. Wystających korzeni jest niewiele, dwa, lub trzy łagodne zakręty sprawiają, że zjazd jest bezpieczny.
Ścieżka edukacyjna w parku w Brzeźnie © romulus83
Ścieżka edukacyjna w parku w Brzeźnie © romulus83
Wieża widokowa na Złotej Górze © romulus83
Konin na horyzoncie © romulus83
Widok gdzieś w stronę Turku © romulus83
Na wieży odczuwało się silny wiatr. Ale widoki warto zobaczyć, nawet za cenę mocniejszego podmuchu. Ze Złotej Góry pojechałem dalej, przez Wyszynę, do wieży w Paprotni. W Wyszynie znajdują się ruiny XVI w. zamku. Niewiele z nich zostało. jedna wieża, i piwnica kilka metrów od wieży. Tuż obok stoi prywatny dom, a dojazd do zamku przecina otwarta na wskroś brama. Wygląda na to, że ruiny są na terenie prywatnym. Zamek w Wyszynie - info.
Kładka dla zwierząt nad A2 w pobliżu Wyszyny © romulus83
Wieża, tyle pozostało z zamku w Wyszynie © romulus83
Beznazwa © romulus83
W drodze do kolejnego celu © romulus83
Wieża widokowa w Paprotni © romulus83
Licheńska bazylika widoczna z wieży © romulus83
Tam byłem kilka km wcześniej © romulus83
I znów Konin © romulus83
Paprotnia, i okolice © romulus83
Z Paprotni, przez Krzymów, i Kościelec jadę do Koła. Główny cel - ruiny zamku wzniesionego za czasów Kazimierza Wielkiego nadal nie został osiągnięty. W Kościelcu spotykam ładny, odrestaurowany pałac. Niestety większą jego część skrywa wysoki mur, i okalające go drzewa.
Pałac w Kościelcu © romulus83
Główny cel wyprawy osiągnięty © romulus83
Ruiny zamku w Kole © romulus83
Ruiny zamku w Kole © romulus83
Kolski ratusz © romulus83
Zabytkowy spichlerz nad Wartą w Kole © romulus83
Z Koła ponownie wybrałem kierunek na Konin, nadszedł czas powrotu. Wyjazd za miasto, i skończyła się sielanka. Przyszło mi jechać pod wiatr. Myślałem, że będzie znośniej, ale myliłem się. Zamiast jechać zacząłem się wlec, z trudem osiągając prędkość rzędu 20 km/h. Motywacji nie brakuje, za to wychodzą inne braki. Odzwyczajony od długich, i regularnych, ale krótszych tras organizm zaczyna odczuwać trudy walki z wiatrem. W drodze do Konina modyfikuję plany. Miałem jechać przez Puszczę Bieniszewską, i Kazimierz Biskupi do Goliny. Decyduję się na bezpośrednią trasę do Goliny. Jednak już w Koninie postanawiam jeszcze raz zmodyfikować trasę. Jadę na koniński dworzec. Pociąg Kolej Wielkopolskich do Wrześni będzie wkrótce, a czas przejazdu to zaledwie 45 min. Decyduję się na kolejową podróż z miasta konia, do miasta wrzosa. ;) Gdybym miał czekać godzinę na pociąg, zdecydowałbym się na dalszą jazdę rowerem do domu. Konsekwencją decyzji jest to, że postanowiłem zapoznać się dobrodziejstwem cywilizacji, jakim jest biletomat. No i moja podróż Elfem. Luksus normalnie. :)
W drodze do Konina - identyfikacja posesji w Borkach © romulus83
Kanał Warta-Gopło w Koninie © romulus83
Takim to pojazdem przyszło mi się poruszać :) © romulus83
Z Wrześni krajową 15 do Miłosławia, i dalej lokalnymi drogami do domu. A na wlocie do Miłosławia uruchomiono niedawno wiertnię gazu. Mają się dowiercić docelowo na głębokość ponad 3300 m. Ciekawe gdzie takie długie wiertła kupują. ;)
Wiertnia gazu w Miłosławiu © romulus83
Wyjazd całkiem fajny, i udany. Planowo miało paść nieco ponad 200 km. Zabrakło niewiele. Ale wszystko ma swoje prawa. Zajeździć się też nie można. Zresztą powrót do domu nie oznaczał końca rowerowego dnia. Po godzinnym odpoczynku trzeba było jeszcze zaliczyć spacer z psem, ale to już inny rower, inny dystans.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Widoczna z Pyzdr aleja wiatrakowa wzdłóż Prosny © romulus83
Drewniany dom w miejscowości Skokum © romulus83
Jechało się świetnie. Mimo długiego okresu praktycznego niejeżdżenia trasa uciekała sama, bez oznak zmęczenia. Pomagał też trochę wiatr w plecy. Koło ósmej dotarłem do Sławska. Przez Sławsk miałem tylko przejechać, i zobaczyć tamtejszy prom. Nic z tego, wieś okazała się kusząca bardziej, niż niejedno gminne miasteczko.
Sławsk - punkt widokowy na dolinę Warty © romulus83
Najpierw spotkałem znak oznaczający punkt widokowy na dolinę Warty. Widok na rzekę, i jej dolinę z wału przeciwpowodziowego zaledwie kilka metrów od drogi. Widok trochę rozczarowuje. Rzeki widać niewiele, a na tym zdjęciu prawie wcale. Z doświadczenia mogę stwierdzić, że u siebie, w Orzechowie mam znacznie lepsze widoki na Wartę z korony wału. Kilkanaście metrów dalej spotykam w centrum wsi drewnianą rzeźbę, i dołączoną do niej tablicę informacyjną.
Zaremba ;) © romulus83
Historia rodu Zarembów ze Slawska © romulus83
Podjechałem do promu, przy którym znajduje się przystań kajakowa, i ładnie zagospodarowany teren. Wiata z ławkami, zachęcała do odpoczynku, więc się skusiłem. W końcu nie miałem pojęcia kiedy znów trafię na jakieś fajne miejsce do odpoczynku, no i trzeba było w końcu uzupełnić zapasy paliwa dla organizmu.
Prom, i przystań kajakowa w Sławsku © romulus83
Z atrakcji w Sławsku spotkałem jeszcze zabytkową aleje kasztanową, i zabytkowy samochód strażacki Star 25. A potem prosta droga do Konina.
Zabytkowa aleja kasztanowa - Sławsk © romulus83
Jeszcze 20 lat temu, taki wóz miała na stanie przyzakładowa straż w Orzechowie © romulus83
Miasto konia żegna :) © romulus83
Kto powiedział, że Wlkp. jest płaska jak stół? © romulus83
W Brzeźnie spotkałem ciekawą mini ścieżkę dydaktyczną, związaną z geologią terenu na który wjechałem. A potem dotarłem na Złotą Górę. Wjeżdżałem z szosy łączącej Brzeźno z Potażnikami. Na szczyt prowadzi fajna, równa szutrówka. Wystających korzeni jest niewiele, dwa, lub trzy łagodne zakręty sprawiają, że zjazd jest bezpieczny.
Ścieżka edukacyjna w parku w Brzeźnie © romulus83
Ścieżka edukacyjna w parku w Brzeźnie © romulus83
Wieża widokowa na Złotej Górze © romulus83
Konin na horyzoncie © romulus83
Widok gdzieś w stronę Turku © romulus83
Na wieży odczuwało się silny wiatr. Ale widoki warto zobaczyć, nawet za cenę mocniejszego podmuchu. Ze Złotej Góry pojechałem dalej, przez Wyszynę, do wieży w Paprotni. W Wyszynie znajdują się ruiny XVI w. zamku. Niewiele z nich zostało. jedna wieża, i piwnica kilka metrów od wieży. Tuż obok stoi prywatny dom, a dojazd do zamku przecina otwarta na wskroś brama. Wygląda na to, że ruiny są na terenie prywatnym. Zamek w Wyszynie - info.
Kładka dla zwierząt nad A2 w pobliżu Wyszyny © romulus83
Wieża, tyle pozostało z zamku w Wyszynie © romulus83
Beznazwa © romulus83
W drodze do kolejnego celu © romulus83
Wieża widokowa w Paprotni © romulus83
Licheńska bazylika widoczna z wieży © romulus83
Tam byłem kilka km wcześniej © romulus83
I znów Konin © romulus83
Paprotnia, i okolice © romulus83
Z Paprotni, przez Krzymów, i Kościelec jadę do Koła. Główny cel - ruiny zamku wzniesionego za czasów Kazimierza Wielkiego nadal nie został osiągnięty. W Kościelcu spotykam ładny, odrestaurowany pałac. Niestety większą jego część skrywa wysoki mur, i okalające go drzewa.
Pałac w Kościelcu © romulus83
Główny cel wyprawy osiągnięty © romulus83
Ruiny zamku w Kole © romulus83
Ruiny zamku w Kole © romulus83
Kolski ratusz © romulus83
Zabytkowy spichlerz nad Wartą w Kole © romulus83
Z Koła ponownie wybrałem kierunek na Konin, nadszedł czas powrotu. Wyjazd za miasto, i skończyła się sielanka. Przyszło mi jechać pod wiatr. Myślałem, że będzie znośniej, ale myliłem się. Zamiast jechać zacząłem się wlec, z trudem osiągając prędkość rzędu 20 km/h. Motywacji nie brakuje, za to wychodzą inne braki. Odzwyczajony od długich, i regularnych, ale krótszych tras organizm zaczyna odczuwać trudy walki z wiatrem. W drodze do Konina modyfikuję plany. Miałem jechać przez Puszczę Bieniszewską, i Kazimierz Biskupi do Goliny. Decyduję się na bezpośrednią trasę do Goliny. Jednak już w Koninie postanawiam jeszcze raz zmodyfikować trasę. Jadę na koniński dworzec. Pociąg Kolej Wielkopolskich do Wrześni będzie wkrótce, a czas przejazdu to zaledwie 45 min. Decyduję się na kolejową podróż z miasta konia, do miasta wrzosa. ;) Gdybym miał czekać godzinę na pociąg, zdecydowałbym się na dalszą jazdę rowerem do domu. Konsekwencją decyzji jest to, że postanowiłem zapoznać się dobrodziejstwem cywilizacji, jakim jest biletomat. No i moja podróż Elfem. Luksus normalnie. :)
W drodze do Konina - identyfikacja posesji w Borkach © romulus83
Kanał Warta-Gopło w Koninie © romulus83
Takim to pojazdem przyszło mi się poruszać :) © romulus83
Z Wrześni krajową 15 do Miłosławia, i dalej lokalnymi drogami do domu. A na wlocie do Miłosławia uruchomiono niedawno wiertnię gazu. Mają się dowiercić docelowo na głębokość ponad 3300 m. Ciekawe gdzie takie długie wiertła kupują. ;)
Wiertnia gazu w Miłosławiu © romulus83
Wyjazd całkiem fajny, i udany. Planowo miało paść nieco ponad 200 km. Zabrakło niewiele. Ale wszystko ma swoje prawa. Zajeździć się też nie można. Zresztą powrót do domu nie oznaczał końca rowerowego dnia. Po godzinnym odpoczynku trzeba było jeszcze zaliczyć spacer z psem, ale to już inny rower, inny dystans.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
175.89 km (8.48 km teren), czas: 09:36 h, avg:18.32 km/h,
prędkość maks: 42.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na południe! Ostrzeszów, Kobyla Góra, Ostrów Wlkp.
Wtorek, 11 listopada 2014 | dodano: 12.11.2014Kategoria Wyprawy
Postanowiłem wykorzystać bezpośrednią bliskość linii kolejowej z Poznania do Ostrowa Wlkp (zaledwie 13 km od domu do najbliższej stacji), i ruszyć na podbój południowej wielkopolski. Pociągiem dojechałem do Ostrzeszowa, skąd rozpocząłem swoją wędrówkę po Wzgórzach Ostrzeszowskich.
Żurawik na stacji w Ostrzeszowie © romulus83
Początek wyglądał obiecująco. Tuż obok dworca kolejowego stał drogowskaz, wskazujący ciekawsze miejsca w Ostrzeszowie. M.in. Basztę Kazimierzowską, i punkt widokowy na wzgórzu Bałczyna. Niestety na mieście zabrakło już tego oznakowania. Niemniej dojazd do baszty jest bardzo prosty.
