- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2013
Dystans całkowity: | 169.95 km (w terenie 26.58 km; 15.64%) |
Czas w ruchu: | 11:56 |
Średnia prędkość: | 14.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 34.80 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 12.14 km i 0h 51m |
Więcej statystyk |
Szklanka.
Środa, 6 lutego 2013 | dodano: 06.02.2013Kategoria Krótkie
Wczesnym popołudniem dopadało trochę śniegu. Tak z 3-4 cm. Po zmroku się ruszyłem na chwilę. Głównie do sklepu, do którego mam 270 metrów. Ale najpierw trochę pokręciłem się wiejskimi ulicami. Akurat mróz zaczął ściągać to co stopniało. Do tego wilgotne powietrze. Na asfalcie zrobiła się delikatna szklanka.
Zdecydowanie wolę suche powietrze o tej porze roku.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zdecydowanie wolę suche powietrze o tej porze roku.
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
5.56 km (0.00 km teren), czas: 00:23 h, avg:14.50 km/h,
prędkość maks: 21.90 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Łańcuch trach !
Wtorek, 5 lutego 2013 | dodano: 05.02.2013Kategoria Krótkie
Miał być dziś mały off-road. Najpierw po piachu. Później po większych i mniejszych dołkach. Oczywiście nad brzegiem Warty. Wyszedł tylko piach. W pewnym momencie, na podjeździe łańcuch uległ rozpięciu. Chińszczyzna. Fe. Rad, nierad schowałem łańcuch do kieszeni, licznik też (co by niejeżdżonych km nie nabijać) i podreptałem wesoło do domu.
W domu wybiłem ogniwo, które było spinką łańcucha i założyłem stary, sprawdzony patent. Taki. Poprzednia spinka to było ogniwo z wbijanym jednym z tych ramiączek.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zryłem nadwarciańską plażę ;P© romulus83
W domu wybiłem ogniwo, które było spinką łańcucha i założyłem stary, sprawdzony patent. Taki. Poprzednia spinka to było ogniwo z wbijanym jednym z tych ramiączek.
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
3.03 km (2.08 km teren), czas: 00:15 h, avg:12.12 km/h,
prędkość maks: 21.60 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Miasto królewskiego namiestnika.
"Przejeżdżający przez miasto król Kazimierz Wielki, będąc bardzo utrudzony drogą, gdy zobaczył bijące źródło, miał zawołać „Pij-Zdrój!”. Na pamiątkę tego wydarzenia utworzona została rzekomo nazwa miasta."
"Pyzdry, najdalej na zachód wysunięte carskie miasto" Tak miał zawołać rosyjski fizyk na konferencji w Rzymie , gdy spytał polskiego fizyka skąd pochodzi.
Dziś powstaje druga zapowiedziana kategoria - "Miasta". Na początek poszły Pyzdry.
Długo rozważałem jak zrobić opis. Stwierdziłem, że nie będę się bawił w szczegółową historiografie. Wszak blog to nie praca magisterska. Musi być w miarę krótko i szczegółowo. Zainteresowanych odsyłam do literatury i ewentualnego odwiedzenia Pyzdr.
Miasto zostało ulokowane w 1257 roku na prawym brzegu Warty. Prawdopodobnie przez Bolesława Pobożnego. Po zjednoczeniu Polski po rozbiciu dzielnicowym przez W. Łokietka Pyzdry zostały miastem królewskim (nie wiem, czy miały ten status wcześniej), w którym rezydował królewski namiestnik. Namiestnikiem był Kazimierz Łokietkowic, zwany później Wielkim.
W 1331 roku Pyzdry zostały zniszczone przez Krzyżaków. To był odwet za opór i wyprowadzenie z miasta królewicza Kazimierza, którego teutońscy zakonnicy porwać zamierzali.
Król Kazimierz Wielki wzniósł potem w Pyzdrach zamek, który według najnowszych badań wielkością dorównywał Wawelowi. Makietę zamku można oglądać w Muzeum Regionalnym w Pyzdrach.
Pierwsze udokumentowane użycie bombardy (średniowiecznej armaty) na ziemiach polskich nastąpiło w 1383 roku podczas oblężenia Pyzdr. Pisał o tym w swoich kronikach Jan z Czarnkowa.
W XVII wieku miasto niemalże doszczętnie spłonęło. Już nigdy potem nie odzyskało swej dawnej świetności.
Po Kongresie Wiedeńskim wielkopolska została podzielona pomiędzy Rosję i Prusy. Granica biegła na Prośnie na całej jej długości a Pyzdry znalazły się w Królestwie Kongresowym.
