- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
Karkonosze - Szrenica, Chojnik, Karpacz (cz. 2/5)
Rano pojechałem do informacji turystycznej dowiedzieć się, jak można się dostać na Szrenicę. W grę wchodziło tylko wejście, lub wyciąg krzesełkowy. Dostałem broszurkę z cennikiem, i pojechałem na wyciąg. Po drodze spotkałem czasową ekspozycję plenerową. Podobno w okolicy wszytko nadające się na złom przepada bez wieści. ;)
Ekspozycja plenerowa "Wędrówki żelaznych ludzi" © romulus83
Przy wyciągu najpierw zasięgnąłem w kasie informacji, gdzie by tu zostawić rower w bezpiecznym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem okazał się parking strzeżony po drugiej stronie ulicy. Kupiłem bilet na wjazd i zjazd ze szczytu, w przyjemnej cenie 34 zł. Na szczycie spędziłem kilkadziesiąt minut spacerując i podziwiając widoki. Około 10:00 termometr na schronisku wskazywał 8 st. Gdy opuszczałem kwaterę, na dole było dwa razy cieplej.
Zaparkowany by nie przeszkadzł samochodom © romulus83
Wyciągiem na Szrenicę © romulus83
Widok w kierunku kamieniołomu Stanislaw © romulus83
Szrenica zdobyta. :) © romulus83
Spojrzenie na Łabski Szczyt © romulus83
Czasem nadciągały chmury © romulus83
Podczas zjazdu na dół wyciąg nagle zatrzymał się w połowie drogi. Czekam, czekam, nic się nie dzieje. Myślę sobie "chyba o mnie nie zapomnieli?" Tak się składało, że jako jedyny zjeżdżałem ze szczytu. W końcu zadzwoniłem na numer infolinii na bilecie, zapytać czy się wyciąg popsuł, czy co. A na infolinii automat tylko podał godziny otwarcia wyciągu, i adres strony internetowej. Zanim zdążyłem poszukać w plecaku broszurkę informacyjną, przez megafony na słupach podano informację, o awarii zasilania głównego, oraz, że wyciąg wkrótce ruszy na zasilaniu awaryjnym. Jakoś nie byłem zaskoczony, że mnie spotyka taka przygoda. Przynajmniej mogę się pochwalić, że popsułem wyciąg. :) Awaria nie trwała dłużej niż 10 minut.
Na dole, najpierw obrałem kierunek na muzeum minerologiczne. Ciekawa i barwna ekspozycja. Minerały, związki i mieszaniny chemiczne z różnych stron świata. Do tego wymarłe gady, amonity, fragmenty skamieniałych roślin, lub ich odciski w kamieniach.
Czaszka krokodyla sprzed 65 mln. lat © romulus83
Wymarłe stwory na ekspozycji © romulus83
Jajo dinozaura kaczodziobego © romulus83
Złoto rodzime © romulus83
Bursztyn z owadem © romulus83
Po drodze wpadłem na kwaterę na drugie śniadanie, i po aprowizację na dalsza drogę. Wczesnym popołudniem ruszyłem dalej.
Skała Chybotek © romulus83
Droga do Chybotka podobna do reszty ścieżek, którymi miałem okazję jeździć wczoraj. Raz lepiej, raz gorzej. Podobno Chybotka można rozkołysać. Nie próbowałem. Nie dlatego, że sam pewnie i tak nie dałbym rady. Przy moim szczęściu do dziwnych przygód, głaz z góry spadłby na dół zapewne. :D Dalej ruszyłem na zamek Chojnik. Z Sobieszowa najlepiej pasował mi czerwony szlak. Na początku musiałem trochę przenosić rower po schodach, najpierw kamiennych, potem rozległych ziemno - drewnianych. Dalej była już fajna szutrówka. W połowie drogi spotkałem brukarzy, którzy ukladali na ścieżce granitową kostkę. Z czasem robiło sie coraz stromiej, aż w końcu musiałem dać za wygraną, i końcówkę przyszło mi znów przejść pieszo prowadząc rower.
Zamek Chojnik © romulus83
Tu trzeba było przejść na czworakach :) © romulus83
Zamkowa wieża © romulus83
Dziedziniec wewnętrzny widziany z wieży © romulus83
Panorama Podgórzyna z wieży na Chojniku © romulus83
Z Chojnika powrót tą samą drogą. Na górze, mniej więcej drogi do zamku odbijał czarny szlak, który prowadził do jaskiń, Zbójecka Grota i Dziurawy Kamień. Jednak droga nie wyglądała zachęcająco dla roweru. Nie wiedziałem, co czeka mnie dalej, więc postanowiłem sobie odpuścić zapuszczanie się w tamtą stronę. Dalej do Karpacza. Generalnie cały czas pod górę, z tym, że większa część trasy nie była strasznie wymagająca. Zwłaszcza, że nie jestem przyzwyczajony ciągnąć kilka km pod górę.