Baszta Kazimierzowska - pozostałość Ostrzeszowskiego zamku © romulus83
Tyle pozostało z zamku wzniesionego na polecenie Kazimierza Wielkiego. Około 24 metrowa baszta jest obecnie wieżą widokową. Niestety administrator terenu, czyli regionalne muzeum chyba słabo zna turystyczne realia. Otwarta jest tylko w lipcowe i sierpniowe niedziele, i to zaledwie przez trzy godziny. Jeśli chce się zwiedzać w innym terminie należy się wcześniej skontaktować z muzeum w celu uzgodnienia terminu. Objechałem miasto, i ruszyłem na wzgórze Bałczyna (278 m n.p.m.), drugi pod wielkości punkt wysokościowy wielkopolski. Niestety widoki były marne, ze względu na zamglenia. Jedynym wyraźniejszym punktem w Ostrzeszowie była wieża poewangelickiego kościoła. No cóż ja decydowałem tylko o terminie, i miejscu wycieczki. Na resztę nie miałem wpływu.
Ostrzeszowski ratusz © romulus83
Widoków niestety nie było. Bałczyna (278 m n.p.m.) © romulus83
Po drodze brakuje oznakowania, prowadzącego na punkt widokowy. Po prostu wiedziałem, że znajduje się przy drodze, więc wytypowałem najwyższe miejsce, które mijałem. Pewności dodały mi widoczne na szczycie ławki. Gdyby drzewa były pokryte zielenią, ławki prawdopodobnie były by skryte za nimi.
Sympatycznie zagospodarowany teren © romulus83
Blacik © romulus83
Zjeżdżając zaliczyłem małą glebę. Krótki stromy zjazd, leżące na ścieżce liście, i zbyt pochopnie zaciągnięty przedni hamulec zrobiły swoje. Kross stanął dęba, na przednim kole. Przebiegłem w dół z rowerem między nogami, jakieś 3-4 metry. Jakimś cudem obróciłem się twarzą ku szczytowi, i zaliczyłem mały upadek na bok. Potem, krótkie oględziny roweru, sprawdzenie, czy wszystko dobrze i dalsza jazda.
Kościół pw. Św. Wawrzyńca w Olszynie z 1821r © romulus83
Krajobraz południowej wielkopolski © romulus83
Po prawej widoczny Krzyż Milenijny na Kobylej Górze. Podróż na "Wielkopolski Giewont" znacznie ułatwia oznakowanie lokalnych szlaków turystycznych. Nie tylko piktogramy na drzewach i słupach, ale również drogowskazy, jakie zwykle spotkać można w parkach narodowych. To zasługa lokalnych struktur PTTK. Trzeba tylko pilnować, żeby nie pomylić lokalnego zielonego szlaku, z południoweym odcinkiem Transwielkopolskiej Trasy Rowerowej, która również prowadzi na szczyt, i zarazem była osią mojej wyprawy.
Krzyż Milenijny na Kobylej Górze (284 m n.p.m.) © romulus83
Kobyla Góra - otoczenie krzyża © romulus83
Kamień z Grobu Pańskiego © romulus83
Teren nadaje się do uprawiania rasowego mtb. Sam podjazd na Kobylą Górę nie jest zbyt wymagający. Przesadnych stromizn nie ma. Podłoże to głównie twardy, dający oparcie żwir, choć był i błotnisty odcinek, w którym koło obracało się w miejscu. Jedynym mankamentem najwyższego punktu województwa jest brak punktu widokowego. Całość otaczają drzewa. Przydałaby się jakaś wieża widokowa.
Z Kobylej Góry (wzniesienia) przez Marcinki, i Kobylą Górę (miejscowość) wróciłem do Ostrzeszowa DW 449. Trasa prawie jak w górach., kilka km podjazdów i zjazdów.
Drewniana chata w Marcinkach © romulus83
Herb Kobylej Góry w wersji 3D ;) © romulus83
W Ostrzeszowie robią się chodniki. Przez to spotkałem beczkowóz na archaicznym podwoziu. Koła pokryte litą gumą. Nie znalazłem tabliczki znamionowej, która zdradzałby rok produkcji.
Beczkowóz na antycznym podwoziu © romulus83
Z Ostrzeszowa ruszyłem w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego, skąd pociągiem wracałem do Solca. Tuż za Ostrzeszowem wjechałem w lasy. Ponad połowa z 5 km odcinka tej drogi, byłaby gehenną. Kopny, ciężki piach skutecznie utrudniał jazdę. Na szczęście ktoś przytomny wyjeździł twardą ścieżkę, tuż obok leśnej drogi. Na mej drodze wypadł Antonin, więc wypadało zobaczyć modrzewiowy pałac myśliwski książąt Radziwiłów. Tuż przy pałacu położony jest Rezerwat Przyrody Wydymacz, którego celem jest zachowanie łęgu jesionowo - olszowego.
Antonin - pałac myśliwski Radziwiłów © romulus83
Antonin - pałac myśliwski Radziwiłów © romulus83
Jedna z tablic informacyjnych w rezerwacie Wydymacz © romulus83
Przed Jankowem Przygodzkim zaczął się mały kryzys. Dopiero 70 km przebiegu na liczniku, a ja zaczynam odczuwać zmęczenie. Wyszedł efekt rowerowej zapaści w ostatnich miesiącach. Mimo wszystko dociągnąłem do Jankowa, gdzie zrobiłem sobie dłuższą przerwę, przed ostatnim skokiem do Ostrowa.
Kościół w Jankowie Przygodzkim © romulus83
Fajny motyw w centum Ostrowa Wlkp © romulus83
Do powrotnego pociągu miałem ponad godzinny zapas czasu. Więc postanowiłem pobieżnie poznać miasto.
Ostrowska katedra © romulus83
Ratusz w Ostrowie Wlkp © romulus83
Parowóz TKi3 na dworcu w Ostrowie Wlkp © romulus83
Ten parowóz to jedyny fajny motyw kolejowy. Liczyłem, że z peronów zobaczę ostrowską parowozownię. Niestety, stojące na bocznicy pociągi towarowe szczelnie ją zasłoniły. Jedynie dach wystawał ponad wagony.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Żurawik na stacji w Ostrzeszowie © romulus83
Początek wyglądał obiecująco. Tuż obok dworca kolejowego stał drogowskaz, wskazujący ciekawsze miejsca w Ostrzeszowie. M.in. Basztę Kazimierzowską, i punkt widokowy na wzgórzu Bałczyna. Niestety na mieście zabrakło już tego oznakowania. Niemniej dojazd do baszty jest bardzo prosty.
Baszta Kazimierzowska - pozostałość Ostrzeszowskiego zamku © romulus83
Tyle pozostało z zamku wzniesionego na polecenie Kazimierza Wielkiego. Około 24 metrowa baszta jest obecnie wieżą widokową. Niestety administrator terenu, czyli regionalne muzeum chyba słabo zna turystyczne realia. Otwarta jest tylko w lipcowe i sierpniowe niedziele, i to zaledwie przez trzy godziny. Jeśli chce się zwiedzać w innym terminie należy się wcześniej skontaktować z muzeum w celu uzgodnienia terminu. Objechałem miasto, i ruszyłem na wzgórze Bałczyna (278 m n.p.m.), drugi pod wielkości punkt wysokościowy wielkopolski. Niestety widoki były marne, ze względu na zamglenia. Jedynym wyraźniejszym punktem w Ostrzeszowie była wieża poewangelickiego kościoła. No cóż ja decydowałem tylko o terminie, i miejscu wycieczki. Na resztę nie miałem wpływu.
Ostrzeszowski ratusz © romulus83
Widoków niestety nie było. Bałczyna (278 m n.p.m.) © romulus83
Po drodze brakuje oznakowania, prowadzącego na punkt widokowy. Po prostu wiedziałem, że znajduje się przy drodze, więc wytypowałem najwyższe miejsce, które mijałem. Pewności dodały mi widoczne na szczycie ławki. Gdyby drzewa były pokryte zielenią, ławki prawdopodobnie były by skryte za nimi.
Sympatycznie zagospodarowany teren © romulus83
Blacik © romulus83
Zjeżdżając zaliczyłem małą glebę. Krótki stromy zjazd, leżące na ścieżce liście, i zbyt pochopnie zaciągnięty przedni hamulec zrobiły swoje. Kross stanął dęba, na przednim kole. Przebiegłem w dół z rowerem między nogami, jakieś 3-4 metry. Jakimś cudem obróciłem się twarzą ku szczytowi, i zaliczyłem mały upadek na bok. Potem, krótkie oględziny roweru, sprawdzenie, czy wszystko dobrze i dalsza jazda.
Kościół pw. Św. Wawrzyńca w Olszynie z 1821r © romulus83
Krajobraz południowej wielkopolski © romulus83
Po prawej widoczny Krzyż Milenijny na Kobylej Górze. Podróż na "Wielkopolski Giewont" znacznie ułatwia oznakowanie lokalnych szlaków turystycznych. Nie tylko piktogramy na drzewach i słupach, ale również drogowskazy, jakie zwykle spotkać można w parkach narodowych. To zasługa lokalnych struktur PTTK. Trzeba tylko pilnować, żeby nie pomylić lokalnego zielonego szlaku, z południoweym odcinkiem Transwielkopolskiej Trasy Rowerowej, która również prowadzi na szczyt, i zarazem była osią mojej wyprawy.
Krzyż Milenijny na Kobylej Górze (284 m n.p.m.) © romulus83
Kobyla Góra - otoczenie krzyża © romulus83
Kamień z Grobu Pańskiego © romulus83
Teren nadaje się do uprawiania rasowego mtb. Sam podjazd na Kobylą Górę nie jest zbyt wymagający. Przesadnych stromizn nie ma. Podłoże to głównie twardy, dający oparcie żwir, choć był i błotnisty odcinek, w którym koło obracało się w miejscu. Jedynym mankamentem najwyższego punktu województwa jest brak punktu widokowego. Całość otaczają drzewa. Przydałaby się jakaś wieża widokowa.
Z Kobylej Góry (wzniesienia) przez Marcinki, i Kobylą Górę (miejscowość) wróciłem do Ostrzeszowa DW 449. Trasa prawie jak w górach., kilka km podjazdów i zjazdów.
Drewniana chata w Marcinkach © romulus83
Herb Kobylej Góry w wersji 3D ;) © romulus83
W Ostrzeszowie robią się chodniki. Przez to spotkałem beczkowóz na archaicznym podwoziu. Koła pokryte litą gumą. Nie znalazłem tabliczki znamionowej, która zdradzałby rok produkcji.
Beczkowóz na antycznym podwoziu © romulus83
Z Ostrzeszowa ruszyłem w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego, skąd pociągiem wracałem do Solca. Tuż za Ostrzeszowem wjechałem w lasy. Ponad połowa z 5 km odcinka tej drogi, byłaby gehenną. Kopny, ciężki piach skutecznie utrudniał jazdę. Na szczęście ktoś przytomny wyjeździł twardą ścieżkę, tuż obok leśnej drogi. Na mej drodze wypadł Antonin, więc wypadało zobaczyć modrzewiowy pałac myśliwski książąt Radziwiłów. Tuż przy pałacu położony jest Rezerwat Przyrody Wydymacz, którego celem jest zachowanie łęgu jesionowo - olszowego.
Antonin - pałac myśliwski Radziwiłów © romulus83
Antonin - pałac myśliwski Radziwiłów © romulus83
Jedna z tablic informacyjnych w rezerwacie Wydymacz © romulus83
Przed Jankowem Przygodzkim zaczął się mały kryzys. Dopiero 70 km przebiegu na liczniku, a ja zaczynam odczuwać zmęczenie. Wyszedł efekt rowerowej zapaści w ostatnich miesiącach. Mimo wszystko dociągnąłem do Jankowa, gdzie zrobiłem sobie dłuższą przerwę, przed ostatnim skokiem do Ostrowa.
Kościół w Jankowie Przygodzkim © romulus83
Fajny motyw w centum Ostrowa Wlkp © romulus83
Do powrotnego pociągu miałem ponad godzinny zapas czasu. Więc postanowiłem pobieżnie poznać miasto.
