Każda ścieżka, nawet najniepozorniejsza, wyprowadza na szeroki świat - A.Fiedlerblog rowerowy

avatar romulus83
Orzechowo

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

Moje rowery

Wz. 96/13 6736 km
Psi Zaprzęg 108 km
Evado 1.0 2934 km
orkan 1185 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy romulus83.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:169.95 km (w terenie 26.58 km; 15.64%)
Czas w ruchu:11:56
Średnia prędkość:14.24 km/h
Maksymalna prędkość:34.80 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:12.14 km i 0h 51m
Więcej statystyk

Szklanka.

Środa, 6 lutego 2013 | dodano: 06.02.2013Kategoria Krótkie
Wczesnym popołudniem dopadało trochę śniegu. Tak z 3-4 cm. Po zmroku się ruszyłem na chwilę. Głównie do sklepu, do którego mam 270 metrów. Ale najpierw trochę pokręciłem się wiejskimi ulicami. Akurat mróz zaczął ściągać to co stopniało. Do tego wilgotne powietrze. Na asfalcie zrobiła się delikatna szklanka.

Zdecydowanie wolę suche powietrze o tej porze roku.
Rower:Wz. 96/13 Dane wycieczki: 5.56 km (0.00 km teren), czas: 00:23 h, avg:14.50 km/h, prędkość maks: 21.90 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Łańcuch trach !

Wtorek, 5 lutego 2013 | dodano: 05.02.2013Kategoria Krótkie
Miał być dziś mały off-road. Najpierw po piachu. Później po większych i mniejszych dołkach. Oczywiście nad brzegiem Warty. Wyszedł tylko piach. W pewnym momencie, na podjeździe łańcuch uległ rozpięciu. Chińszczyzna. Fe. Rad, nierad schowałem łańcuch do kieszeni, licznik też (co by niejeżdżonych km nie nabijać) i podreptałem wesoło do domu.

Zryłem nadwarciańską plażę ;P © romulus83


W domu wybiłem ogniwo, które było spinką łańcucha i założyłem stary, sprawdzony patent. Taki. Poprzednia spinka to było ogniwo z wbijanym jednym z tych ramiączek.
Rower:Wz. 96/13 Dane wycieczki: 3.03 km (2.08 km teren), czas: 00:15 h, avg:12.12 km/h, prędkość maks: 21.60 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Miasto królewskiego namiestnika.

Niedziela, 3 lutego 2013 | dodano: 03.02.2013Kategoria Wyprawy, Miasta
"Przejeżdżający przez miasto król Kazimierz Wielki, będąc bardzo utrudzony drogą, gdy zobaczył bijące źródło, miał zawołać „Pij-Zdrój!”. Na pamiątkę tego wydarzenia utworzona została rzekomo nazwa miasta."

"Pyzdry, najdalej na zachód wysunięte carskie miasto" Tak miał zawołać rosyjski fizyk na konferencji w Rzymie , gdy spytał polskiego fizyka skąd pochodzi.

Dziś powstaje druga zapowiedziana kategoria - "Miasta". Na początek poszły Pyzdry.

Długo rozważałem jak zrobić opis. Stwierdziłem, że nie będę się bawił w szczegółową historiografie. Wszak blog to nie praca magisterska. Musi być w miarę krótko i szczegółowo. Zainteresowanych odsyłam do literatury i ewentualnego odwiedzenia Pyzdr.

Miasto zostało ulokowane w 1257 roku na prawym brzegu Warty. Prawdopodobnie przez Bolesława Pobożnego. Po zjednoczeniu Polski po rozbiciu dzielnicowym przez W. Łokietka Pyzdry zostały miastem królewskim (nie wiem, czy miały ten status wcześniej), w którym rezydował królewski namiestnik. Namiestnikiem był Kazimierz Łokietkowic, zwany później Wielkim.

W 1331 roku Pyzdry zostały zniszczone przez Krzyżaków. To był odwet za opór i wyprowadzenie z miasta królewicza Kazimierza, którego teutońscy zakonnicy porwać zamierzali.

Król Kazimierz Wielki wzniósł potem w Pyzdrach zamek, który według najnowszych badań wielkością dorównywał Wawelowi. Makietę zamku można oglądać w Muzeum Regionalnym w Pyzdrach.

Pierwsze udokumentowane użycie bombardy (średniowiecznej armaty) na ziemiach polskich nastąpiło w 1383 roku podczas oblężenia Pyzdr. Pisał o tym w swoich kronikach Jan z Czarnkowa.

W XVII wieku miasto niemalże doszczętnie spłonęło. Już nigdy potem nie odzyskało swej dawnej świetności.

Po Kongresie Wiedeńskim wielkopolska została podzielona pomiędzy Rosję i Prusy. Granica biegła na Prośnie na całej jej długości a Pyzdry znalazły się w Królestwie Kongresowym.

29 kwietnia 1863 roku powstańcy stoczyli zwycięską bitwę pod Pyzdrami na lewym brzegu Warty.

W mieście znajduje się kilka ciekawych zabytków.

Panorama pyzderskich kościołów. © romulus83


Wjeżdżając do Pyzdr wkraczamy na tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego

Nadwarciański P.K. © romulus83


Murowany wiatrak "Holender" z 1903 r © romulus83


To od tego źródełka miała się wziąć nazwa miasta.