29 kwietnia 1863 roku powstańcy stoczyli zwycięską bitwę pod Pyzdrami na lewym brzegu Warty.
W mieście znajduje się kilka ciekawych zabytków.
Wjeżdżając do Pyzdr wkraczamy na tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego
To od tego źródełka miała się wziąć nazwa miasta.
Przystań wodna w Pyzdrach jest użytkowana m.in. przez stowarzyszenie Perkoz, które organizuje spływy kajakowe po Warcie.
Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny czyli pyzderska Fara z połowy XIV wieku zbudowana w stylu późnogotyckim.
Przykościelna ulica. W mieście jest takich kilka.
Zabytkowe domy na rynku. W mieście jest jeszcze kilka takich.
Kościół Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela. Część zespołu klasztornego. Na tyłach, za kościołem w poklasztornej części mieści się Muzeum Regionalne
Na koniec dwie fotki archiwalne, replika bombardy i makieta zamku.
Na ekspozycji muzealnej można też obejrzeć m.in broń powstańców styczniowych, niejednokrotnie bezimienną. W tym oryginalna kosę z epoki. Pień przestrzelonej sosny podczas powstańczej bitwy, oraz oryginalny żeliwny carski słup graniczny.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
"Pyzdry, najdalej na zachód wysunięte carskie miasto" Tak miał zawołać rosyjski fizyk na konferencji w Rzymie , gdy spytał polskiego fizyka skąd pochodzi.
Dziś powstaje druga zapowiedziana kategoria - "Miasta". Na początek poszły Pyzdry.
Długo rozważałem jak zrobić opis. Stwierdziłem, że nie będę się bawił w szczegółową historiografie. Wszak blog to nie praca magisterska. Musi być w miarę krótko i szczegółowo. Zainteresowanych odsyłam do literatury i ewentualnego odwiedzenia Pyzdr.
Miasto zostało ulokowane w 1257 roku na prawym brzegu Warty. Prawdopodobnie przez Bolesława Pobożnego. Po zjednoczeniu Polski po rozbiciu dzielnicowym przez W. Łokietka Pyzdry zostały miastem królewskim (nie wiem, czy miały ten status wcześniej), w którym rezydował królewski namiestnik. Namiestnikiem był Kazimierz Łokietkowic, zwany później Wielkim.
W 1331 roku Pyzdry zostały zniszczone przez Krzyżaków. To był odwet za opór i wyprowadzenie z miasta królewicza Kazimierza, którego teutońscy zakonnicy porwać zamierzali.
Król Kazimierz Wielki wzniósł potem w Pyzdrach zamek, który według najnowszych badań wielkością dorównywał Wawelowi. Makietę zamku można oglądać w Muzeum Regionalnym w Pyzdrach.
Pierwsze udokumentowane użycie bombardy (średniowiecznej armaty) na ziemiach polskich nastąpiło w 1383 roku podczas oblężenia Pyzdr. Pisał o tym w swoich kronikach Jan z Czarnkowa.
W XVII wieku miasto niemalże doszczętnie spłonęło. Już nigdy potem nie odzyskało swej dawnej świetności.
Po Kongresie Wiedeńskim wielkopolska została podzielona pomiędzy Rosję i Prusy. Granica biegła na Prośnie na całej jej długości a Pyzdry znalazły się w Królestwie Kongresowym.
29 kwietnia 1863 roku powstańcy stoczyli zwycięską bitwę pod Pyzdrami na lewym brzegu Warty.
W mieście znajduje się kilka ciekawych zabytków.
Panorama pyzderskich kościołów.© romulus83
Wjeżdżając do Pyzdr wkraczamy na tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego
Nadwarciański P.K.© romulus83
Murowany wiatrak "Holender" z 1903 r© romulus83
To od tego źródełka miała się wziąć nazwa miasta.
Żródełko "Pij zdrój"© romulus83
Przystań wodna w Pyzdrach jest użytkowana m.in. przez stowarzyszenie Perkoz, które organizuje spływy kajakowe po Warcie.
Pyzderska przystań z widokiem na zespół klasztorny© romulus83
Pyzderska przystań z widokiem na most© romulus83
Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny czyli pyzderska Fara z połowy XIV wieku zbudowana w stylu późnogotyckim.
Fara w Pyzdrach© romulus83
Fara w Pyzdrach© romulus83
Przykościelna ulica. W mieście jest takich kilka.
Pyzdry ul Farna© romulus83
Bolesław Pobożny - założyciel miasta.© romulus83
Zabytkowe domy na rynku. W mieście jest jeszcze kilka takich.