Ostrowska katedra © romulus83
Ratusz w Ostrowie Wlkp © romulus83
Parowóz TKi3 na dworcu w Ostrowie Wlkp © romulus83
Ten parowóz to jedyny fajny motyw kolejowy. Liczyłem, że z peronów zobaczę ostrowską parowozownię. Niestety, stojące na bocznicy pociągi towarowe szczelnie ją zasłoniły. Jedynie dach wystawał ponad wagony.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
96.83 km (15.29 km teren), czas: 05:44 h, avg:16.89 km/h,
prędkość maks: 38.70 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Biskupin - Wenecja.
Czwartek, 26 czerwca 2014 | dodano: 27.06.2014Kategoria Wyprawy
Od jakiegoś czasu myślałem o wykręceniu drugiej dwusetki w tym roku. Czerwiec do takich dystansów nadaje się idealnie, ze względu na długie dni. W środę wieczorem wybór padł na Biskupin. O 5 rano wyjazd. Z Miłosławia krajową 15 do Wrześni. Myślałem, że o tej porze ruch będzie trochę mniejszy, ale nie było tak źle. Z Wrześni znaną już mi trasą do Niechanowa. Dalej przez Nową Wieś Niechanowską i Piaski do Trzemeszna. Cały czas pod wiatr. Nie jest jakiś specjalnie silny, ale w skali dystansu trochę uciążliwy. Z drugiej strony cieszy mnie jazda pod wiatr. Powrót będzie z wiatrem, czyli lżejszy. :)
Wdrapałbym się na górę. :)
Dostrzegalnia p.poż. w Piaskach © romulus83
W Rudkach kolo sklepu dłuższa przerwa na posiłek i odpoczynek. Po drodze dostrzegam drobne mankamenty mapy Szlaku Piastowskiego. Nie ma zaznaczonych przydrożnych krzyży, i znakowanych szlaków, pieszych i rowerowych. Szkoda, bo zawsze służą mi za punkty orientacyjne. Dalej przez Jastrzębowo i Gościeszyn docieram do Ryszewka, gdzie odbijam polną droga na Grochowiska Szlacheckie.
Na szlaku © romulus83
Kościół stoi w otoczeniu okazałych, pomnikowych lip. :)
Kościół w Ryszewku z 1727r © romulus83
Ruch nie tylko na ziemi. W powietrzu również. W Grochowiskach Szlacheckich przelatuje nade mną helikopter. Podczas powrotu przelatywały jeszcze dwa. W Gnieźnie i we Wrześni. We Wrześni Mi-8 to już totalnie nisko leciał.
W powietrzu również panuje ruch :) © romulus83
XVIII w. dwór w Grochowiskach Szlacheckich © romulus83
Pomnik Leszka Białego w Marcinkowie Górnym © romulus83
Powoli zbliżam się do celu. Pałuki witają mnie ciągłymi zjazdami i podjazdami. Fajna, malownicza pagórkowata kraina. W końcu docieram do Biskupina. Chwila odpoczynku, na niby obiad pod rezerwatem archeologicznym. Przy okazji obmyślam powrót. Wybrałem dwa kierunki. Mogileńsko - Trzemeszański, i Rogowsko - Gnieźnieński. Który ostatecznie wybiorę, to będzie zależało od zapasów czasowych. Tymczasem ruszyłem na szwędaczkę, po rezerwacie. Poprzednio miałem okazję tu być 20 lat temu. :)
Pałuckie krajobrazy © romulus83
Rekonstrukcja osady w Biskupinie © romulus83
Popływalbym ;) © romulus83
Zagroda Wisza, to jedyny zachowany obiekt ze scenografii pobudowanej na potrzeby kręcenia filmu "Stara baśń - kiedy słońce było bogiem". Pozostałe obiekty, gród Popiela i Mysią Wieżę rozebrano.
"Zagroda Wisza" © romulus83
Po opuszczeniu Biskupina ogarniam jeszcze ruiny XIV w. zamku w Wenecji, oraz tamtejszy skansen kolejki wąskotorowej. W zamku sumie niewiele jest do zobaczenia. Teren uatrakcyjnia trochę wystawa machin oblężniczych. Plusem jest to, że na zwiedzanie zamku i skansenu kolejki potrzebny jest tam sam bilet.
Ruiny zamku w Wenecji © romulus83
Wenecja - skansen kolejki wąskotorowej © romulus83
Tuż za obrotnicą wąskotorowy pług śnieżny © romulus83
Mógłbym jeszcze ogarnąć Żnin, do którego z Wenecji jest tylko 8 km, ale ze względu na porę (minęła 15), decyduję się na powrót. Najpierw przez Gąsawę, gdzie obieram kierunek na Rogowo. Tuż przed Rogowem drogę zagradza mi wycinka drzew. Robię objazd polną droga przez Łaziska. Z Rogowa, bokami przez Rzym i Kowalewo docieram do szosy Mieleszyn - Gniezno.
Dach kościoła w Rogowie po pożarze z 30 marca br., już prawie wyremontowany.
Kościół Św. Doroty w Rogowie © romulus83
"Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" :) © romulus83
Archikatedra gnieźnieńska © romulus83
W Gnieźnie trochę kombinuję jak najlepiej wydostać się z miasta. Wyjechałem drogą prowadzącą do Słupcy. W Żelazkowie odbiłem na Gurówko, żeby nieznanymi mi jeszcze drogami dotrzeć do Wrześni. W Gurówku źle odbijam, niewłaściwie oceniając swoje położenie i robię rundkę po Celimowie (kolejna wada tej mapy, nie wszystkie drogi gruntowe są zaznaczone). Ostatecznie wyjeżdżam na DK 15. W Żydowie w lewo i znów Celimowo! Nie ogarniam rozrzutu tej miejscowości. Potem idzie już dobrze. Przez Grotkowo, Jarząbkowo i Sobiesiernie dojeżdżam do Wrześni. Z Wrześni przez Kacznowo, Biechowo i Miłosław do domu, w którym jestem tuż po 21. Czuję lekki niedosyt. Zabrakło tylko 8 km do nowego rekordu. :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wdrapałbym się na górę. :)
Dostrzegalnia p.poż. w Piaskach © romulus83
W Rudkach kolo sklepu dłuższa przerwa na posiłek i odpoczynek. Po drodze dostrzegam drobne mankamenty mapy Szlaku Piastowskiego. Nie ma zaznaczonych przydrożnych krzyży, i znakowanych szlaków, pieszych i rowerowych. Szkoda, bo zawsze służą mi za punkty orientacyjne. Dalej przez Jastrzębowo i Gościeszyn docieram do Ryszewka, gdzie odbijam polną droga na Grochowiska Szlacheckie.
Na szlaku © romulus83
Kościół stoi w otoczeniu okazałych, pomnikowych lip. :)
Kościół w Ryszewku z 1727r © romulus83
Ruch nie tylko na ziemi. W powietrzu również. W Grochowiskach Szlacheckich przelatuje nade mną helikopter. Podczas powrotu przelatywały jeszcze dwa. W Gnieźnie i we Wrześni. We Wrześni Mi-8 to już totalnie nisko leciał.
W powietrzu również panuje ruch :) © romulus83
XVIII w. dwór w Grochowiskach Szlacheckich © romulus83
Pomnik Leszka Białego w Marcinkowie Górnym © romulus83
Powoli zbliżam się do celu. Pałuki witają mnie ciągłymi zjazdami i podjazdami. Fajna, malownicza pagórkowata kraina. W końcu docieram do Biskupina. Chwila odpoczynku, na niby obiad pod rezerwatem archeologicznym. Przy okazji obmyślam powrót. Wybrałem dwa kierunki. Mogileńsko - Trzemeszański, i Rogowsko - Gnieźnieński. Który ostatecznie wybiorę, to będzie zależało od zapasów czasowych. Tymczasem ruszyłem na szwędaczkę, po rezerwacie. Poprzednio miałem okazję tu być 20 lat temu. :)
Pałuckie krajobrazy © romulus83
Rekonstrukcja osady w Biskupinie © romulus83
Popływalbym ;) © romulus83
Zagroda Wisza, to jedyny zachowany obiekt ze scenografii pobudowanej na potrzeby kręcenia filmu "Stara baśń - kiedy słońce było bogiem". Pozostałe obiekty, gród Popiela i Mysią Wieżę rozebrano.
"Zagroda Wisza" © romulus83
Po opuszczeniu Biskupina ogarniam jeszcze ruiny XIV w. zamku w Wenecji, oraz tamtejszy skansen kolejki wąskotorowej. W zamku sumie niewiele jest do zobaczenia. Teren uatrakcyjnia trochę wystawa machin oblężniczych. Plusem jest to, że na zwiedzanie zamku i skansenu kolejki potrzebny jest tam sam bilet.
Ruiny zamku w Wenecji © romulus83
Wenecja - skansen kolejki wąskotorowej © romulus83
Tuż za obrotnicą wąskotorowy pług śnieżny © romulus83
Mógłbym jeszcze ogarnąć Żnin, do którego z Wenecji jest tylko 8 km, ale ze względu na porę (minęła 15), decyduję się na powrót. Najpierw przez Gąsawę, gdzie obieram kierunek na Rogowo. Tuż przed Rogowem drogę zagradza mi wycinka drzew. Robię objazd polną droga przez Łaziska. Z Rogowa, bokami przez Rzym i Kowalewo docieram do szosy Mieleszyn - Gniezno.
Dach kościoła w Rogowie po pożarze z 30 marca br., już prawie wyremontowany.
Kościół Św. Doroty w Rogowie © romulus83
"Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" :) © romulus83
Archikatedra gnieźnieńska © romulus83
W Gnieźnie trochę kombinuję jak najlepiej wydostać się z miasta. Wyjechałem drogą prowadzącą do Słupcy. W Żelazkowie odbiłem na Gurówko, żeby nieznanymi mi jeszcze drogami dotrzeć do Wrześni. W Gurówku źle odbijam, niewłaściwie oceniając swoje położenie i robię rundkę po Celimowie (kolejna wada tej mapy, nie wszystkie drogi gruntowe są zaznaczone). Ostatecznie wyjeżdżam na DK 15. W Żydowie w lewo i znów Celimowo! Nie ogarniam rozrzutu tej miejscowości. Potem idzie już dobrze. Przez Grotkowo, Jarząbkowo i Sobiesiernie dojeżdżam do Wrześni. Z Wrześni przez Kacznowo, Biechowo i Miłosław do domu, w którym jestem tuż po 21. Czuję lekki niedosyt. Zabrakło tylko 8 km do nowego rekordu. :)
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
218.14 km (9.11 km teren), czas: 11:09 h, avg:19.56 km/h,
prędkość maks: 34.40 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Powrót i podsumowanie. (cz. 5/5)
Szczyty skryły się wśód chmur © romulus83
Rano na stację Szklarska Poręba Górna, z której o 8:44 odchodził mój powrotny pociąg IR Mamry. W Poznaniu byłem o 16:20. Na szczęście pociąg do Solca stał przy tym samym peronie, na drugim torze, więc nie musiałem biegać po schodach z rowerem. Chociaż na przesiadkę i tak miałem 40 minut. :)
IR Mamry - pierwszy raz w rowerowym przedziale :) © romulus83
Całkiem fajny wagonik :) © romulus83
Podsumowując wyjazd w góry. Wyszło trochę inaczej niż planowałem, ale i tak było fajnie. Zwłaszcza, że to był mój pierwszy w życiu wypad w góry. Wiedziałem, że będę jeździł wolniej, niz u siebie, na równinach, ale na stromych podjazdach wychodził mój brak przygotowania fizycznego, na taki teren. Pozostało jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia, i trochę ścieżek do zjeżdżenia. :) Trzeba pomyśleć o regularnych treningach wytrzymałościowych na podjazdy, zwłaszcza, że pod ręką mam Wał Żerkowski. :)
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
16.36 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:17.53 km/h,
prędkość maks: 37.10 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Czechy, Izery i kopalnie (cz. 4/5)
Czwartek, ostatni ścisły dzień pobytu w górach. Rano pojechałem w kierunku granicy, odwiedzić Harachov. Chciałem zobaczyć skocznie narciarskie. Do Jakuszyc cały czas pod górę. Z Jakuszyc do Harachowa jakieś 6 km w dół. Co jakiś czas zjeżdżałem na pobocze przed zakrętami, by przepuścić jadące za mną ciężarówki. Tylko kierowca autobusu podziękował trąbiąc.
