- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
Karkonosze - Powrót i podsumowanie. (cz. 5/5)
Szczyty skryły się wśód chmur © romulus83
Rano na stację Szklarska Poręba Górna, z której o 8:44 odchodził mój powrotny pociąg IR Mamry. W Poznaniu byłem o 16:20. Na szczęście pociąg do Solca stał przy tym samym peronie, na drugim torze, więc nie musiałem biegać po schodach z rowerem. Chociaż na przesiadkę i tak miałem 40 minut. :)
IR Mamry - pierwszy raz w rowerowym przedziale :) © romulus83
Całkiem fajny wagonik :) © romulus83
Podsumowując wyjazd w góry. Wyszło trochę inaczej niż planowałem, ale i tak było fajnie. Zwłaszcza, że to był mój pierwszy w życiu wypad w góry. Wiedziałem, że będę jeździł wolniej, niz u siebie, na równinach, ale na stromych podjazdach wychodził mój brak przygotowania fizycznego, na taki teren. Pozostało jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia, i trochę ścieżek do zjeżdżenia. :) Trzeba pomyśleć o regularnych treningach wytrzymałościowych na podjazdy, zwłaszcza, że pod ręką mam Wał Żerkowski. :)
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
16.36 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:17.53 km/h,
prędkość maks: 37.10 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Czechy, Izery i kopalnie (cz. 4/5)
Czwartek, ostatni ścisły dzień pobytu w górach. Rano pojechałem w kierunku granicy, odwiedzić Harachov. Chciałem zobaczyć skocznie narciarskie. Do Jakuszyc cały czas pod górę. Z Jakuszyc do Harachowa jakieś 6 km w dół. Co jakiś czas zjeżdżałem na pobocze przed zakrętami, by przepuścić jadące za mną ciężarówki. Tylko kierowca autobusu podziękował trąbiąc.
Krajowa trójka do Jakuszyc © romulus83
Na granicy © romulus83
Harachov © romulus83
Od lewej K 90, K 70, K 40 © romulus83
Przy małych skoczniach zasłużony odpoczynek, i próba zorientowania się, jak dostać się pod mamuta. Spotkałem polaków, którzy nie mogli nie mogli mi pomóc. Oni również pierwszy raz byli w Harachowie. W końcu zapytałem czeskich geodetów, jak dojechać. Wyjaśnili co i jak. Końcówkę przejechałem na czuja, prosto na zeskok, do którego prowadził krótki, ale stromy podjazd. Mój podjazd obserwowała grupa niemców. Coś komentowali. Nie wiem, podziwiali, czy się śmiali? Mniejsza o to. Jeden z nich podszedł do mnie i zagadał. Powiedziałem mu moją łamaną, kulawa angielszczyzną, że nie znam niemieckiego. Powiedział jeszcze z dwa zdania i odszedł. Poliglota ze mnie. ;p
Od lewej K 125 i K 185 © romulus83
Z Harachova powrót na polską stronę. Na wysokości cpnu w Jakuszycach odbijam w lewo, na drogę prowadząca do nieczynnej Kopalni kwarcu "Stanisław", położonej na Izerskim Garbie. Kamieniołom "Stanisław", to najwyżej położona kopalnia, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie Środkowej. Poziom wydobywczy znajduje się na wysokości 1050-1080 m.n.p.m. Do kopalni prowadzi trochę podniszczony, ale przyjemny asfalcik. Na jego końcu, gdzie zaczyna sie kopalnia zaczyna się również fajny szuter granitowo-kwarcowy. :)
Wjeżdżam w Izery © romulus83
Widok na Karkonosze z kamieniolomu "Stanisław" © romulus83
Widok na Izery z kamieniołomu "Stanisław" © romulus83
Najpierw jadę drogą na samym dole, docierając do jej końca, która jest początkiem wyrobiska. Potem zawracam, pnę się w górę, na wyższe partie, aby na końcu dojechać do budynku, w ktorym rezyduje osoba pilnująca obiektu. Zapytałem, czy mogę wjechac na teren. Zezwolił. Zanim jednak wjechałem pogadałem z nim chwilę. Wskazał mi gdzie znajdę jeszcze dwa kamieniołomy w okolicy, z czego jeden czynny, oraz gdzie szukać sztolni pirytu, koło Zakrętu Śmierci. O ile kamieniołomy miałem zaznaczone na mapie, i do nich nie pojechałem, to odwiedziłem sztolnie pirytu, których na mapie nie mam zaznaczonych. :) Pytałem o powody zamknięcia kamieniołomu, nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero w domu, wygrzebałem informację, że eksploatacja została uznana za nierentowną, ze względu na trudny teren i możliwość prowadzenia prac w sezonie wiosna - jesień.
Na dnie kanionu - wyrobiska © romulus83
Nad wyrobiskiem © romulus83
Ale wysoko :) © romulus83
Z kamieniołomu jadę na Wysoki Kamień. Izerskie drogi, to nie to co w Karkonoszach. Są znacznie lepsze, chociaż i tu trafiają się kamienie na ścieżkach. Od mojego gospodarza dowiedziałem się, że 8-10 lat temu, gdy ścieżki powstały były o wiele lepsze, ale z czasem deszczówka i mróz zrobiły swoje, a ich wyremontowanie ponoć jest nieopłacalne, ze względu na koszty transportu kruszywa.
Po drodze do Wysokiego Kamienia mijam dziwny obiekt. Prze drodze stróżówka, obok resztki ogrodzenia z drutu kolczastego. Wewnątrz obiektu betonowy budynek bez okien ukryty w skalnej niszy, od frontu zakryty wałem ziemnym, w którym było tylko jedno betonowe przejście w kształcie litery Z. W domu znajduję informację, że to dawny magazyn WKS. Podejrzewam, że to skrót oznaczający kamieniołom. Już na szlaku podejrzewałem, że to może być magazyn, w którym przetrzymywano materiały wybuchowe na potrzeby kamieniołomu. Poniżej widok na budynek z korony wału, osłaniającego go od frontu.