Żródełko "Pij zdrój" © romulus83


Przystań wodna w Pyzdrach jest użytkowana m.in. przez stowarzyszenie Perkoz, które organizuje spływy kajakowe po Warcie.

Pyzderska przystań z widokiem na zespół klasztorny © romulus83


Pyzderska przystań z widokiem na most © romulus83


Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny czyli pyzderska Fara z połowy XIV wieku zbudowana w stylu późnogotyckim.

Fara w Pyzdrach © romulus83


Fara w Pyzdrach © romulus83


Przykościelna ulica. W mieście jest takich kilka.

Pyzdry ul Farna © romulus83


Bolesław Pobożny - założyciel miasta. © romulus83


Zabytkowe domy na rynku. W mieście jest jeszcze kilka takich.

Zabytkowe domu z połowy XiX wieku © romulus83


Kościół Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela. Część zespołu klasztornego. Na tyłach, za kościołem w poklasztornej części mieści się Muzeum Regionalne

Kościół Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela © romulus83


Na koniec dwie fotki archiwalne, replika bombardy i makieta zamku.

Replika pyzderskiej bombardy © romulus83


Makieta pyzdderskiego zamku © romulus83


Na ekspozycji muzealnej można też obejrzeć m.in broń powstańców styczniowych, niejednokrotnie bezimienną. W tym oryginalna kosę z epoki. Pień przestrzelonej sosny podczas powstańczej bitwy, oraz oryginalny żeliwny carski słup graniczny.
Rower:Wz. 96/13 Dane wycieczki: 42.46 km (2.20 km teren), czas: 03:00 h, avg:14.15 km/h, prędkość maks: 27.30 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

O tym jak Romet Jagna życie stracił!

Sobota, 2 lutego 2013 | dodano: 02.02.2013Kategoria Krótkie
Na początek sprawy bieżące.

Po obiedzie mały off-road na nadwarciańskich bezdrożach. Powiem tak, jest dobrze. :) Przewyższenia (poza wałem przeciwpowodziowym) nie jakieś specjalnie wielkie. Ot takie, metr - półtora metra. Spadki rzędu 50-60%. Odległości od zjazdu po podjazdu czasem po dwa metry, czasem trochę większe.

Ujście rzeki Lutyni do Warty © romulus83


Wieczorem drugi wyjazd by przetestować oświetlenie w ludzkich warunkach. A że dziś warunki idealne do testu oświetlenia, więc nie było co tego odkładać. Oświetlenie też działa przyzwoicie.

A teraz drogi czytelniku jeśli jesteś wrażliwy, odpuść sobie dalszą drastyczna część. Względnie zadbaj o szybką pomoc służb reanimacyjnych.

Był koniec lutego 2007 roku. Pogoda podobna do dzisiejszej. Cały dzień padała drobna mżawka. Powrót z pracy, przez most kolejowy na Warcie. Pisałem już o tym, zawsze wybierałem ten most. Nawet gdy prom nieopodal kursował normalnie. Była zima, prom nie kursował. Od ponad roku nie istniał też już posterunek drużnika przy moście. Gdy był, było kogo się zapytać czy pojedzie zaraz pociąg czy nie. Jadę mostem, deski są śliskie od deszczu. Nagle słyszę trąbienie pociągu. Przyśpieszam. Oglądam się za siebie. Pociągu nie widać jeszcze. Odwracam głowę, podnoszę wzrok. Pociąg... wyłania się zza zakrętu na przeciwko mnie. Jedzie prosto na mnie, a ja jestem w połowie liczącego 300 metrów mostu. Gwałtownie hamuję. Wywalam się na śliskim drewnie. Nie zastanawiając się podnoszę rower, przekładam za barierkę i zrzucam w dół. Sam przechodzę za barierkę i trzymam się jej, mając nagi na kładce. Tak częściowo wiszę za balustradą. Pociąg przejechał. Wróciłem na most. Zszedłem z niego i poszedłem po rower. Spadł na tylne koło. Większość szprych wyrwała się z nypli. Wyglądały jak pajęczyna. Jak poskręcane eksplozjom druty zbrojeniowe jakiejś konstrukcji. Tylne koło nie obracało się w żadnym kierunku. Efekt upadku z wysokości około 7-9 metrów. Pchać się roweru nie dało, ale jakoś te 2,5-3 km go dopchałem na przednim kole. Tak zakończyła się moja pierwsza bezpośrednia konfrontacja z pociągiem. Teraz to bym rower położył płasko, na kładce, między balustradą a torowiskiem.

Specyfika tego mostu jest taka, że owa kładka nie jest oddzielona od torów. Jej szerokość pozwala na przejście jednej osoby, lub przejechanie jednego roweru. Oficjalnie to jest zakaz przekraczania tego mostu. Zakaz ten jest przez nas, okolicznych mieszkańców nagminnie łamany.

Most z którego spadła Jagna © romulus83


To już chyba ostatnie z serii comiesięcznych wspominek. Nic ciekawego, związanego z jakimkolwiek marcem mi się nie przypomina.

Jagna leży w szopie. Może kiedyś ją wyremontuję.
Rower:Wz. 96/13 Dane wycieczki: 12.72 km (4.68 km teren), czas: 01:04 h, avg:11.93 km/h, prędkość maks: 26.20 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)