Ruiny kościoła ewangelickiego w Miłkowicach © romulus83
Karpacz - zapora na Łomnicy © romulus83
Szczyt Śnieżki - w całym Karpaczu widać go doskonale © romulus83
Karpacz - świątynia Wang © romulus83
Praktycznie przez cały Karpacz miałem pod górę. Szczególnie wyzywający był dojazd do świątyni Wang ulicą Saneczkową. W nagrodę za wysiłek czekał mnie około 8 km zjazd, wąska, krętą boczną drogą. Zakręty były liczne, ale ruch samochodowy minimalny na szczęście. Jednak, że względu na zakręty większość trasy zjeżdżałem na lekko zaciśniętym hamulcu, ale prędkość i tak nie schodziła mi poniżej 30-32 km/h. Dojechałem do Podgórzyna, i pokonaną wcześniej trasą wróciłem do Szklarskiej Poręby. Wieczorem po powrocie podjąłem decyzję, że skoro na Śnieżne Kotły nie dostanę się rowerem, następny dzień poświęcę na pieszą wyprawę w góry, a pojeżdżę tyle, ile się da.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ekspozycja plenerowa "Wędrówki żelaznych ludzi" © romulus83
Przy wyciągu najpierw zasięgnąłem w kasie informacji, gdzie by tu zostawić rower w bezpiecznym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem okazał się parking strzeżony po drugiej stronie ulicy. Kupiłem bilet na wjazd i zjazd ze szczytu, w przyjemnej cenie 34 zł. Na szczycie spędziłem kilkadziesiąt minut spacerując i podziwiając widoki. Około 10:00 termometr na schronisku wskazywał 8 st. Gdy opuszczałem kwaterę, na dole było dwa razy cieplej.
Zaparkowany by nie przeszkadzł samochodom © romulus83
Wyciągiem na Szrenicę © romulus83
Widok w kierunku kamieniołomu Stanislaw © romulus83
Szrenica zdobyta. :) © romulus83
Spojrzenie na Łabski Szczyt © romulus83
Czasem nadciągały chmury © romulus83
Podczas zjazdu na dół wyciąg nagle zatrzymał się w połowie drogi. Czekam, czekam, nic się nie dzieje. Myślę sobie "chyba o mnie nie zapomnieli?" Tak się składało, że jako jedyny zjeżdżałem ze szczytu. W końcu zadzwoniłem na numer infolinii na bilecie, zapytać czy się wyciąg popsuł, czy co. A na infolinii automat tylko podał godziny otwarcia wyciągu, i adres strony internetowej. Zanim zdążyłem poszukać w plecaku broszurkę informacyjną, przez megafony na słupach podano informację, o awarii zasilania głównego, oraz, że wyciąg wkrótce ruszy na zasilaniu awaryjnym. Jakoś nie byłem zaskoczony, że mnie spotyka taka przygoda. Przynajmniej mogę się pochwalić, że popsułem wyciąg. :) Awaria nie trwała dłużej niż 10 minut.
Na dole, najpierw obrałem kierunek na muzeum minerologiczne. Ciekawa i barwna ekspozycja. Minerały, związki i mieszaniny chemiczne z różnych stron świata. Do tego wymarłe gady, amonity, fragmenty skamieniałych roślin, lub ich odciski w kamieniach.
Czaszka krokodyla sprzed 65 mln. lat © romulus83
Wymarłe stwory na ekspozycji © romulus83
Jajo dinozaura kaczodziobego © romulus83
Złoto rodzime © romulus83
Bursztyn z owadem © romulus83
Po drodze wpadłem na kwaterę na drugie śniadanie, i po aprowizację na dalsza drogę. Wczesnym popołudniem ruszyłem dalej.
Skała Chybotek © romulus83
Droga do Chybotka podobna do reszty ścieżek, którymi miałem okazję jeździć wczoraj. Raz lepiej, raz gorzej. Podobno Chybotka można rozkołysać. Nie próbowałem. Nie dlatego, że sam pewnie i tak nie dałbym rady. Przy moim szczęściu do dziwnych przygód, głaz z góry spadłby na dół zapewne. :D Dalej ruszyłem na zamek Chojnik. Z Sobieszowa najlepiej pasował mi czerwony szlak. Na początku musiałem trochę przenosić rower po schodach, najpierw kamiennych, potem rozległych ziemno - drewnianych. Dalej była już fajna szutrówka. W połowie drogi spotkałem brukarzy, którzy ukladali na ścieżce granitową kostkę. Z czasem robiło sie coraz stromiej, aż w końcu musiałem dać za wygraną, i końcówkę przyszło mi znów przejść pieszo prowadząc rower.