Krajowa trójka do Jakuszyc © romulus83
Na granicy © romulus83
Harachov © romulus83
Od lewej K 90, K 70, K 40 © romulus83
Przy małych skoczniach zasłużony odpoczynek, i próba zorientowania się, jak dostać się pod mamuta. Spotkałem polaków, którzy nie mogli nie mogli mi pomóc. Oni również pierwszy raz byli w Harachowie. W końcu zapytałem czeskich geodetów, jak dojechać. Wyjaśnili co i jak. Końcówkę przejechałem na czuja, prosto na zeskok, do którego prowadził krótki, ale stromy podjazd. Mój podjazd obserwowała grupa niemców. Coś komentowali. Nie wiem, podziwiali, czy się śmiali? Mniejsza o to. Jeden z nich podszedł do mnie i zagadał. Powiedziałem mu moją łamaną, kulawa angielszczyzną, że nie znam niemieckiego. Powiedział jeszcze z dwa zdania i odszedł. Poliglota ze mnie. ;p
Od lewej K 125 i K 185 © romulus83
Z Harachova powrót na polską stronę. Na wysokości cpnu w Jakuszycach odbijam w lewo, na drogę prowadząca do nieczynnej Kopalni kwarcu "Stanisław", położonej na Izerskim Garbie. Kamieniołom "Stanisław", to najwyżej położona kopalnia, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie Środkowej. Poziom wydobywczy znajduje się na wysokości 1050-1080 m.n.p.m. Do kopalni prowadzi trochę podniszczony, ale przyjemny asfalcik. Na jego końcu, gdzie zaczyna sie kopalnia zaczyna się również fajny szuter granitowo-kwarcowy. :)
Wjeżdżam w Izery © romulus83
Widok na Karkonosze z kamieniolomu "Stanisław" © romulus83
Widok na Izery z kamieniołomu "Stanisław" © romulus83
Najpierw jadę drogą na samym dole, docierając do jej końca, która jest początkiem wyrobiska. Potem zawracam, pnę się w górę, na wyższe partie, aby na końcu dojechać do budynku, w ktorym rezyduje osoba pilnująca obiektu. Zapytałem, czy mogę wjechac na teren. Zezwolił. Zanim jednak wjechałem pogadałem z nim chwilę. Wskazał mi gdzie znajdę jeszcze dwa kamieniołomy w okolicy, z czego jeden czynny, oraz gdzie szukać sztolni pirytu, koło Zakrętu Śmierci. O ile kamieniołomy miałem zaznaczone na mapie, i do nich nie pojechałem, to odwiedziłem sztolnie pirytu, których na mapie nie mam zaznaczonych. :) Pytałem o powody zamknięcia kamieniołomu, nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero w domu, wygrzebałem informację, że eksploatacja została uznana za nierentowną, ze względu na trudny teren i możliwość prowadzenia prac w sezonie wiosna - jesień.
Na dnie kanionu - wyrobiska © romulus83
Nad wyrobiskiem © romulus83
Ale wysoko :) © romulus83
Z kamieniołomu jadę na Wysoki Kamień. Izerskie drogi, to nie to co w Karkonoszach. Są znacznie lepsze, chociaż i tu trafiają się kamienie na ścieżkach. Od mojego gospodarza dowiedziałem się, że 8-10 lat temu, gdy ścieżki powstały były o wiele lepsze, ale z czasem deszczówka i mróz zrobiły swoje, a ich wyremontowanie ponoć jest nieopłacalne, ze względu na koszty transportu kruszywa.
Po drodze do Wysokiego Kamienia mijam dziwny obiekt. Prze drodze stróżówka, obok resztki ogrodzenia z drutu kolczastego. Wewnątrz obiektu betonowy budynek bez okien ukryty w skalnej niszy, od frontu zakryty wałem ziemnym, w którym było tylko jedno betonowe przejście w kształcie litery Z. W domu znajduję informację, że to dawny magazyn WKS. Podejrzewam, że to skrót oznaczający kamieniołom. Już na szlaku podejrzewałem, że to może być magazyn, w którym przetrzymywano materiały wybuchowe na potrzeby kamieniołomu. Poniżej widok na budynek z korony wału, osłaniającego go od frontu.
Nieczynny magazyn WKS © romulus83
Wreszcie docieram na Wysoki Kamień. Spędzam tam kilka minut na punkcie widokowym. Wysoki Kamień, to zarówno skała, jak i schronisko obok skały. Z Wysokiego Kamienia żółtym szlakiem dojeżdżam do Zakrętu Śmierci.
Panorama Karkonoszy z Wysokiego Kamienia © romulus83
Zakręt Śmierci © romulus83
Przy Zakręcie Śmierci znajduję tabliczkę prowadzącą do sztolni pirytu. Przy stoisku z pamiątkami, będącym jednocześnie punktem IT rozpytuję, jak daleko jest do sztolni, i czy jest tam dobry dojazd dla roweru. Potem ruszam w dół. Kilka metrów poniżej skarpy na której jest zakręt,i kilkanaście metrów od niej, tuż przy ścieżce napotykam tajemniczy obiekt. Coś jakby schron. Betonowy budynek o wymiarach ok. 4m na 4m. Zakręt wybudowano w latach 1935-37, jako punkt strategiczny na drodze do Świeradowa Zdroju. Tablice informacyjne i mój przewodnik mówią, że w skarpie znajdują się chodniki minerskie. Niemcy zamierzali wysadzić zakręt, by powstrzymać marsz obcych wojsk. Zatem tajemniczy obiekt, może być centralą minerską, z której miały być odpalone ładunki. Niestety mojej hipotezy nie potwierdził ani mój gospodarz, ani sprzedawca pamiątek przy zakręcie. Od betonowego obiektu, do sztolni jest zaledwie kilkaset metrów.
Czyżby centrala minerska? © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Od sztolni powrót do Zakrętu Śmierci, i do miasta. Ku mojemu zaskoczeniu, pomimo świątecznego dnia spora część punktów handlowych jest czynna. Jadę na kwaterę przygotować się do powrotu na wielkopolskie płaszczyzny następnego dnia. Wieczorem pogoda zaczyna się psuć. Robi się pochmurno. O zmroku idę jeszcze na krótki spacer, zobaczyć Czerwona Jamę, która jest położona jakieś 300 metrów od mojej kwatery.
Czerwona Jama © romulus83
Pegmatyt wewnątrz Czerwonej Jamy © romulus83
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krajowa trójka do Jakuszyc © romulus83
Na granicy © romulus83
Harachov © romulus83
Od lewej K 90, K 70, K 40 © romulus83
Przy małych skoczniach zasłużony odpoczynek, i próba zorientowania się, jak dostać się pod mamuta. Spotkałem polaków, którzy nie mogli nie mogli mi pomóc. Oni również pierwszy raz byli w Harachowie. W końcu zapytałem czeskich geodetów, jak dojechać. Wyjaśnili co i jak. Końcówkę przejechałem na czuja, prosto na zeskok, do którego prowadził krótki, ale stromy podjazd. Mój podjazd obserwowała grupa niemców. Coś komentowali. Nie wiem, podziwiali, czy się śmiali? Mniejsza o to. Jeden z nich podszedł do mnie i zagadał. Powiedziałem mu moją łamaną, kulawa angielszczyzną, że nie znam niemieckiego. Powiedział jeszcze z dwa zdania i odszedł. Poliglota ze mnie. ;p
Od lewej K 125 i K 185 © romulus83
Z Harachova powrót na polską stronę. Na wysokości cpnu w Jakuszycach odbijam w lewo, na drogę prowadząca do nieczynnej Kopalni kwarcu "Stanisław", położonej na Izerskim Garbie. Kamieniołom "Stanisław", to najwyżej położona kopalnia, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie Środkowej. Poziom wydobywczy znajduje się na wysokości 1050-1080 m.n.p.m. Do kopalni prowadzi trochę podniszczony, ale przyjemny asfalcik. Na jego końcu, gdzie zaczyna sie kopalnia zaczyna się również fajny szuter granitowo-kwarcowy. :)
Wjeżdżam w Izery © romulus83
Widok na Karkonosze z kamieniolomu "Stanisław" © romulus83
Widok na Izery z kamieniołomu "Stanisław" © romulus83
Najpierw jadę drogą na samym dole, docierając do jej końca, która jest początkiem wyrobiska. Potem zawracam, pnę się w górę, na wyższe partie, aby na końcu dojechać do budynku, w ktorym rezyduje osoba pilnująca obiektu. Zapytałem, czy mogę wjechac na teren. Zezwolił. Zanim jednak wjechałem pogadałem z nim chwilę. Wskazał mi gdzie znajdę jeszcze dwa kamieniołomy w okolicy, z czego jeden czynny, oraz gdzie szukać sztolni pirytu, koło Zakrętu Śmierci. O ile kamieniołomy miałem zaznaczone na mapie, i do nich nie pojechałem, to odwiedziłem sztolnie pirytu, których na mapie nie mam zaznaczonych. :) Pytałem o powody zamknięcia kamieniołomu, nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero w domu, wygrzebałem informację, że eksploatacja została uznana za nierentowną, ze względu na trudny teren i możliwość prowadzenia prac w sezonie wiosna - jesień.
Na dnie kanionu - wyrobiska © romulus83
Nad wyrobiskiem © romulus83
Ale wysoko :) © romulus83
Z kamieniołomu jadę na Wysoki Kamień. Izerskie drogi, to nie to co w Karkonoszach. Są znacznie lepsze, chociaż i tu trafiają się kamienie na ścieżkach. Od mojego gospodarza dowiedziałem się, że 8-10 lat temu, gdy ścieżki powstały były o wiele lepsze, ale z czasem deszczówka i mróz zrobiły swoje, a ich wyremontowanie ponoć jest nieopłacalne, ze względu na koszty transportu kruszywa.
Po drodze do Wysokiego Kamienia mijam dziwny obiekt. Prze drodze stróżówka, obok resztki ogrodzenia z drutu kolczastego. Wewnątrz obiektu betonowy budynek bez okien ukryty w skalnej niszy, od frontu zakryty wałem ziemnym, w którym było tylko jedno betonowe przejście w kształcie litery Z. W domu znajduję informację, że to dawny magazyn WKS. Podejrzewam, że to skrót oznaczający kamieniołom. Już na szlaku podejrzewałem, że to może być magazyn, w którym przetrzymywano materiały wybuchowe na potrzeby kamieniołomu. Poniżej widok na budynek z korony wału, osłaniającego go od frontu.
Nieczynny magazyn WKS © romulus83
Wreszcie docieram na Wysoki Kamień. Spędzam tam kilka minut na punkcie widokowym. Wysoki Kamień, to zarówno skała, jak i schronisko obok skały. Z Wysokiego Kamienia żółtym szlakiem dojeżdżam do Zakrętu Śmierci.
Panorama Karkonoszy z Wysokiego Kamienia © romulus83
Zakręt Śmierci © romulus83
Przy Zakręcie Śmierci znajduję tabliczkę prowadzącą do sztolni pirytu. Przy stoisku z pamiątkami, będącym jednocześnie punktem IT rozpytuję, jak daleko jest do sztolni, i czy jest tam dobry dojazd dla roweru. Potem ruszam w dół. Kilka metrów poniżej skarpy na której jest zakręt,i kilkanaście metrów od niej, tuż przy ścieżce napotykam tajemniczy obiekt. Coś jakby schron. Betonowy budynek o wymiarach ok. 4m na 4m. Zakręt wybudowano w latach 1935-37, jako punkt strategiczny na drodze do Świeradowa Zdroju. Tablice informacyjne i mój przewodnik mówią, że w skarpie znajdują się chodniki minerskie. Niemcy zamierzali wysadzić zakręt, by powstrzymać marsz obcych wojsk. Zatem tajemniczy obiekt, może być centralą minerską, z której miały być odpalone ładunki. Niestety mojej hipotezy nie potwierdził ani mój gospodarz, ani sprzedawca pamiątek przy zakręcie. Od betonowego obiektu, do sztolni jest zaledwie kilkaset metrów.
Czyżby centrala minerska? © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Od sztolni powrót do Zakrętu Śmierci, i do miasta. Ku mojemu zaskoczeniu, pomimo świątecznego dnia spora część punktów handlowych jest czynna. Jadę na kwaterę przygotować się do powrotu na wielkopolskie płaszczyzny następnego dnia. Wieczorem pogoda zaczyna się psuć. Robi się pochmurno. O zmroku idę jeszcze na krótki spacer, zobaczyć Czerwona Jamę, która jest położona jakieś 300 metrów od mojej kwatery.