Nieczynny magazyn WKS © romulus83
Wreszcie docieram na Wysoki Kamień. Spędzam tam kilka minut na punkcie widokowym. Wysoki Kamień, to zarówno skała, jak i schronisko obok skały. Z Wysokiego Kamienia żółtym szlakiem dojeżdżam do Zakrętu Śmierci.
Panorama Karkonoszy z Wysokiego Kamienia © romulus83
Zakręt Śmierci © romulus83
Przy Zakręcie Śmierci znajduję tabliczkę prowadzącą do sztolni pirytu. Przy stoisku z pamiątkami, będącym jednocześnie punktem IT rozpytuję, jak daleko jest do sztolni, i czy jest tam dobry dojazd dla roweru. Potem ruszam w dół. Kilka metrów poniżej skarpy na której jest zakręt,i kilkanaście metrów od niej, tuż przy ścieżce napotykam tajemniczy obiekt. Coś jakby schron. Betonowy budynek o wymiarach ok. 4m na 4m. Zakręt wybudowano w latach 1935-37, jako punkt strategiczny na drodze do Świeradowa Zdroju. Tablice informacyjne i mój przewodnik mówią, że w skarpie znajdują się chodniki minerskie. Niemcy zamierzali wysadzić zakręt, by powstrzymać marsz obcych wojsk. Zatem tajemniczy obiekt, może być centralą minerską, z której miały być odpalone ładunki. Niestety mojej hipotezy nie potwierdził ani mój gospodarz, ani sprzedawca pamiątek przy zakręcie. Od betonowego obiektu, do sztolni jest zaledwie kilkaset metrów.
Czyżby centrala minerska? © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Od sztolni powrót do Zakrętu Śmierci, i do miasta. Ku mojemu zaskoczeniu, pomimo świątecznego dnia spora część punktów handlowych jest czynna. Jadę na kwaterę przygotować się do powrotu na wielkopolskie płaszczyzny następnego dnia. Wieczorem pogoda zaczyna się psuć. Robi się pochmurno. O zmroku idę jeszcze na krótki spacer, zobaczyć Czerwona Jamę, która jest położona jakieś 300 metrów od mojej kwatery.
Czerwona Jama © romulus83
Pegmatyt wewnątrz Czerwonej Jamy © romulus83
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krajowa trójka do Jakuszyc © romulus83
Na granicy © romulus83
Harachov © romulus83
Od lewej K 90, K 70, K 40 © romulus83
Przy małych skoczniach zasłużony odpoczynek, i próba zorientowania się, jak dostać się pod mamuta. Spotkałem polaków, którzy nie mogli nie mogli mi pomóc. Oni również pierwszy raz byli w Harachowie. W końcu zapytałem czeskich geodetów, jak dojechać. Wyjaśnili co i jak. Końcówkę przejechałem na czuja, prosto na zeskok, do którego prowadził krótki, ale stromy podjazd. Mój podjazd obserwowała grupa niemców. Coś komentowali. Nie wiem, podziwiali, czy się śmiali? Mniejsza o to. Jeden z nich podszedł do mnie i zagadał. Powiedziałem mu moją łamaną, kulawa angielszczyzną, że nie znam niemieckiego. Powiedział jeszcze z dwa zdania i odszedł. Poliglota ze mnie. ;p
Od lewej K 125 i K 185 © romulus83
Z Harachova powrót na polską stronę. Na wysokości cpnu w Jakuszycach odbijam w lewo, na drogę prowadząca do nieczynnej Kopalni kwarcu "Stanisław", położonej na Izerskim Garbie. Kamieniołom "Stanisław", to najwyżej położona kopalnia, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie Środkowej. Poziom wydobywczy znajduje się na wysokości 1050-1080 m.n.p.m. Do kopalni prowadzi trochę podniszczony, ale przyjemny asfalcik. Na jego końcu, gdzie zaczyna sie kopalnia zaczyna się również fajny szuter granitowo-kwarcowy. :)
Wjeżdżam w Izery © romulus83
Widok na Karkonosze z kamieniolomu "Stanisław" © romulus83
Widok na Izery z kamieniołomu "Stanisław" © romulus83
Najpierw jadę drogą na samym dole, docierając do jej końca, która jest początkiem wyrobiska. Potem zawracam, pnę się w górę, na wyższe partie, aby na końcu dojechać do budynku, w ktorym rezyduje osoba pilnująca obiektu. Zapytałem, czy mogę wjechac na teren. Zezwolił. Zanim jednak wjechałem pogadałem z nim chwilę. Wskazał mi gdzie znajdę jeszcze dwa kamieniołomy w okolicy, z czego jeden czynny, oraz gdzie szukać sztolni pirytu, koło Zakrętu Śmierci. O ile kamieniołomy miałem zaznaczone na mapie, i do nich nie pojechałem, to odwiedziłem sztolnie pirytu, których na mapie nie mam zaznaczonych. :) Pytałem o powody zamknięcia kamieniołomu, nie umiał mi odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero w domu, wygrzebałem informację, że eksploatacja została uznana za nierentowną, ze względu na trudny teren i możliwość prowadzenia prac w sezonie wiosna - jesień.
Na dnie kanionu - wyrobiska © romulus83
Nad wyrobiskiem © romulus83
Ale wysoko :) © romulus83
Z kamieniołomu jadę na Wysoki Kamień. Izerskie drogi, to nie to co w Karkonoszach. Są znacznie lepsze, chociaż i tu trafiają się kamienie na ścieżkach. Od mojego gospodarza dowiedziałem się, że 8-10 lat temu, gdy ścieżki powstały były o wiele lepsze, ale z czasem deszczówka i mróz zrobiły swoje, a ich wyremontowanie ponoć jest nieopłacalne, ze względu na koszty transportu kruszywa.
Po drodze do Wysokiego Kamienia mijam dziwny obiekt. Prze drodze stróżówka, obok resztki ogrodzenia z drutu kolczastego. Wewnątrz obiektu betonowy budynek bez okien ukryty w skalnej niszy, od frontu zakryty wałem ziemnym, w którym było tylko jedno betonowe przejście w kształcie litery Z. W domu znajduję informację, że to dawny magazyn WKS. Podejrzewam, że to skrót oznaczający kamieniołom. Już na szlaku podejrzewałem, że to może być magazyn, w którym przetrzymywano materiały wybuchowe na potrzeby kamieniołomu. Poniżej widok na budynek z korony wału, osłaniającego go od frontu.