Zamek Chojnik © romulus83
Tu trzeba było przejść na czworakach :) © romulus83
Zamkowa wieża © romulus83
Dziedziniec wewnętrzny widziany z wieży © romulus83
Panorama Podgórzyna z wieży na Chojniku © romulus83
Z Chojnika powrót tą samą drogą. Na górze, mniej więcej drogi do zamku odbijał czarny szlak, który prowadził do jaskiń, Zbójecka Grota i Dziurawy Kamień. Jednak droga nie wyglądała zachęcająco dla roweru. Nie wiedziałem, co czeka mnie dalej, więc postanowiłem sobie odpuścić zapuszczanie się w tamtą stronę. Dalej do Karpacza. Generalnie cały czas pod górę, z tym, że większa część trasy nie była strasznie wymagająca. Zwłaszcza, że nie jestem przyzwyczajony ciągnąć kilka km pod górę.
Ruiny kościoła ewangelickiego w Miłkowicach © romulus83
Karpacz - zapora na Łomnicy © romulus83
Szczyt Śnieżki - w całym Karpaczu widać go doskonale © romulus83
Karpacz - świątynia Wang © romulus83
Praktycznie przez cały Karpacz miałem pod górę. Szczególnie wyzywający był dojazd do świątyni Wang ulicą Saneczkową. W nagrodę za wysiłek czekał mnie około 8 km zjazd, wąska, krętą boczną drogą. Zakręty były liczne, ale ruch samochodowy minimalny na szczęście. Jednak, że względu na zakręty większość trasy zjeżdżałem na lekko zaciśniętym hamulcu, ale prędkość i tak nie schodziła mi poniżej 30-32 km/h. Dojechałem do Podgórzyna, i pokonaną wcześniej trasą wróciłem do Szklarskiej Poręby. Wieczorem po powrocie podjąłem decyzję, że skoro na Śnieżne Kotły nie dostanę się rowerem, następny dzień poświęcę na pieszą wyprawę w góry, a pojeżdżę tyle, ile się da.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
79.59 km (3.88 km teren), czas: 05:24 h, avg:14.74 km/h,
prędkość maks: 44.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Stromizna Karkonoskiej (przełęczy, nie ulicy w Karpaczu) to jedno, ale jej długość... ludzie wjeżdżają tam nawet na trekingach z sakwami, że o monocyklu nie wspomnę. ;)
Fajno, że dajesz tyle zdjęć, większość ludzi skąpi, a już najmniej wrzucają tamtejsi mieszkańcy... mors - 20:31 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj
Fajno, że dajesz tyle zdjęć, większość ludzi skąpi, a już najmniej wrzucają tamtejsi mieszkańcy... mors - 20:31 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj
Naprawdę robią wygodną, ugładzoną ścieżkę na Chojnik? Kurde, świat się kończy :/
Trollking - 21:02 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj
Ojjj na 28x28 to chyba byłoby ciężko tam podjechać.
sebekfireman - 20:05 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj
Ulica Szkolna. Najtrudniejszy podjazd asfaltowy, na Przełęcz Karkonoską byś raczej podołał o ile masz lekkie przełożenia.
sebekfireman - 14:07 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj
Na Szrenicę da się nielegalnie wjechać rowerem, ale udaje się to raczej tylko o świcie. Z tym wyciągiem to miałeś niezłą przygodę - przynajmniej więcej czasu na oglądanie widoków było ;) Chybotka samemu byś spokojnie rozbujał - trochę strasznie to wygląda jak się zacznie kolebać... zawsze myślę że za chwilę spadnie :P
Nie wiem czy wiedziałeś, ale dzisiaj mijałeś dosłownie o włos dwie ciekawe miejscówki dla rowerzystów - ulicę o chyba największym nachyleniu w Polsce oraz najtrudniejszy podjazd asfaltowy w Polsce, którym mógłbyś się dostać legalnie rowerem na 1200 m npm. sebekfireman - 05:09 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj
Nie wiem czy wiedziałeś, ale dzisiaj mijałeś dosłownie o włos dwie ciekawe miejscówki dla rowerzystów - ulicę o chyba największym nachyleniu w Polsce oraz najtrudniejszy podjazd asfaltowy w Polsce, którym mógłbyś się dostać legalnie rowerem na 1200 m npm. sebekfireman - 05:09 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!