Czerwona Jama © romulus83
Pegmatyt wewnątrz Czerwonej Jamy © romulus83
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
53.41 km (14.36 km teren), czas: 04:50 h, avg:11.05 km/h,
prędkość maks: 43.30 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Śnieżne Kotły z buta (cz. 3/5)
W środę jazdy miałem niewiele. Do centrum miasta, na zakupy do Lewiatana, i z powrotem na kwaterę. Przypomniało mi się, że w czwartek święto, więc sklepy pewnie będą pozamykane. Trzeba było zrobić większe zakupy, by mieć na piątek trochę prowiantu na powrót. Zapakowałem w plecak żywność na drogę w góry, bidony z wodą poszły do bocznych kieszonek, i o 8:50 ruszyłem.
Tablica przy chacie walońskiej © romulus83
Najbliżej miałem do niebieskiego szklaku, oznaczonego ma mojej mapie też jako Czeska Droga, łączącego Wodospad Szklarki ze schroniskiem pod Łabskim Szczytem. Przeszedłem obok Czerwonej Jamy i Chaty Walońskiej, i wkroczyłem na szlak. Pierwsza połowa drogi, do mostu na Szrenickim Potoku minęła szybko. Droga ładnie utrzymana, i w miarę płasko. Za mostem zaczęła się wspinaczka. Przez całą drogę nikogo nie spotkałem na szlaku, aż do schroniska. Przejście tego odcinka zajęło mi około 2 godzin.
Niebieski szlak - Czeska Ścieżka © romulus83
Czeska kładka nad Szrenickim Potokiem © romulus83
Druga połowa szlaku © romulus83
Przy schronisku zrobiłem sobie popas, po czym ruszyłem dalej. Zielonym szlakiem prowadzącym do rezerwatu Śnieżne Kotły. Początek szlaku biegł po ułożonej z kamieni dróżce. Dalej po skalnym rumowisku, rozrzuconym tak, jak dokonały tego procesy geologiczne. Aż wreszcie wyszedłem na Śnieżne Kotły.
Wychodzę na Śnieżne Kotły © romulus83
Mały Śnieżny Kocioł © romulus83
Wielki Śnieżny Kocioł © romulus83
Mniej więcej o 13:00 jestem przy Śnieżnych Stawkach, na dnie Wielkiego Kotła. Ściany kotłów robią na mnie niesamowite wrażenie. To mój pierwszy wyjazd w góry. :) Co chwilę kogoś spotykam na szlaku. Niektórzy zabierają w góry psy. Pewne małżeństwo bało się, że pies im spadnie na przejściu z Małego Kotła, na Wielki, i wybrali alternatywną drogę, która omija Mały Kocioł, i styka się ze szlakiem na dnie Wielkiego Kotła przy Śnieżnych Stawkach. Chwilę rozmawiam z czteroosobową, poznańsko - szczecińską grupą, która wędruje górami ze Szklarskiej Poręby do Karpacza. Dalej szlak wyprowadza mnie, na Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem, gdzie skręcam w prawo, na niebieski szlak. Im wyżej tym robi się chłodniej. Dzień jest słoneczny, ale w górach trochę wieje. Podziwiam widoki. W oddali widać ruiny zamku Chojnik. Niestety lornetka została w domu. :(
Panorama na Szklarską Porębę i Izery © romulus83
Śnieżne Stawki, na dnie Wlk. Śnieżnego Kotła © romulus83
Te ściany zrobiły na mnie ogromne wrażenie © romulus83
Wielki Szyszak © romulus83
Obszedłem kotły na około, i przy przekaźniku RTV skręciłem na żółty szlak prowadzący ku Schronisku pod Łabskim Szczytem. Tym samym ominąłem źródła Łaby, więc jest kolejny powód, by wrócić w góry. ;) Po dotarciu do schroniska posilam się jabłecznikiem, i dalej żółtym szlakiem schodzę do Szklarskiej Poręby. Na mieście obiadokolacja w pizzeri, i powrót na kwaterę. Około 18:30 jestem "w domu". Wieczorem po odpoczynku jeszcze krótki spacer do Sowich Skał, do których miałem zaledwie 10 min. drogi. W drodze powrotnej spotykam sarnę z młodym tuż przy drodze. Wcale się mnie nie bały. :)
Widok w kierunku Szrenicy © romulus83
Kukułcze Skały © romulus83
Sowie Skały - 10 min. piechotą od mojej kwatery © romulus83
Od zmierzchu do świtu sarny władały okolicą © romulus83
Mapka z przejścia. Wg. niej wyszło, że przeszedłem 22 km. Nieźle jak na pierwsze chodzenie po górach. :P
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tablica przy chacie walońskiej © romulus83
Najbliżej miałem do niebieskiego szklaku, oznaczonego ma mojej mapie też jako Czeska Droga, łączącego Wodospad Szklarki ze schroniskiem pod Łabskim Szczytem. Przeszedłem obok Czerwonej Jamy i Chaty Walońskiej, i wkroczyłem na szlak. Pierwsza połowa drogi, do mostu na Szrenickim Potoku minęła szybko. Droga ładnie utrzymana, i w miarę płasko. Za mostem zaczęła się wspinaczka. Przez całą drogę nikogo nie spotkałem na szlaku, aż do schroniska. Przejście tego odcinka zajęło mi około 2 godzin.
Niebieski szlak - Czeska Ścieżka © romulus83
Czeska kładka nad Szrenickim Potokiem © romulus83
Druga połowa szlaku © romulus83
Przy schronisku zrobiłem sobie popas, po czym ruszyłem dalej. Zielonym szlakiem prowadzącym do rezerwatu Śnieżne Kotły. Początek szlaku biegł po ułożonej z kamieni dróżce. Dalej po skalnym rumowisku, rozrzuconym tak, jak dokonały tego procesy geologiczne. Aż wreszcie wyszedłem na Śnieżne Kotły.
Wychodzę na Śnieżne Kotły © romulus83
Mały Śnieżny Kocioł © romulus83
Wielki Śnieżny Kocioł © romulus83
Mniej więcej o 13:00 jestem przy Śnieżnych Stawkach, na dnie Wielkiego Kotła. Ściany kotłów robią na mnie niesamowite wrażenie. To mój pierwszy wyjazd w góry. :) Co chwilę kogoś spotykam na szlaku. Niektórzy zabierają w góry psy. Pewne małżeństwo bało się, że pies im spadnie na przejściu z Małego Kotła, na Wielki, i wybrali alternatywną drogę, która omija Mały Kocioł, i styka się ze szlakiem na dnie Wielkiego Kotła przy Śnieżnych Stawkach. Chwilę rozmawiam z czteroosobową, poznańsko - szczecińską grupą, która wędruje górami ze Szklarskiej Poręby do Karpacza. Dalej szlak wyprowadza mnie, na Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem, gdzie skręcam w prawo, na niebieski szlak. Im wyżej tym robi się chłodniej. Dzień jest słoneczny, ale w górach trochę wieje. Podziwiam widoki. W oddali widać ruiny zamku Chojnik. Niestety lornetka została w domu. :(
Panorama na Szklarską Porębę i Izery © romulus83
Śnieżne Stawki, na dnie Wlk. Śnieżnego Kotła © romulus83
Te ściany zrobiły na mnie ogromne wrażenie © romulus83
Wielki Szyszak © romulus83
Obszedłem kotły na około, i przy przekaźniku RTV skręciłem na żółty szlak prowadzący ku Schronisku pod Łabskim Szczytem. Tym samym ominąłem źródła Łaby, więc jest kolejny powód, by wrócić w góry. ;) Po dotarciu do schroniska posilam się jabłecznikiem, i dalej żółtym szlakiem schodzę do Szklarskiej Poręby. Na mieście obiadokolacja w pizzeri, i powrót na kwaterę. Około 18:30 jestem "w domu". Wieczorem po odpoczynku jeszcze krótki spacer do Sowich Skał, do których miałem zaledwie 10 min. drogi. W drodze powrotnej spotykam sarnę z młodym tuż przy drodze. Wcale się mnie nie bały. :)
Widok w kierunku Szrenicy © romulus83
Kukułcze Skały © romulus83
Sowie Skały - 10 min. piechotą od mojej kwatery © romulus83
Od zmierzchu do świtu sarny władały okolicą © romulus83
Mapka z przejścia. Wg. niej wyszło, że przeszedłem 22 km. Nieźle jak na pierwsze chodzenie po górach. :P
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
5.18 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:14.13 km/h,
prędkość maks: 36.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Szrenica, Chojnik, Karpacz (cz. 2/5)
Rano pojechałem do informacji turystycznej dowiedzieć się, jak można się dostać na Szrenicę. W grę wchodziło tylko wejście, lub wyciąg krzesełkowy. Dostałem broszurkę z cennikiem, i pojechałem na wyciąg. Po drodze spotkałem czasową ekspozycję plenerową. Podobno w okolicy wszytko nadające się na złom przepada bez wieści. ;)
Ekspozycja plenerowa "Wędrówki żelaznych ludzi" © romulus83
Przy wyciągu najpierw zasięgnąłem w kasie informacji, gdzie by tu zostawić rower w bezpiecznym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem okazał się parking strzeżony po drugiej stronie ulicy. Kupiłem bilet na wjazd i zjazd ze szczytu, w przyjemnej cenie 34 zł. Na szczycie spędziłem kilkadziesiąt minut spacerując i podziwiając widoki. Około 10:00 termometr na schronisku wskazywał 8 st. Gdy opuszczałem kwaterę, na dole było dwa razy cieplej.
Zaparkowany by nie przeszkadzł samochodom © romulus83
Wyciągiem na Szrenicę © romulus83
Widok w kierunku kamieniołomu Stanislaw © romulus83
Szrenica zdobyta. :) © romulus83
Spojrzenie na Łabski Szczyt © romulus83
Czasem nadciągały chmury © romulus83
Podczas zjazdu na dół wyciąg nagle zatrzymał się w połowie drogi. Czekam, czekam, nic się nie dzieje. Myślę sobie "chyba o mnie nie zapomnieli?" Tak się składało, że jako jedyny zjeżdżałem ze szczytu. W końcu zadzwoniłem na numer infolinii na bilecie, zapytać czy się wyciąg popsuł, czy co. A na infolinii automat tylko podał godziny otwarcia wyciągu, i adres strony internetowej. Zanim zdążyłem poszukać w plecaku broszurkę informacyjną, przez megafony na słupach podano informację, o awarii zasilania głównego, oraz, że wyciąg wkrótce ruszy na zasilaniu awaryjnym. Jakoś nie byłem zaskoczony, że mnie spotyka taka przygoda. Przynajmniej mogę się pochwalić, że popsułem wyciąg. :) Awaria nie trwała dłużej niż 10 minut.
Na dole, najpierw obrałem kierunek na muzeum minerologiczne. Ciekawa i barwna ekspozycja. Minerały, związki i mieszaniny chemiczne z różnych stron świata. Do tego wymarłe gady, amonity, fragmenty skamieniałych roślin, lub ich odciski w kamieniach.
Czaszka krokodyla sprzed 65 mln. lat © romulus83
Wymarłe stwory na ekspozycji © romulus83
Jajo dinozaura kaczodziobego © romulus83
Złoto rodzime © romulus83
Bursztyn z owadem © romulus83
Po drodze wpadłem na kwaterę na drugie śniadanie, i po aprowizację na dalsza drogę. Wczesnym popołudniem ruszyłem dalej.
Skała Chybotek © romulus83
Droga do Chybotka podobna do reszty ścieżek, którymi miałem okazję jeździć wczoraj. Raz lepiej, raz gorzej. Podobno Chybotka można rozkołysać. Nie próbowałem. Nie dlatego, że sam pewnie i tak nie dałbym rady. Przy moim szczęściu do dziwnych przygód, głaz z góry spadłby na dół zapewne. :D Dalej ruszyłem na zamek Chojnik. Z Sobieszowa najlepiej pasował mi czerwony szlak. Na początku musiałem trochę przenosić rower po schodach, najpierw kamiennych, potem rozległych ziemno - drewnianych. Dalej była już fajna szutrówka. W połowie drogi spotkałem brukarzy, którzy ukladali na ścieżce granitową kostkę. Z czasem robiło sie coraz stromiej, aż w końcu musiałem dać za wygraną, i końcówkę przyszło mi znów przejść pieszo prowadząc rower.