Nieczynny magazyn WKS © romulus83
Wreszcie docieram na Wysoki Kamień. Spędzam tam kilka minut na punkcie widokowym. Wysoki Kamień, to zarówno skała, jak i schronisko obok skały. Z Wysokiego Kamienia żółtym szlakiem dojeżdżam do Zakrętu Śmierci.
Panorama Karkonoszy z Wysokiego Kamienia © romulus83
Zakręt Śmierci © romulus83
Przy Zakręcie Śmierci znajduję tabliczkę prowadzącą do sztolni pirytu. Przy stoisku z pamiątkami, będącym jednocześnie punktem IT rozpytuję, jak daleko jest do sztolni, i czy jest tam dobry dojazd dla roweru. Potem ruszam w dół. Kilka metrów poniżej skarpy na której jest zakręt,i kilkanaście metrów od niej, tuż przy ścieżce napotykam tajemniczy obiekt. Coś jakby schron. Betonowy budynek o wymiarach ok. 4m na 4m. Zakręt wybudowano w latach 1935-37, jako punkt strategiczny na drodze do Świeradowa Zdroju. Tablice informacyjne i mój przewodnik mówią, że w skarpie znajdują się chodniki minerskie. Niemcy zamierzali wysadzić zakręt, by powstrzymać marsz obcych wojsk. Zatem tajemniczy obiekt, może być centralą minerską, z której miały być odpalone ładunki. Niestety mojej hipotezy nie potwierdził ani mój gospodarz, ani sprzedawca pamiątek przy zakręcie. Od betonowego obiektu, do sztolni jest zaledwie kilkaset metrów.
Czyżby centrala minerska? © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Sztolnie pirytu © romulus83
Od sztolni powrót do Zakrętu Śmierci, i do miasta. Ku mojemu zaskoczeniu, pomimo świątecznego dnia spora część punktów handlowych jest czynna. Jadę na kwaterę przygotować się do powrotu na wielkopolskie płaszczyzny następnego dnia. Wieczorem pogoda zaczyna się psuć. Robi się pochmurno. O zmroku idę jeszcze na krótki spacer, zobaczyć Czerwona Jamę, która jest położona jakieś 300 metrów od mojej kwatery.
Czerwona Jama © romulus83
Pegmatyt wewnątrz Czerwonej Jamy © romulus83
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
53.41 km (14.36 km teren), czas: 04:50 h, avg:11.05 km/h,
prędkość maks: 43.30 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Śnieżne Kotły z buta (cz. 3/5)
W środę jazdy miałem niewiele. Do centrum miasta, na zakupy do Lewiatana, i z powrotem na kwaterę. Przypomniało mi się, że w czwartek święto, więc sklepy pewnie będą pozamykane. Trzeba było zrobić większe zakupy, by mieć na piątek trochę prowiantu na powrót. Zapakowałem w plecak żywność na drogę w góry, bidony z wodą poszły do bocznych kieszonek, i o 8:50 ruszyłem.
Tablica przy chacie walońskiej © romulus83
Najbliżej miałem do niebieskiego szklaku, oznaczonego ma mojej mapie też jako Czeska Droga, łączącego Wodospad Szklarki ze schroniskiem pod Łabskim Szczytem. Przeszedłem obok Czerwonej Jamy i Chaty Walońskiej, i wkroczyłem na szlak. Pierwsza połowa drogi, do mostu na Szrenickim Potoku minęła szybko. Droga ładnie utrzymana, i w miarę płasko. Za mostem zaczęła się wspinaczka. Przez całą drogę nikogo nie spotkałem na szlaku, aż do schroniska. Przejście tego odcinka zajęło mi około 2 godzin.
Niebieski szlak - Czeska Ścieżka © romulus83
Czeska kładka nad Szrenickim Potokiem © romulus83
Druga połowa szlaku © romulus83
Przy schronisku zrobiłem sobie popas, po czym ruszyłem dalej. Zielonym szlakiem prowadzącym do rezerwatu Śnieżne Kotły. Początek szlaku biegł po ułożonej z kamieni dróżce. Dalej po skalnym rumowisku, rozrzuconym tak, jak dokonały tego procesy geologiczne. Aż wreszcie wyszedłem na Śnieżne Kotły.
Wychodzę na Śnieżne Kotły © romulus83
Mały Śnieżny Kocioł © romulus83
Wielki Śnieżny Kocioł © romulus83
Mniej więcej o 13:00 jestem przy Śnieżnych Stawkach, na dnie Wielkiego Kotła. Ściany kotłów robią na mnie niesamowite wrażenie. To mój pierwszy wyjazd w góry. :) Co chwilę kogoś spotykam na szlaku. Niektórzy zabierają w góry psy. Pewne małżeństwo bało się, że pies im spadnie na przejściu z Małego Kotła, na Wielki, i wybrali alternatywną drogę, która omija Mały Kocioł, i styka się ze szlakiem na dnie Wielkiego Kotła przy Śnieżnych Stawkach. Chwilę rozmawiam z czteroosobową, poznańsko - szczecińską grupą, która wędruje górami ze Szklarskiej Poręby do Karpacza. Dalej szlak wyprowadza mnie, na Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem, gdzie skręcam w prawo, na niebieski szlak. Im wyżej tym robi się chłodniej. Dzień jest słoneczny, ale w górach trochę wieje. Podziwiam widoki. W oddali widać ruiny zamku Chojnik. Niestety lornetka została w domu. :(
Panorama na Szklarską Porębę i Izery © romulus83
Śnieżne Stawki, na dnie Wlk. Śnieżnego Kotła © romulus83
Te ściany zrobiły na mnie ogromne wrażenie © romulus83
Wielki Szyszak © romulus83
Obszedłem kotły na około, i przy przekaźniku RTV skręciłem na żółty szlak prowadzący ku Schronisku pod Łabskim Szczytem. Tym samym ominąłem źródła Łaby, więc jest kolejny powód, by wrócić w góry. ;) Po dotarciu do schroniska posilam się jabłecznikiem, i dalej żółtym szlakiem schodzę do Szklarskiej Poręby. Na mieście obiadokolacja w pizzeri, i powrót na kwaterę. Około 18:30 jestem "w domu". Wieczorem po odpoczynku jeszcze krótki spacer do Sowich Skał, do których miałem zaledwie 10 min. drogi. W drodze powrotnej spotykam sarnę z młodym tuż przy drodze. Wcale się mnie nie bały. :)
Widok w kierunku Szrenicy © romulus83
Kukułcze Skały © romulus83
Sowie Skały - 10 min. piechotą od mojej kwatery © romulus83
Od zmierzchu do świtu sarny władały okolicą © romulus83
Mapka z przejścia. Wg. niej wyszło, że przeszedłem 22 km. Nieźle jak na pierwsze chodzenie po górach. :P
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Tablica przy chacie walońskiej © romulus83
Najbliżej miałem do niebieskiego szklaku, oznaczonego ma mojej mapie też jako Czeska Droga, łączącego Wodospad Szklarki ze schroniskiem pod Łabskim Szczytem. Przeszedłem obok Czerwonej Jamy i Chaty Walońskiej, i wkroczyłem na szlak. Pierwsza połowa drogi, do mostu na Szrenickim Potoku minęła szybko. Droga ładnie utrzymana, i w miarę płasko. Za mostem zaczęła się wspinaczka. Przez całą drogę nikogo nie spotkałem na szlaku, aż do schroniska. Przejście tego odcinka zajęło mi około 2 godzin.