Zamek Chojnik © romulus83
Tu trzeba było przejść na czworakach :) © romulus83
Zamkowa wieża © romulus83
Dziedziniec wewnętrzny widziany z wieży © romulus83
Panorama Podgórzyna z wieży na Chojniku © romulus83
Z Chojnika powrót tą samą drogą. Na górze, mniej więcej drogi do zamku odbijał czarny szlak, który prowadził do jaskiń, Zbójecka Grota i Dziurawy Kamień. Jednak droga nie wyglądała zachęcająco dla roweru. Nie wiedziałem, co czeka mnie dalej, więc postanowiłem sobie odpuścić zapuszczanie się w tamtą stronę. Dalej do Karpacza. Generalnie cały czas pod górę, z tym, że większa część trasy nie była strasznie wymagająca. Zwłaszcza, że nie jestem przyzwyczajony ciągnąć kilka km pod górę.
Ruiny kościoła ewangelickiego w Miłkowicach © romulus83
Karpacz - zapora na Łomnicy © romulus83
Szczyt Śnieżki - w całym Karpaczu widać go doskonale © romulus83
Karpacz - świątynia Wang © romulus83
Praktycznie przez cały Karpacz miałem pod górę. Szczególnie wyzywający był dojazd do świątyni Wang ulicą Saneczkową. W nagrodę za wysiłek czekał mnie około 8 km zjazd, wąska, krętą boczną drogą. Zakręty były liczne, ale ruch samochodowy minimalny na szczęście. Jednak, że względu na zakręty większość trasy zjeżdżałem na lekko zaciśniętym hamulcu, ale prędkość i tak nie schodziła mi poniżej 30-32 km/h. Dojechałem do Podgórzyna, i pokonaną wcześniej trasą wróciłem do Szklarskiej Poręby. Wieczorem po powrocie podjąłem decyzję, że skoro na Śnieżne Kotły nie dostanę się rowerem, następny dzień poświęcę na pieszą wyprawę w góry, a pojeżdżę tyle, ile się da.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ekspozycja plenerowa "Wędrówki żelaznych ludzi" © romulus83
Przy wyciągu najpierw zasięgnąłem w kasie informacji, gdzie by tu zostawić rower w bezpiecznym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem okazał się parking strzeżony po drugiej stronie ulicy. Kupiłem bilet na wjazd i zjazd ze szczytu, w przyjemnej cenie 34 zł. Na szczycie spędziłem kilkadziesiąt minut spacerując i podziwiając widoki. Około 10:00 termometr na schronisku wskazywał 8 st. Gdy opuszczałem kwaterę, na dole było dwa razy cieplej.
Zaparkowany by nie przeszkadzł samochodom © romulus83
Wyciągiem na Szrenicę © romulus83
Widok w kierunku kamieniołomu Stanislaw © romulus83
Szrenica zdobyta. :) © romulus83
Spojrzenie na Łabski Szczyt © romulus83
Czasem nadciągały chmury © romulus83
Podczas zjazdu na dół wyciąg nagle zatrzymał się w połowie drogi. Czekam, czekam, nic się nie dzieje. Myślę sobie "chyba o mnie nie zapomnieli?" Tak się składało, że jako jedyny zjeżdżałem ze szczytu. W końcu zadzwoniłem na numer infolinii na bilecie, zapytać czy się wyciąg popsuł, czy co. A na infolinii automat tylko podał godziny otwarcia wyciągu, i adres strony internetowej. Zanim zdążyłem poszukać w plecaku broszurkę informacyjną, przez megafony na słupach podano informację, o awarii zasilania głównego, oraz, że wyciąg wkrótce ruszy na zasilaniu awaryjnym. Jakoś nie byłem zaskoczony, że mnie spotyka taka przygoda. Przynajmniej mogę się pochwalić, że popsułem wyciąg. :) Awaria nie trwała dłużej niż 10 minut.
Na dole, najpierw obrałem kierunek na muzeum minerologiczne. Ciekawa i barwna ekspozycja. Minerały, związki i mieszaniny chemiczne z różnych stron świata. Do tego wymarłe gady, amonity, fragmenty skamieniałych roślin, lub ich odciski w kamieniach.
Czaszka krokodyla sprzed 65 mln. lat © romulus83
Wymarłe stwory na ekspozycji © romulus83
Jajo dinozaura kaczodziobego © romulus83
Złoto rodzime © romulus83
Bursztyn z owadem © romulus83
Po drodze wpadłem na kwaterę na drugie śniadanie, i po aprowizację na dalsza drogę. Wczesnym popołudniem ruszyłem dalej.
Skała Chybotek © romulus83
Droga do Chybotka podobna do reszty ścieżek, którymi miałem okazję jeździć wczoraj. Raz lepiej, raz gorzej. Podobno Chybotka można rozkołysać. Nie próbowałem. Nie dlatego, że sam pewnie i tak nie dałbym rady. Przy moim szczęściu do dziwnych przygód, głaz z góry spadłby na dół zapewne. :D Dalej ruszyłem na zamek Chojnik. Z Sobieszowa najlepiej pasował mi czerwony szlak. Na początku musiałem trochę przenosić rower po schodach, najpierw kamiennych, potem rozległych ziemno - drewnianych. Dalej była już fajna szutrówka. W połowie drogi spotkałem brukarzy, którzy ukladali na ścieżce granitową kostkę. Z czasem robiło sie coraz stromiej, aż w końcu musiałem dać za wygraną, i końcówkę przyszło mi znów przejść pieszo prowadząc rower.
Zamek Chojnik © romulus83
Tu trzeba było przejść na czworakach :) © romulus83
Zamkowa wieża © romulus83
Dziedziniec wewnętrzny widziany z wieży © romulus83
Panorama Podgórzyna z wieży na Chojniku © romulus83
Z Chojnika powrót tą samą drogą. Na górze, mniej więcej drogi do zamku odbijał czarny szlak, który prowadził do jaskiń, Zbójecka Grota i Dziurawy Kamień. Jednak droga nie wyglądała zachęcająco dla roweru. Nie wiedziałem, co czeka mnie dalej, więc postanowiłem sobie odpuścić zapuszczanie się w tamtą stronę. Dalej do Karpacza. Generalnie cały czas pod górę, z tym, że większa część trasy nie była strasznie wymagająca. Zwłaszcza, że nie jestem przyzwyczajony ciągnąć kilka km pod górę.
Ruiny kościoła ewangelickiego w Miłkowicach © romulus83
Karpacz - zapora na Łomnicy © romulus83
Szczyt Śnieżki - w całym Karpaczu widać go doskonale © romulus83
Karpacz - świątynia Wang © romulus83
Praktycznie przez cały Karpacz miałem pod górę. Szczególnie wyzywający był dojazd do świątyni Wang ulicą Saneczkową. W nagrodę za wysiłek czekał mnie około 8 km zjazd, wąska, krętą boczną drogą. Zakręty były liczne, ale ruch samochodowy minimalny na szczęście. Jednak, że względu na zakręty większość trasy zjeżdżałem na lekko zaciśniętym hamulcu, ale prędkość i tak nie schodziła mi poniżej 30-32 km/h. Dojechałem do Podgórzyna, i pokonaną wcześniej trasą wróciłem do Szklarskiej Poręby. Wieczorem po powrocie podjąłem decyzję, że skoro na Śnieżne Kotły nie dostanę się rowerem, następny dzień poświęcę na pieszą wyprawę w góry, a pojeżdżę tyle, ile się da.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
79.59 km (3.88 km teren), czas: 05:24 h, avg:14.74 km/h,
prędkość maks: 44.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - wodospady i kamienie (cz1/5)
Poniedziałek, dzień wyjazdu. Rano o 4:40 wyjazd do Solca, na pociąg do Poznania. W Poznaniu przesiadka do "Kamieńczyka", i ruszam do Szklarskiej Poręby. W pociągu tłok. Co stację ktoś wsiada, ktoś wysiada. Jedzie kilka wycieczek szkolnych. W zasadzie tłoczno jest do Wałbrzycha. Potem robi się luźniej. Od Jeleniej Góry cały przedział zostaje do mojej dyspozycji. Przed 14:00 wysiadam na stacji Szklarska Poręba Górna. Dojazd na kwaterę, zagospodarowanie się, i około 15:00 ruszam w miasto, najpierw na jakiś obiad, a potem w teren.
Śnieżne kotły - widok z kwatery © romulus83
W górach pochmurno, czasami wychodzi słońce. Na szczęście jest w miarę ciepło 17-18 st., i nie pada. Po obiedzie zapoznaję się wstępnie z centrum miasta, do którego mam 2 km z kwatery. Kwaterę natomiast, mam przy wylocie na Jelenią Górę. Jakieś 100-150 m od krajowej trójki. Cisza i spokój jak na wsi. Naokoło las. Nawet sarny spotykałem rankami i wieczorami. :)
Pomnik Ducha Gór w Szklarskiej Porębie © romulus83
Po wstępnym rozpoznaniu miasta ruszam w kierunku pierwszego celu - Wodospad Kamieńczyka. Po drodze mijam Krucze Skały.
Krucze Skały © romulus83
Do wodospadu kieruję się tak, jak prowadzą mnie wszelkiej maści drogowskazy i banery. Założyłem, że dostanę się tam czerwonym szlakiem pieszym. W sumie wszystko szło dobrze do Rozdroża pod Kamieńczykiem. Wyłożony kamieniami szlak na tyle utrudniał dalszą jazdę, że dalej musiałem prowadzić rower. To nie były kocie łby, jakie znam z wielkopolskich dróżek. Kamienie sprawiały wrażenie ułożonych na sztorc. W sumie dałem ciała, mogłem jechać trochę dalej, w kierunku Jakuszyc, i odbić w lewo koło Owczego Potoku. Podobno tam jest ładna szutrówka.
Wąwóz tuż przy wodospadzie Kamieńczyka © romulus83
Wodospad Kamieńczyka © romulus83
Wąwóz i wodospad, jako jedyny zwiedzam w kasku rowerowym. ;) Inni zwiedzający mają kaski, które dostali przy zakupie biletów. Spod wodospadu schodzę z rowerem w dół. Na rozdrożu odbijam w prawo i jadę fajną szeroką szutrówką na zboczu Szrenicy, aż do granicy Karkonoskiego PN. Na terenie parku obowiązuje zakaz jazdy rowerem. Głównie po to, by nie porozjeżdżać pieszych. Zawracam, zjazd w dół. Na zakrętach trochę zarzuca przy hamowaniu. Jazda w górach jest dla mnie czymś nowym. Późnym popołudniem niewielu pieszych się kręci na szlakach na szczęście. Dróżka, którą jadę, częściowo jest szlakiem rowerowym. Przed rozdrożem skręcam w prawo, na czarny szlak. Dochodzi 18:00, a trzeba jeszcze zrobić zakupy, i odwiedzić Wodospad Szklarki.
Miejscami drogi były trudne © romulus83
Jedna z wielu formacji skalnych, jakie napotykałem © romulus83
W wielu miejscach szlaki rowerowe i piesze tak wyglądały © romulus83
Tu dało się jeszcze zjechać, ale były miejsca, gdzie lepiej było przeprowadzić rower kilkanaście metrów. Wpadłem do miasta, zatrzymałem się koło muzeum minerologicznego, by sprawdzić godziny otwarcia, i ruszyłem dalej. Szybkie zakupy w biedronce, i z zakupami, kolejnym szlakiem do drugiego wodospadu.
Szklarka © romulus83
Ostanie kilkaset metrów przed wodospadem, to jazda wzdłuż rzeki. Miejscami wolny od kamieni fragment ścieżki biegł tuż przy skarpie, na dnie której leżały omywane wodą kamienie. Nad Wartą, czasem jeżdżę takimi ścieżkami, tuż nad lustrem wody. Ale u siebie, "na dole", jestem na płaskim, więc co najwyżej grozi mi kąpiel. Tu miałem zjazd, i kamienie, więc znów kawałek prowadzenia, tak dla własnego bezpieczeństwa.
Wodospad Szklarki © romulus83
Skała z twarzą :) © romulus83
Karkonoski Mount Rushmore, wyrzeźbiony przez matkę naturę. :) Od wodospadu ruszam w kierunku krajowej trójki, która jest kilkaset metrów dalej. Potem jeszcze z kilometr i byłem na kwaterze.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śnieżne kotły - widok z kwatery © romulus83
W górach pochmurno, czasami wychodzi słońce. Na szczęście jest w miarę ciepło 17-18 st., i nie pada. Po obiedzie zapoznaję się wstępnie z centrum miasta, do którego mam 2 km z kwatery. Kwaterę natomiast, mam przy wylocie na Jelenią Górę. Jakieś 100-150 m od krajowej trójki. Cisza i spokój jak na wsi. Naokoło las. Nawet sarny spotykałem rankami i wieczorami. :)
Pomnik Ducha Gór w Szklarskiej Porębie © romulus83
Po wstępnym rozpoznaniu miasta ruszam w kierunku pierwszego celu - Wodospad Kamieńczyka. Po drodze mijam Krucze Skały.
Krucze Skały © romulus83
Do wodospadu kieruję się tak, jak prowadzą mnie wszelkiej maści drogowskazy i banery. Założyłem, że dostanę się tam czerwonym szlakiem pieszym. W sumie wszystko szło dobrze do Rozdroża pod Kamieńczykiem. Wyłożony kamieniami szlak na tyle utrudniał dalszą jazdę, że dalej musiałem prowadzić rower. To nie były kocie łby, jakie znam z wielkopolskich dróżek. Kamienie sprawiały wrażenie ułożonych na sztorc. W sumie dałem ciała, mogłem jechać trochę dalej, w kierunku Jakuszyc, i odbić w lewo koło Owczego Potoku. Podobno tam jest ładna szutrówka.
Wąwóz tuż przy wodospadzie Kamieńczyka © romulus83
Wodospad Kamieńczyka © romulus83
Wąwóz i wodospad, jako jedyny zwiedzam w kasku rowerowym. ;) Inni zwiedzający mają kaski, które dostali przy zakupie biletów. Spod wodospadu schodzę z rowerem w dół. Na rozdrożu odbijam w prawo i jadę fajną szeroką szutrówką na zboczu Szrenicy, aż do granicy Karkonoskiego PN. Na terenie parku obowiązuje zakaz jazdy rowerem. Głównie po to, by nie porozjeżdżać pieszych. Zawracam, zjazd w dół. Na zakrętach trochę zarzuca przy hamowaniu. Jazda w górach jest dla mnie czymś nowym. Późnym popołudniem niewielu pieszych się kręci na szlakach na szczęście. Dróżka, którą jadę, częściowo jest szlakiem rowerowym. Przed rozdrożem skręcam w prawo, na czarny szlak. Dochodzi 18:00, a trzeba jeszcze zrobić zakupy, i odwiedzić Wodospad Szklarki.
Miejscami drogi były trudne © romulus83
Jedna z wielu formacji skalnych, jakie napotykałem © romulus83
W wielu miejscach szlaki rowerowe i piesze tak wyglądały © romulus83
Tu dało się jeszcze zjechać, ale były miejsca, gdzie lepiej było przeprowadzić rower kilkanaście metrów. Wpadłem do miasta, zatrzymałem się koło muzeum minerologicznego, by sprawdzić godziny otwarcia, i ruszyłem dalej. Szybkie zakupy w biedronce, i z zakupami, kolejnym szlakiem do drugiego wodospadu.
Szklarka © romulus83
Ostanie kilkaset metrów przed wodospadem, to jazda wzdłuż rzeki. Miejscami wolny od kamieni fragment ścieżki biegł tuż przy skarpie, na dnie której leżały omywane wodą kamienie. Nad Wartą, czasem jeżdżę takimi ścieżkami, tuż nad lustrem wody. Ale u siebie, "na dole", jestem na płaskim, więc co najwyżej grozi mi kąpiel. Tu miałem zjazd, i kamienie, więc znów kawałek prowadzenia, tak dla własnego bezpieczeństwa.
Wodospad Szklarki © romulus83
Skała z twarzą :) © romulus83
Karkonoski Mount Rushmore, wyrzeźbiony przez matkę naturę. :) Od wodospadu ruszam w kierunku krajowej trójki, która jest kilkaset metrów dalej. Potem jeszcze z kilometr i byłem na kwaterze.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
40.21 km (14.67 km teren), czas: 03:36 h, avg:11.17 km/h,
prędkość maks: 49.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Poznański ring z przygodami
Czwartek, 1 maja 2014 | dodano: 02.05.2014Kategoria Wyprawy
"To nie tak miało być, zupełnie nie tak." tym cytatem z jednej z piosenek Budki Suflera zacznę wpis. Plan był taki - 2 maja Wrocław, a dopiero 4 Poznański Ring. Jednak prognozy pogody nakłoniły mnie do zmiany planów. Wrocław odłożyłem na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Zamek w Kórniku © romulus83
Rano, jeszcze w ciemnościach ruszyłem na stację kolejową w Solcu. Ścisły etap wycieczki zaplanowałem od stacji Kórnik, czyli miejscowości Szczodrzykowo i tam też ją zakończyłem. O 5:45 ruszyłem ze stacji w kierunku miasta. W Kórniku odbiłem najpierw na wylotówkę na Mosinę. Na mapie w tym miejscu mam zaznaczony punk widokowy nad J. Wrońskim, ale nic godnego uwagi nie znalazłem. Zawróciłem i pilnując szlaku dotarłem do Radzewa, gdzie miałem zaplanowane odbicie do Czmońca na wieże widokową nad Wartą.
Zmierzam do wieży w Czmońcu © romulus83
Skręciłem w las na pierwszym oznakowanym skrzyżowaniu. Niezgodnie z moim planem, gdyż dojazd do wieży zaplanowałem z centrum wsi. Nagła zmiana planów zemściła się podwójnie. Najpierw uderzyłem pedałem w jakiś wystający korzeń, wyłamując jego fragment. Później zgubiłem drogę wśród licznych leśnych rozjazdów. Po drodze oznakowania prowadzącego do wieży nie spotkałem, Spotykałem tylko dzikie ptactwo i zwierzynę.
Drapieżnik © romulus83
W końcu wyjechałem z drugiej strony Czmońca, prosto na kolejny znak wskazujący na drogę do wieży. Tym razem dotarłem do centrum wsi, gdzie było oznakowane odbicie w las. Tym sposobem dotarłem na punk widokowy trasą, którą zaplanowałem pierwotnie.
Wieża widokowa w Czmońcu © romulus83
Nadwarciańska dolina w Czmońcu © romulus83
Na wieży krótki odpoczynek. Gdy się objadałem pewien bocian na pobliskiej łące upolował sobie śniadanko. :)
Widok z wieży na nadwarciańską dolinę © romulus83
Schodząc z wieży, na jednym ze stopni znalazłem podkówkę spod buta, zgubioną tu przez kogoś. Zabrałem ja by przynosiła mi szczęście. :) Chyba przyniosła, bo wszelkie chmury mnie ominęły. A jedyne większe ślady deszczu w Murowanej Goślinie i Szczodrzykowie napotkałem po moim przyjeździe. Jedynie w Mosinie trochę kropiło.
Z Czmońca wróciłem na szlak.
W Rogalinie © romulus83
Rzut oka na dzisiejszą trasę © romulus83
Tajemnicze piktogramy w Mosinie :) © romulus83
Na rynku w Mosinie © romulus83
Przez wertepy i boczne uliczki dotarłem na Osową Górę. Gdy dojeżdżałem do wieży poczułem kroplę na twarzy. Spojrzałem na pobliskie jeziorko i zobaczyłem rozchodzące się kręgi na wodzie, które powodował delikatny deszcz. Schowany najpierw pod dachem wieży, a później wśród gęstwin leśnych WPNu, nie odczułem skutków tego deszczu.
Na Osowej Górze © romulus83
Nadciąga burza piaskowa :) © romulus83
Mosina - wieża na Osowej Górze © romulus83
Wielkopolski Park Narodowy © romulus83
Rezerwat Grabina © romulus83
W Wielkopolskim Parku Narodowym odbiłem na chwilę z głównego szlaku na czerwony szlak pieszy, by dotrzeć nad Jezioro Góreckie. Chciałem zobaczyć ruiny zamku na Wyspie Zamkowej na jeziorze.
Jezioro Góreckie © romulus83
W oddali widać siedzibę dyrekcji WPN w Jeziorach po drugiej stronie jeziora.
Ruiny zamku na W. Zamkowej - J. Góreckie © romulus83
Całe jezioro stanowi obszar rezerwatu "Rezerwat Jezioro Góreckie". Sama wyspa jest pagórkiem kemowym. Zamek wzniósł w latach 1824-24 Tytus Działyński dla swej siostry, Klaudyny Potockiej w prezencie ślubnym. W 1848r. podczas Wiosny Ludów, prusacy zniszyli obiekt ogniem artyleryjskim z obawy, że może być schronieniem dla powstańców.
Z nad jeziora wróciłem na szlak poznańskiego ringu. Przez Steszew, Tomice i przebiegający w pobliżu Tomic Oz Bukowsko-Mosński dotarłem do Źródełka Żarnowiec, będącego pomnikiem przyrody.
Miejsce katastrofy - miejsce pamięci © romulus83
Oz Bukowsko-Mosiński © romulus83
Samica w okolicy ozu i rez. Trzcielińskiego Bagna © romulus83
Żródełko Żarnowiec - pomnik przyrody © romulus83
U żródła :) © romulus83
Żarnowiec jest źródłem typu wywierzyskowego, czyli charakterystycznego dla rejonów wyżynnych i górskich. Jest to jedyne w całej Polsce źródło tego typu położone na terenie nizinnym. Inne źródła tego typu występują u nas jedynie w Tatrach, i na wyżynach Lubelskiej i Krakowsko-Częstochowskiej.
Tablica informacyjna o żródle © romulus83
Pierwszy raz o tym źródle dowiedziałem się w lipcu ubiegłego roku z Radia Merkury. Od tego czasu zapragnąłem odwiedzić to miejsce. :)
Ruszyłem dalej. Przejechałem przez tory kolo Dopiewa, gdzie źle odczytałem piktogram. Zamiast odbić w las, wjechałem prosto do Dopiewa. Dość długo nie widząc oznakowania szlaku sięgnąłem po mapę. No tak, pobłądziłem. Wyznaczyłem sobie dojazd do szlaku przez Zborowo. Przynajmniej trochę odpocząłem na asfalcie od terenu, którego dość dużo miałem na tej wycieczce.
Na wylocie z Dopiewa © romulus83
Od Zborowa do Lusówka miałem wyłącznie drogi polne. Trochę zaczynał mnie denerwować miękki piach. Gdzies na połowie tego odcinka znów źle odczytałem strzałkę na piktogramie, i zamiast pojechać lekko w prawo, poleciałem w lewo, w las. Na szczęście nie daleko. Jakieś 700 m. Trochę zły na siebie, zawróciłem i w końcu dojechałem do Lusówka. W Lusówku kolejny raz przegapiłem odbicie w prawo, po prostu nie zauważyłem oznaczenia na słupie w bocznej ulicy, i poleciałem prosto na Jankowice. Zatoczyłem krąg do Lusówka i odnalazłem drogę. Gdybym miał stale mapę przed oczami to bym nie zjechał ze szlaku. Postanowiłem kupić mapnik na kierownicę, by mieć mapę przed oczami.
Wzdłuż Jeziora Lusowskiego, przez Lusowo dojechałem do Sadów, gdzie szlak przecięła mi budowa zachodniej obwodnicy Poznania.
Singielek nad J. Lusowkim © romulus83
Zachodnia obwodnica Poznania w budowie © romulus83
Nie przecinałem terenu budowy na szagę, co by znów się nie zgubić. ;p Wybrałem objazd przez Napachanie i Kobylniki.
Wiatrak Holender w Kiekrzu © romulus83
Zaczynam poligonowy odcinek © romulus83
Dzień przed wyjazdem zadzwoniłem do Biedruska, upewnić się czy przejazd przez drogę będzie otwarty. Oficer dyżurny nie miał planu ćwiczeń na maj, ale na długi weekend raczej nic nie planowali. Na poligonie bacznie rozglądam się za jakimiś ciekawymi obiektami. Wszystko przede mną schowano. ;p Jedynie wrak T-34 majaczył w oddali pod koniec drogi.
Ruiny kościoła w Chojnicy © romulus83
Kto oglądał "Ogniem i Mieczem" na pewno pamięta scenę, w której pan Zagłoba i Helena Kurcewiczówna uciekając przed Bohunem nocują w ruinach, i tracą konie zagryzione przez wilki. W tych ruinach kręcono tą scenę.