Niebieski szlak - Czeska Ścieżka © romulus83
Czeska kładka nad Szrenickim Potokiem © romulus83
Druga połowa szlaku © romulus83
Przy schronisku zrobiłem sobie popas, po czym ruszyłem dalej. Zielonym szlakiem prowadzącym do rezerwatu Śnieżne Kotły. Początek szlaku biegł po ułożonej z kamieni dróżce. Dalej po skalnym rumowisku, rozrzuconym tak, jak dokonały tego procesy geologiczne. Aż wreszcie wyszedłem na Śnieżne Kotły.
Wychodzę na Śnieżne Kotły © romulus83
Mały Śnieżny Kocioł © romulus83
Wielki Śnieżny Kocioł © romulus83
Mniej więcej o 13:00 jestem przy Śnieżnych Stawkach, na dnie Wielkiego Kotła. Ściany kotłów robią na mnie niesamowite wrażenie. To mój pierwszy wyjazd w góry. :) Co chwilę kogoś spotykam na szlaku. Niektórzy zabierają w góry psy. Pewne małżeństwo bało się, że pies im spadnie na przejściu z Małego Kotła, na Wielki, i wybrali alternatywną drogę, która omija Mały Kocioł, i styka się ze szlakiem na dnie Wielkiego Kotła przy Śnieżnych Stawkach. Chwilę rozmawiam z czteroosobową, poznańsko - szczecińską grupą, która wędruje górami ze Szklarskiej Poręby do Karpacza. Dalej szlak wyprowadza mnie, na Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem, gdzie skręcam w prawo, na niebieski szlak. Im wyżej tym robi się chłodniej. Dzień jest słoneczny, ale w górach trochę wieje. Podziwiam widoki. W oddali widać ruiny zamku Chojnik. Niestety lornetka została w domu. :(
Panorama na Szklarską Porębę i Izery © romulus83
Śnieżne Stawki, na dnie Wlk. Śnieżnego Kotła © romulus83
Te ściany zrobiły na mnie ogromne wrażenie © romulus83
Wielki Szyszak © romulus83
Obszedłem kotły na około, i przy przekaźniku RTV skręciłem na żółty szlak prowadzący ku Schronisku pod Łabskim Szczytem. Tym samym ominąłem źródła Łaby, więc jest kolejny powód, by wrócić w góry. ;) Po dotarciu do schroniska posilam się jabłecznikiem, i dalej żółtym szlakiem schodzę do Szklarskiej Poręby. Na mieście obiadokolacja w pizzeri, i powrót na kwaterę. Około 18:30 jestem "w domu". Wieczorem po odpoczynku jeszcze krótki spacer do Sowich Skał, do których miałem zaledwie 10 min. drogi. W drodze powrotnej spotykam sarnę z młodym tuż przy drodze. Wcale się mnie nie bały. :)
Widok w kierunku Szrenicy © romulus83
Kukułcze Skały © romulus83
Sowie Skały - 10 min. piechotą od mojej kwatery © romulus83
Od zmierzchu do świtu sarny władały okolicą © romulus83
Mapka z przejścia. Wg. niej wyszło, że przeszedłem 22 km. Nieźle jak na pierwsze chodzenie po górach. :P
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
5.18 km (0.00 km teren), czas: 00:22 h, avg:14.13 km/h,
prędkość maks: 36.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - Szrenica, Chojnik, Karpacz (cz. 2/5)
Rano pojechałem do informacji turystycznej dowiedzieć się, jak można się dostać na Szrenicę. W grę wchodziło tylko wejście, lub wyciąg krzesełkowy. Dostałem broszurkę z cennikiem, i pojechałem na wyciąg. Po drodze spotkałem czasową ekspozycję plenerową. Podobno w okolicy wszytko nadające się na złom przepada bez wieści. ;)
Ekspozycja plenerowa "Wędrówki żelaznych ludzi" © romulus83
Przy wyciągu najpierw zasięgnąłem w kasie informacji, gdzie by tu zostawić rower w bezpiecznym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem okazał się parking strzeżony po drugiej stronie ulicy. Kupiłem bilet na wjazd i zjazd ze szczytu, w przyjemnej cenie 34 zł. Na szczycie spędziłem kilkadziesiąt minut spacerując i podziwiając widoki. Około 10:00 termometr na schronisku wskazywał 8 st. Gdy opuszczałem kwaterę, na dole było dwa razy cieplej.
Zaparkowany by nie przeszkadzł samochodom © romulus83
Wyciągiem na Szrenicę © romulus83
Widok w kierunku kamieniołomu Stanislaw © romulus83
Szrenica zdobyta. :) © romulus83
Spojrzenie na Łabski Szczyt © romulus83
Czasem nadciągały chmury © romulus83
Podczas zjazdu na dół wyciąg nagle zatrzymał się w połowie drogi. Czekam, czekam, nic się nie dzieje. Myślę sobie "chyba o mnie nie zapomnieli?" Tak się składało, że jako jedyny zjeżdżałem ze szczytu. W końcu zadzwoniłem na numer infolinii na bilecie, zapytać czy się wyciąg popsuł, czy co. A na infolinii automat tylko podał godziny otwarcia wyciągu, i adres strony internetowej. Zanim zdążyłem poszukać w plecaku broszurkę informacyjną, przez megafony na słupach podano informację, o awarii zasilania głównego, oraz, że wyciąg wkrótce ruszy na zasilaniu awaryjnym. Jakoś nie byłem zaskoczony, że mnie spotyka taka przygoda. Przynajmniej mogę się pochwalić, że popsułem wyciąg. :) Awaria nie trwała dłużej niż 10 minut.
Na dole, najpierw obrałem kierunek na muzeum minerologiczne. Ciekawa i barwna ekspozycja. Minerały, związki i mieszaniny chemiczne z różnych stron świata. Do tego wymarłe gady, amonity, fragmenty skamieniałych roślin, lub ich odciski w kamieniach.
Czaszka krokodyla sprzed 65 mln. lat © romulus83
Wymarłe stwory na ekspozycji © romulus83
Jajo dinozaura kaczodziobego © romulus83
Złoto rodzime © romulus83
Bursztyn z owadem © romulus83
Po drodze wpadłem na kwaterę na drugie śniadanie, i po aprowizację na dalsza drogę. Wczesnym popołudniem ruszyłem dalej.
Skała Chybotek © romulus83
Droga do Chybotka podobna do reszty ścieżek, którymi miałem okazję jeździć wczoraj. Raz lepiej, raz gorzej. Podobno Chybotka można rozkołysać. Nie próbowałem. Nie dlatego, że sam pewnie i tak nie dałbym rady. Przy moim szczęściu do dziwnych przygód, głaz z góry spadłby na dół zapewne. :D Dalej ruszyłem na zamek Chojnik. Z Sobieszowa najlepiej pasował mi czerwony szlak. Na początku musiałem trochę przenosić rower po schodach, najpierw kamiennych, potem rozległych ziemno - drewnianych. Dalej była już fajna szutrówka. W połowie drogi spotkałem brukarzy, którzy ukladali na ścieżce granitową kostkę. Z czasem robiło sie coraz stromiej, aż w końcu musiałem dać za wygraną, i końcówkę przyszło mi znów przejść pieszo prowadząc rower.
Zamek Chojnik © romulus83
Tu trzeba było przejść na czworakach :) © romulus83
Zamkowa wieża © romulus83
Dziedziniec wewnętrzny widziany z wieży © romulus83
Panorama Podgórzyna z wieży na Chojniku © romulus83
Z Chojnika powrót tą samą drogą. Na górze, mniej więcej drogi do zamku odbijał czarny szlak, który prowadził do jaskiń, Zbójecka Grota i Dziurawy Kamień. Jednak droga nie wyglądała zachęcająco dla roweru. Nie wiedziałem, co czeka mnie dalej, więc postanowiłem sobie odpuścić zapuszczanie się w tamtą stronę. Dalej do Karpacza. Generalnie cały czas pod górę, z tym, że większa część trasy nie była strasznie wymagająca. Zwłaszcza, że nie jestem przyzwyczajony ciągnąć kilka km pod górę.
Ruiny kościoła ewangelickiego w Miłkowicach © romulus83
Karpacz - zapora na Łomnicy © romulus83
Szczyt Śnieżki - w całym Karpaczu widać go doskonale © romulus83
Karpacz - świątynia Wang © romulus83
Praktycznie przez cały Karpacz miałem pod górę. Szczególnie wyzywający był dojazd do świątyni Wang ulicą Saneczkową. W nagrodę za wysiłek czekał mnie około 8 km zjazd, wąska, krętą boczną drogą. Zakręty były liczne, ale ruch samochodowy minimalny na szczęście. Jednak, że względu na zakręty większość trasy zjeżdżałem na lekko zaciśniętym hamulcu, ale prędkość i tak nie schodziła mi poniżej 30-32 km/h. Dojechałem do Podgórzyna, i pokonaną wcześniej trasą wróciłem do Szklarskiej Poręby. Wieczorem po powrocie podjąłem decyzję, że skoro na Śnieżne Kotły nie dostanę się rowerem, następny dzień poświęcę na pieszą wyprawę w góry, a pojeżdżę tyle, ile się da.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ekspozycja plenerowa "Wędrówki żelaznych ludzi" © romulus83
Przy wyciągu najpierw zasięgnąłem w kasie informacji, gdzie by tu zostawić rower w bezpiecznym miejscu. Najlepszym rozwiązaniem okazał się parking strzeżony po drugiej stronie ulicy. Kupiłem bilet na wjazd i zjazd ze szczytu, w przyjemnej cenie 34 zł. Na szczycie spędziłem kilkadziesiąt minut spacerując i podziwiając widoki. Około 10:00 termometr na schronisku wskazywał 8 st. Gdy opuszczałem kwaterę, na dole było dwa razy cieplej.
Zaparkowany by nie przeszkadzł samochodom © romulus83
Wyciągiem na Szrenicę © romulus83
Widok w kierunku kamieniołomu Stanislaw © romulus83
Szrenica zdobyta. :) © romulus83
Spojrzenie na Łabski Szczyt © romulus83
Czasem nadciągały chmury © romulus83
Podczas zjazdu na dół wyciąg nagle zatrzymał się w połowie drogi. Czekam, czekam, nic się nie dzieje. Myślę sobie "chyba o mnie nie zapomnieli?" Tak się składało, że jako jedyny zjeżdżałem ze szczytu. W końcu zadzwoniłem na numer infolinii na bilecie, zapytać czy się wyciąg popsuł, czy co. A na infolinii automat tylko podał godziny otwarcia wyciągu, i adres strony internetowej. Zanim zdążyłem poszukać w plecaku broszurkę informacyjną, przez megafony na słupach podano informację, o awarii zasilania głównego, oraz, że wyciąg wkrótce ruszy na zasilaniu awaryjnym. Jakoś nie byłem zaskoczony, że mnie spotyka taka przygoda. Przynajmniej mogę się pochwalić, że popsułem wyciąg. :) Awaria nie trwała dłużej niż 10 minut.