..., a obok ruiny zamku © romulus83
Poligon w Biedrusku © romulus83
Warta w Biedrusku - majowa niżówka na rzece © romulus83
Odcinek pomiędzy Biedruskiem i Murowaną Gośliną nie zapisał się mi w pamięci najlepiej. Dziurawa szutrówka, pełna luźnych kamieni, w połączeniu z dystansem, już ponad stu kilometrowym dawała się we znaki. Podobne odcinki miałem w Puszczy Zielonce przed Dąbrówką Kościelną i w okolicy P.K. Promno, pomiędzy Promienkiem i Górą, z tą różnicą, że raczej piaszczysty był teren. Terenu mam dość na czas jakiś. ;) Przynajmniej tych trudniejszych odcinków.
Puszcza Zielonka © romulus83
W Bednarach, okolice lotniska © romulus83
Stalowy potwór w bednarskiej żwirowni © romulus83
W końcu docieram do Kostrzyna. Jest 19:30. Do powrotnego pociągu z Kórnika do Solca mam jeszcze prawie dwie godziny. Zmęczenie trasą, zwłaszcza jej terenowymi odcinkami daje o sobie znać. Zatrzymuję się przy sklepie monopolowym na rynku, gdzie kupuję dwa batony. Nie chce mi się już fotografować. Zmieniam też zarys trasy. Od tej pory nie będę już jechał szlakiem, ale przez Czerlejno dojeżdżam do D.W. 434, którą zasuwam z wiatrem w kierunku Kórnika. Pozytyw wolnej jazdy w terenie, wyszedł na asfalcie. Mogłem jechać z prędkością rzędu 27-29 km/h do samego Szczodrzykowa. Nieźle, biorąc pod uwagę fakt, że w Kostrzynie miałem za sobą ponad 180 km przebiegu.
W Szczodrzykowie na stacji zameldowałem się ok. 20:40, z 40 minutowym zapasem czasu do nadjechania pociągu. O 21:45 wysiadłem w Solcu. Do domu pozostało mi zaledwie 13 km.
Bilans zysków i strat © romulus83
Pierwsza moja dwusetka na koncie. :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zamek w Kórniku © romulus83
Rano, jeszcze w ciemnościach ruszyłem na stację kolejową w Solcu. Ścisły etap wycieczki zaplanowałem od stacji Kórnik, czyli miejscowości Szczodrzykowo i tam też ją zakończyłem. O 5:45 ruszyłem ze stacji w kierunku miasta. W Kórniku odbiłem najpierw na wylotówkę na Mosinę. Na mapie w tym miejscu mam zaznaczony punk widokowy nad J. Wrońskim, ale nic godnego uwagi nie znalazłem. Zawróciłem i pilnując szlaku dotarłem do Radzewa, gdzie miałem zaplanowane odbicie do Czmońca na wieże widokową nad Wartą.
Zmierzam do wieży w Czmońcu © romulus83
Skręciłem w las na pierwszym oznakowanym skrzyżowaniu. Niezgodnie z moim planem, gdyż dojazd do wieży zaplanowałem z centrum wsi. Nagła zmiana planów zemściła się podwójnie. Najpierw uderzyłem pedałem w jakiś wystający korzeń, wyłamując jego fragment. Później zgubiłem drogę wśród licznych leśnych rozjazdów. Po drodze oznakowania prowadzącego do wieży nie spotkałem, Spotykałem tylko dzikie ptactwo i zwierzynę.
Drapieżnik © romulus83
W końcu wyjechałem z drugiej strony Czmońca, prosto na kolejny znak wskazujący na drogę do wieży. Tym razem dotarłem do centrum wsi, gdzie było oznakowane odbicie w las. Tym sposobem dotarłem na punk widokowy trasą, którą zaplanowałem pierwotnie.
Wieża widokowa w Czmońcu © romulus83
Nadwarciańska dolina w Czmońcu © romulus83
Na wieży krótki odpoczynek. Gdy się objadałem pewien bocian na pobliskiej łące upolował sobie śniadanko. :)
Widok z wieży na nadwarciańską dolinę © romulus83
Schodząc z wieży, na jednym ze stopni znalazłem podkówkę spod buta, zgubioną tu przez kogoś. Zabrałem ja by przynosiła mi szczęście. :) Chyba przyniosła, bo wszelkie chmury mnie ominęły. A jedyne większe ślady deszczu w Murowanej Goślinie i Szczodrzykowie napotkałem po moim przyjeździe. Jedynie w Mosinie trochę kropiło.
Z Czmońca wróciłem na szlak.
W Rogalinie © romulus83
Rzut oka na dzisiejszą trasę © romulus83
Tajemnicze piktogramy w Mosinie :) © romulus83
Na rynku w Mosinie © romulus83
Przez wertepy i boczne uliczki dotarłem na Osową Górę. Gdy dojeżdżałem do wieży poczułem kroplę na twarzy. Spojrzałem na pobliskie jeziorko i zobaczyłem rozchodzące się kręgi na wodzie, które powodował delikatny deszcz. Schowany najpierw pod dachem wieży, a później wśród gęstwin leśnych WPNu, nie odczułem skutków tego deszczu.
Na Osowej Górze © romulus83
Nadciąga burza piaskowa :) © romulus83
Mosina - wieża na Osowej Górze © romulus83
Wielkopolski Park Narodowy © romulus83
Rezerwat Grabina © romulus83
W Wielkopolskim Parku Narodowym odbiłem na chwilę z głównego szlaku na czerwony szlak pieszy, by dotrzeć nad Jezioro Góreckie. Chciałem zobaczyć ruiny zamku na Wyspie Zamkowej na jeziorze.
Jezioro Góreckie © romulus83
W oddali widać siedzibę dyrekcji WPN w Jeziorach po drugiej stronie jeziora.
Ruiny zamku na W. Zamkowej - J. Góreckie © romulus83
Całe jezioro stanowi obszar rezerwatu "Rezerwat Jezioro Góreckie". Sama wyspa jest pagórkiem kemowym. Zamek wzniósł w latach 1824-24 Tytus Działyński dla swej siostry, Klaudyny Potockiej w prezencie ślubnym. W 1848r. podczas Wiosny Ludów, prusacy zniszyli obiekt ogniem artyleryjskim z obawy, że może być schronieniem dla powstańców.
Z nad jeziora wróciłem na szlak poznańskiego ringu. Przez Steszew, Tomice i przebiegający w pobliżu Tomic Oz Bukowsko-Mosński dotarłem do Źródełka Żarnowiec, będącego pomnikiem przyrody.
Miejsce katastrofy - miejsce pamięci © romulus83
Oz Bukowsko-Mosiński © romulus83
Samica w okolicy ozu i rez. Trzcielińskiego Bagna © romulus83
Żródełko Żarnowiec - pomnik przyrody © romulus83
U żródła :) © romulus83
Żarnowiec jest źródłem typu wywierzyskowego, czyli charakterystycznego dla rejonów wyżynnych i górskich. Jest to jedyne w całej Polsce źródło tego typu położone na terenie nizinnym. Inne źródła tego typu występują u nas jedynie w Tatrach, i na wyżynach Lubelskiej i Krakowsko-Częstochowskiej.
Tablica informacyjna o żródle © romulus83
Pierwszy raz o tym źródle dowiedziałem się w lipcu ubiegłego roku z Radia Merkury. Od tego czasu zapragnąłem odwiedzić to miejsce. :)
Ruszyłem dalej. Przejechałem przez tory kolo Dopiewa, gdzie źle odczytałem piktogram. Zamiast odbić w las, wjechałem prosto do Dopiewa. Dość długo nie widząc oznakowania szlaku sięgnąłem po mapę. No tak, pobłądziłem. Wyznaczyłem sobie dojazd do szlaku przez Zborowo. Przynajmniej trochę odpocząłem na asfalcie od terenu, którego dość dużo miałem na tej wycieczce.
Na wylocie z Dopiewa © romulus83
Od Zborowa do Lusówka miałem wyłącznie drogi polne. Trochę zaczynał mnie denerwować miękki piach. Gdzies na połowie tego odcinka znów źle odczytałem strzałkę na piktogramie, i zamiast pojechać lekko w prawo, poleciałem w lewo, w las. Na szczęście nie daleko. Jakieś 700 m. Trochę zły na siebie, zawróciłem i w końcu dojechałem do Lusówka. W Lusówku kolejny raz przegapiłem odbicie w prawo, po prostu nie zauważyłem oznaczenia na słupie w bocznej ulicy, i poleciałem prosto na Jankowice. Zatoczyłem krąg do Lusówka i odnalazłem drogę. Gdybym miał stale mapę przed oczami to bym nie zjechał ze szlaku. Postanowiłem kupić mapnik na kierownicę, by mieć mapę przed oczami.
Wzdłuż Jeziora Lusowskiego, przez Lusowo dojechałem do Sadów, gdzie szlak przecięła mi budowa zachodniej obwodnicy Poznania.
Singielek nad J. Lusowkim © romulus83
Zachodnia obwodnica Poznania w budowie © romulus83
Nie przecinałem terenu budowy na szagę, co by znów się nie zgubić. ;p Wybrałem objazd przez Napachanie i Kobylniki.
Wiatrak Holender w Kiekrzu © romulus83
Zaczynam poligonowy odcinek © romulus83
Dzień przed wyjazdem zadzwoniłem do Biedruska, upewnić się czy przejazd przez drogę będzie otwarty. Oficer dyżurny nie miał planu ćwiczeń na maj, ale na długi weekend raczej nic nie planowali. Na poligonie bacznie rozglądam się za jakimiś ciekawymi obiektami. Wszystko przede mną schowano. ;p Jedynie wrak T-34 majaczył w oddali pod koniec drogi.
Ruiny kościoła w Chojnicy © romulus83
Kto oglądał "Ogniem i Mieczem" na pewno pamięta scenę, w której pan Zagłoba i Helena Kurcewiczówna uciekając przed Bohunem nocują w ruinach, i tracą konie zagryzione przez wilki. W tych ruinach kręcono tą scenę.
..., a obok ruiny zamku © romulus83
Poligon w Biedrusku © romulus83
Warta w Biedrusku - majowa niżówka na rzece © romulus83
Odcinek pomiędzy Biedruskiem i Murowaną Gośliną nie zapisał się mi w pamięci najlepiej. Dziurawa szutrówka, pełna luźnych kamieni, w połączeniu z dystansem, już ponad stu kilometrowym dawała się we znaki. Podobne odcinki miałem w Puszczy Zielonce przed Dąbrówką Kościelną i w okolicy P.K. Promno, pomiędzy Promienkiem i Górą, z tą różnicą, że raczej piaszczysty był teren. Terenu mam dość na czas jakiś. ;) Przynajmniej tych trudniejszych odcinków.
Puszcza Zielonka © romulus83
W Bednarach, okolice lotniska © romulus83
Stalowy potwór w bednarskiej żwirowni © romulus83
W końcu docieram do Kostrzyna. Jest 19:30. Do powrotnego pociągu z Kórnika do Solca mam jeszcze prawie dwie godziny. Zmęczenie trasą, zwłaszcza jej terenowymi odcinkami daje o sobie znać. Zatrzymuję się przy sklepie monopolowym na rynku, gdzie kupuję dwa batony. Nie chce mi się już fotografować. Zmieniam też zarys trasy. Od tej pory nie będę już jechał szlakiem, ale przez Czerlejno dojeżdżam do D.W. 434, którą zasuwam z wiatrem w kierunku Kórnika. Pozytyw wolnej jazdy w terenie, wyszedł na asfalcie. Mogłem jechać z prędkością rzędu 27-29 km/h do samego Szczodrzykowa. Nieźle, biorąc pod uwagę fakt, że w Kostrzynie miałem za sobą ponad 180 km przebiegu.
W Szczodrzykowie na stacji zameldowałem się ok. 20:40, z 40 minutowym zapasem czasu do nadjechania pociągu. O 21:45 wysiadłem w Solcu. Do domu pozostało mi zaledwie 13 km.
Bilans zysków i strat © romulus83
Pierwsza moja dwusetka na koncie. :)
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
224.87 km (80.28 km teren), czas: 12:39 h, avg:17.78 km/h,
prędkość maks: 41.90 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)