Na dole, najpierw obrałem kierunek na muzeum minerologiczne. Ciekawa i barwna ekspozycja. Minerały, związki i mieszaniny chemiczne z różnych stron świata. Do tego wymarłe gady, amonity, fragmenty skamieniałych roślin, lub ich odciski w kamieniach.
Czaszka krokodyla sprzed 65 mln. lat © romulus83
Wymarłe stwory na ekspozycji © romulus83
Jajo dinozaura kaczodziobego © romulus83
Złoto rodzime © romulus83
Bursztyn z owadem © romulus83
Po drodze wpadłem na kwaterę na drugie śniadanie, i po aprowizację na dalsza drogę. Wczesnym popołudniem ruszyłem dalej.
Skała Chybotek © romulus83
Droga do Chybotka podobna do reszty ścieżek, którymi miałem okazję jeździć wczoraj. Raz lepiej, raz gorzej. Podobno Chybotka można rozkołysać. Nie próbowałem. Nie dlatego, że sam pewnie i tak nie dałbym rady. Przy moim szczęściu do dziwnych przygód, głaz z góry spadłby na dół zapewne. :D Dalej ruszyłem na zamek Chojnik. Z Sobieszowa najlepiej pasował mi czerwony szlak. Na początku musiałem trochę przenosić rower po schodach, najpierw kamiennych, potem rozległych ziemno - drewnianych. Dalej była już fajna szutrówka. W połowie drogi spotkałem brukarzy, którzy ukladali na ścieżce granitową kostkę. Z czasem robiło sie coraz stromiej, aż w końcu musiałem dać za wygraną, i końcówkę przyszło mi znów przejść pieszo prowadząc rower.
Zamek Chojnik © romulus83
Tu trzeba było przejść na czworakach :) © romulus83
Zamkowa wieża © romulus83
Dziedziniec wewnętrzny widziany z wieży © romulus83
Panorama Podgórzyna z wieży na Chojniku © romulus83
Z Chojnika powrót tą samą drogą. Na górze, mniej więcej drogi do zamku odbijał czarny szlak, który prowadził do jaskiń, Zbójecka Grota i Dziurawy Kamień. Jednak droga nie wyglądała zachęcająco dla roweru. Nie wiedziałem, co czeka mnie dalej, więc postanowiłem sobie odpuścić zapuszczanie się w tamtą stronę. Dalej do Karpacza. Generalnie cały czas pod górę, z tym, że większa część trasy nie była strasznie wymagająca. Zwłaszcza, że nie jestem przyzwyczajony ciągnąć kilka km pod górę.
Ruiny kościoła ewangelickiego w Miłkowicach © romulus83
Karpacz - zapora na Łomnicy © romulus83
Szczyt Śnieżki - w całym Karpaczu widać go doskonale © romulus83
Karpacz - świątynia Wang © romulus83
Praktycznie przez cały Karpacz miałem pod górę. Szczególnie wyzywający był dojazd do świątyni Wang ulicą Saneczkową. W nagrodę za wysiłek czekał mnie około 8 km zjazd, wąska, krętą boczną drogą. Zakręty były liczne, ale ruch samochodowy minimalny na szczęście. Jednak, że względu na zakręty większość trasy zjeżdżałem na lekko zaciśniętym hamulcu, ale prędkość i tak nie schodziła mi poniżej 30-32 km/h. Dojechałem do Podgórzyna, i pokonaną wcześniej trasą wróciłem do Szklarskiej Poręby. Wieczorem po powrocie podjąłem decyzję, że skoro na Śnieżne Kotły nie dostanę się rowerem, następny dzień poświęcę na pieszą wyprawę w góry, a pojeżdżę tyle, ile się da.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
79.59 km (3.88 km teren), czas: 05:24 h, avg:14.74 km/h,
prędkość maks: 44.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Karkonosze - wodospady i kamienie (cz1/5)
Poniedziałek, dzień wyjazdu. Rano o 4:40 wyjazd do Solca, na pociąg do Poznania. W Poznaniu przesiadka do "Kamieńczyka", i ruszam do Szklarskiej Poręby. W pociągu tłok. Co stację ktoś wsiada, ktoś wysiada. Jedzie kilka wycieczek szkolnych. W zasadzie tłoczno jest do Wałbrzycha. Potem robi się luźniej. Od Jeleniej Góry cały przedział zostaje do mojej dyspozycji. Przed 14:00 wysiadam na stacji Szklarska Poręba Górna. Dojazd na kwaterę, zagospodarowanie się, i około 15:00 ruszam w miasto, najpierw na jakiś obiad, a potem w teren.
Śnieżne kotły - widok z kwatery © romulus83
W górach pochmurno, czasami wychodzi słońce. Na szczęście jest w miarę ciepło 17-18 st., i nie pada. Po obiedzie zapoznaję się wstępnie z centrum miasta, do którego mam 2 km z kwatery. Kwaterę natomiast, mam przy wylocie na Jelenią Górę. Jakieś 100-150 m od krajowej trójki. Cisza i spokój jak na wsi. Naokoło las. Nawet sarny spotykałem rankami i wieczorami. :)
Pomnik Ducha Gór w Szklarskiej Porębie © romulus83
Po wstępnym rozpoznaniu miasta ruszam w kierunku pierwszego celu - Wodospad Kamieńczyka. Po drodze mijam Krucze Skały.
Krucze Skały © romulus83
Do wodospadu kieruję się tak, jak prowadzą mnie wszelkiej maści drogowskazy i banery. Założyłem, że dostanę się tam czerwonym szlakiem pieszym. W sumie wszystko szło dobrze do Rozdroża pod Kamieńczykiem. Wyłożony kamieniami szlak na tyle utrudniał dalszą jazdę, że dalej musiałem prowadzić rower. To nie były kocie łby, jakie znam z wielkopolskich dróżek. Kamienie sprawiały wrażenie ułożonych na sztorc. W sumie dałem ciała, mogłem jechać trochę dalej, w kierunku Jakuszyc, i odbić w lewo koło Owczego Potoku. Podobno tam jest ładna szutrówka.
Wąwóz tuż przy wodospadzie Kamieńczyka © romulus83
Wodospad Kamieńczyka © romulus83
Wąwóz i wodospad, jako jedyny zwiedzam w kasku rowerowym. ;) Inni zwiedzający mają kaski, które dostali przy zakupie biletów. Spod wodospadu schodzę z rowerem w dół. Na rozdrożu odbijam w prawo i jadę fajną szeroką szutrówką na zboczu Szrenicy, aż do granicy Karkonoskiego PN. Na terenie parku obowiązuje zakaz jazdy rowerem. Głównie po to, by nie porozjeżdżać pieszych. Zawracam, zjazd w dół. Na zakrętach trochę zarzuca przy hamowaniu. Jazda w górach jest dla mnie czymś nowym. Późnym popołudniem niewielu pieszych się kręci na szlakach na szczęście. Dróżka, którą jadę, częściowo jest szlakiem rowerowym. Przed rozdrożem skręcam w prawo, na czarny szlak. Dochodzi 18:00, a trzeba jeszcze zrobić zakupy, i odwiedzić Wodospad Szklarki.
Miejscami drogi były trudne © romulus83
Jedna z wielu formacji skalnych, jakie napotykałem © romulus83
W wielu miejscach szlaki rowerowe i piesze tak wyglądały © romulus83
Tu dało się jeszcze zjechać, ale były miejsca, gdzie lepiej było przeprowadzić rower kilkanaście metrów. Wpadłem do miasta, zatrzymałem się koło muzeum minerologicznego, by sprawdzić godziny otwarcia, i ruszyłem dalej. Szybkie zakupy w biedronce, i z zakupami, kolejnym szlakiem do drugiego wodospadu.
Szklarka © romulus83
Ostanie kilkaset metrów przed wodospadem, to jazda wzdłuż rzeki. Miejscami wolny od kamieni fragment ścieżki biegł tuż przy skarpie, na dnie której leżały omywane wodą kamienie. Nad Wartą, czasem jeżdżę takimi ścieżkami, tuż nad lustrem wody. Ale u siebie, "na dole", jestem na płaskim, więc co najwyżej grozi mi kąpiel. Tu miałem zjazd, i kamienie, więc znów kawałek prowadzenia, tak dla własnego bezpieczeństwa.
Wodospad Szklarki © romulus83
Skała z twarzą :) © romulus83
Karkonoski Mount Rushmore, wyrzeźbiony przez matkę naturę. :) Od wodospadu ruszam w kierunku krajowej trójki, która jest kilkaset metrów dalej. Potem jeszcze z kilometr i byłem na kwaterze.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śnieżne kotły - widok z kwatery © romulus83
W górach pochmurno, czasami wychodzi słońce. Na szczęście jest w miarę ciepło 17-18 st., i nie pada. Po obiedzie zapoznaję się wstępnie z centrum miasta, do którego mam 2 km z kwatery. Kwaterę natomiast, mam przy wylocie na Jelenią Górę. Jakieś 100-150 m od krajowej trójki. Cisza i spokój jak na wsi. Naokoło las. Nawet sarny spotykałem rankami i wieczorami. :)
Pomnik Ducha Gór w Szklarskiej Porębie © romulus83
Po wstępnym rozpoznaniu miasta ruszam w kierunku pierwszego celu - Wodospad Kamieńczyka. Po drodze mijam Krucze Skały.
Krucze Skały © romulus83
Do wodospadu kieruję się tak, jak prowadzą mnie wszelkiej maści drogowskazy i banery. Założyłem, że dostanę się tam czerwonym szlakiem pieszym. W sumie wszystko szło dobrze do Rozdroża pod Kamieńczykiem. Wyłożony kamieniami szlak na tyle utrudniał dalszą jazdę, że dalej musiałem prowadzić rower. To nie były kocie łby, jakie znam z wielkopolskich dróżek. Kamienie sprawiały wrażenie ułożonych na sztorc. W sumie dałem ciała, mogłem jechać trochę dalej, w kierunku Jakuszyc, i odbić w lewo koło Owczego Potoku. Podobno tam jest ładna szutrówka.
Wąwóz tuż przy wodospadzie Kamieńczyka © romulus83
Wodospad Kamieńczyka © romulus83
Wąwóz i wodospad, jako jedyny zwiedzam w kasku rowerowym. ;) Inni zwiedzający mają kaski, które dostali przy zakupie biletów. Spod wodospadu schodzę z rowerem w dół. Na rozdrożu odbijam w prawo i jadę fajną szeroką szutrówką na zboczu Szrenicy, aż do granicy Karkonoskiego PN. Na terenie parku obowiązuje zakaz jazdy rowerem. Głównie po to, by nie porozjeżdżać pieszych. Zawracam, zjazd w dół. Na zakrętach trochę zarzuca przy hamowaniu. Jazda w górach jest dla mnie czymś nowym. Późnym popołudniem niewielu pieszych się kręci na szlakach na szczęście. Dróżka, którą jadę, częściowo jest szlakiem rowerowym. Przed rozdrożem skręcam w prawo, na czarny szlak. Dochodzi 18:00, a trzeba jeszcze zrobić zakupy, i odwiedzić Wodospad Szklarki.
Miejscami drogi były trudne © romulus83
Jedna z wielu formacji skalnych, jakie napotykałem © romulus83
W wielu miejscach szlaki rowerowe i piesze tak wyglądały © romulus83
Tu dało się jeszcze zjechać, ale były miejsca, gdzie lepiej było przeprowadzić rower kilkanaście metrów. Wpadłem do miasta, zatrzymałem się koło muzeum minerologicznego, by sprawdzić godziny otwarcia, i ruszyłem dalej. Szybkie zakupy w biedronce, i z zakupami, kolejnym szlakiem do drugiego wodospadu.
Szklarka © romulus83
Ostanie kilkaset metrów przed wodospadem, to jazda wzdłuż rzeki. Miejscami wolny od kamieni fragment ścieżki biegł tuż przy skarpie, na dnie której leżały omywane wodą kamienie. Nad Wartą, czasem jeżdżę takimi ścieżkami, tuż nad lustrem wody. Ale u siebie, "na dole", jestem na płaskim, więc co najwyżej grozi mi kąpiel. Tu miałem zjazd, i kamienie, więc znów kawałek prowadzenia, tak dla własnego bezpieczeństwa.
Wodospad Szklarki © romulus83
Skała z twarzą :) © romulus83
Karkonoski Mount Rushmore, wyrzeźbiony przez matkę naturę. :) Od wodospadu ruszam w kierunku krajowej trójki, która jest kilkaset metrów dalej. Potem jeszcze z kilometr i byłem na kwaterze.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
40.21 km (14.67 km teren), czas: 03:36 h, avg:11.17 km/h,
prędkość maks: 49.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Żerków
Niedziela, 15 czerwca 2014 | dodano: 15.06.2014Kategoria Rekreacyjnie
Rekreacyjny wyjazd do Żerkowa, do bankomatu. To jeden z ostatnich szlifów, przed przygodą, która czeka na mnie od jutra. Ruszam ku południowej granicy naszego kraju. ;) Co i jak wyjaśni się po powrocie. Pierwsze nowinki zapewne w sobotę, bo w piątek wracam. :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
31.69 km (1.15 km teren), czas: 01:29 h, avg:21.36 km/h,
prędkość maks: 48.70 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 | dodano: 14.06.2014Kategoria Krótkie, Treningowo
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
20.76 km (0.00 km teren), czas: 00:57 h, avg:21.85 km/h,
prędkość maks: 28.40 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Stoi na stacji...Oelka (Ol-49)
Niedziela, 8 czerwca 2014 | dodano: 09.06.2014Kategoria Miejsca różne i podróżne.
W sobotę dały mi w kość cegły i nadproża. Do tego doszedł weekend, przed pierwszą zmianą, więc coś dłuższego odpadało. Wybór padł na Jarocin, w którym dawno nie byłem. W sumie przez miasto przeleciałem bez większego zainteresowania. Co nieco, o Jarocinie pisałem, już rok temu. Tym razem chciałem odwiedzić pomnikowy parowóz OL-49, stojący za jarocińskim dworcem.
Dworcowa elewacja została odnowiona. Ostatni raz widziałem go jakieś 10 lat temu. ;) Sam dworzec i otoczenie się zmieniły. Przybyły m.in. podjazdy dla niepełnosprawnych, i "zalegalizowano", dojście do peronów przez tory.
Odrestaurowany dworzec pkp w Jarocinie © romulus83
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Parowóz stoi nieco za dworcem. Jedynie podróżni jadący w, i z kierunku Ostrowa Wlkp., i Krotoszyna mogą go podziwiać przez okna wagonów.
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Z Jarocina powrót przez Cielczę i Mieszków, dderem, wzdłuż DK 11. DDR nawet przyjemny do jazdy, choć z kostki. Poruszający się nim rowerzyści, znacznie mniej przyjemni, jeśli chodzi o uwagę i rozwagę jazdy. Jakiś "dziadek", jadący z naprzeciwka zajechałby mi drogę. Zamiast patrzeć przed siebie, zagapił się na samochód, stojący na poboczu. Z mojej strony padło "Ku...a, patrz!"
A w Mieszkowie na światłach spotkałem odrestaurowana warszawę na chodzie.
Zabytkowa Warszawa © romulus83
Trasa: O. - Dębno - Radliniec - Radlin - Wilkowyja - Annapol - Jaroicn - Cielcza - Mieszków - Radliniec - Klęka - Nowe Miasto - Lubrze - Krzykosy - Witowo - Pięczkowo - O.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dworcowa elewacja została odnowiona. Ostatni raz widziałem go jakieś 10 lat temu. ;) Sam dworzec i otoczenie się zmieniły. Przybyły m.in. podjazdy dla niepełnosprawnych, i "zalegalizowano", dojście do peronów przez tory.
Odrestaurowany dworzec pkp w Jarocinie © romulus83
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Parowóz stoi nieco za dworcem. Jedynie podróżni jadący w, i z kierunku Ostrowa Wlkp., i Krotoszyna mogą go podziwiać przez okna wagonów.
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Pomnikowy OL-49 w Jarocinie © romulus83
Z Jarocina powrót przez Cielczę i Mieszków, dderem, wzdłuż DK 11. DDR nawet przyjemny do jazdy, choć z kostki. Poruszający się nim rowerzyści, znacznie mniej przyjemni, jeśli chodzi o uwagę i rozwagę jazdy. Jakiś "dziadek", jadący z naprzeciwka zajechałby mi drogę. Zamiast patrzeć przed siebie, zagapił się na samochód, stojący na poboczu. Z mojej strony padło "Ku...a, patrz!"
A w Mieszkowie na światłach spotkałem odrestaurowana warszawę na chodzie.
Zabytkowa Warszawa © romulus83
Trasa: O. - Dębno - Radliniec - Radlin - Wilkowyja - Annapol - Jaroicn - Cielcza - Mieszków - Radliniec - Klęka - Nowe Miasto - Lubrze - Krzykosy - Witowo - Pięczkowo - O.
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
56.09 km (5.13 km teren), czas: 02:49 h, avg:19.91 km/h,
prędkość maks: 42.30 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
DPD
Piątek, 6 czerwca 2014 | dodano: 09.06.2014Kategoria Praca
Rower:Evado 1.0
Dane wycieczki:
12.04 km (0.76 km teren), czas: 00:35 h, avg:20.64 km/h,
prędkość maks: 27.80 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do mechanika po auto.
Czwartek, 5 czerwca 2014 | dodano: 09.06.2014Kategoria Krótkie
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
4.59 km (0.00 km teren), czas: 00:15 h, avg:18.36 km/h,
prędkość maks: 28.10 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)