Zabytkowe domu z połowy XiX wieku© romulus83
Kościół Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela. Część zespołu klasztornego. Na tyłach, za kościołem w poklasztornej części mieści się Muzeum Regionalne
Kościół Ścięcia Głowy św. Jana Chrzciciela© romulus83
Na koniec dwie fotki archiwalne, replika bombardy i makieta zamku.
Replika pyzderskiej bombardy© romulus83
Makieta pyzdderskiego zamku© romulus83
Na ekspozycji muzealnej można też obejrzeć m.in broń powstańców styczniowych, niejednokrotnie bezimienną. W tym oryginalna kosę z epoki. Pień przestrzelonej sosny podczas powstańczej bitwy, oraz oryginalny żeliwny carski słup graniczny.
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
42.46 km (2.20 km teren), czas: 03:00 h, avg:14.15 km/h,
prędkość maks: 27.30 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
O tym jak Romet Jagna życie stracił!
Sobota, 2 lutego 2013 | dodano: 02.02.2013Kategoria Krótkie
Na początek sprawy bieżące.
Po obiedzie mały off-road na nadwarciańskich bezdrożach. Powiem tak, jest dobrze. :) Przewyższenia (poza wałem przeciwpowodziowym) nie jakieś specjalnie wielkie. Ot takie, metr - półtora metra. Spadki rzędu 50-60%. Odległości od zjazdu po podjazdu czasem po dwa metry, czasem trochę większe.
Wieczorem drugi wyjazd by przetestować oświetlenie w ludzkich warunkach. A że dziś warunki idealne do testu oświetlenia, więc nie było co tego odkładać. Oświetlenie też działa przyzwoicie.
A teraz drogi czytelniku jeśli jesteś wrażliwy, odpuść sobie dalszą drastyczna część. Względnie zadbaj o szybką pomoc służb reanimacyjnych.
Był koniec lutego 2007 roku. Pogoda podobna do dzisiejszej. Cały dzień padała drobna mżawka. Powrót z pracy, przez most kolejowy na Warcie. Pisałem już o tym, zawsze wybierałem ten most. Nawet gdy prom nieopodal kursował normalnie. Była zima, prom nie kursował. Od ponad roku nie istniał też już posterunek drużnika przy moście. Gdy był, było kogo się zapytać czy pojedzie zaraz pociąg czy nie. Jadę mostem, deski są śliskie od deszczu. Nagle słyszę trąbienie pociągu. Przyśpieszam. Oglądam się za siebie. Pociągu nie widać jeszcze. Odwracam głowę, podnoszę wzrok. Pociąg... wyłania się zza zakrętu na przeciwko mnie. Jedzie prosto na mnie, a ja jestem w połowie liczącego 300 metrów mostu. Gwałtownie hamuję. Wywalam się na śliskim drewnie. Nie zastanawiając się podnoszę rower, przekładam za barierkę i zrzucam w dół. Sam przechodzę za barierkę i trzymam się jej, mając nagi na kładce. Tak częściowo wiszę za balustradą. Pociąg przejechał. Wróciłem na most. Zszedłem z niego i poszedłem po rower. Spadł na tylne koło. Większość szprych wyrwała się z nypli. Wyglądały jak pajęczyna. Jak poskręcane eksplozjom druty zbrojeniowe jakiejś konstrukcji. Tylne koło nie obracało się w żadnym kierunku. Efekt upadku z wysokości około 7-9 metrów. Pchać się roweru nie dało, ale jakoś te 2,5-3 km go dopchałem na przednim kole. Tak zakończyła się moja pierwsza bezpośrednia konfrontacja z pociągiem. Teraz to bym rower położył płasko, na kładce, między balustradą a torowiskiem.
Specyfika tego mostu jest taka, że owa kładka nie jest oddzielona od torów. Jej szerokość pozwala na przejście jednej osoby, lub przejechanie jednego roweru. Oficjalnie to jest zakaz przekraczania tego mostu. Zakaz ten jest przez nas, okolicznych mieszkańców nagminnie łamany.
To już chyba ostatnie z serii comiesięcznych wspominek. Nic ciekawego, związanego z jakimkolwiek marcem mi się nie przypomina.
Jagna leży w szopie. Może kiedyś ją wyremontuję.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po obiedzie mały off-road na nadwarciańskich bezdrożach. Powiem tak, jest dobrze. :) Przewyższenia (poza wałem przeciwpowodziowym) nie jakieś specjalnie wielkie. Ot takie, metr - półtora metra. Spadki rzędu 50-60%. Odległości od zjazdu po podjazdu czasem po dwa metry, czasem trochę większe.
Ujście rzeki Lutyni do Warty© romulus83
Wieczorem drugi wyjazd by przetestować oświetlenie w ludzkich warunkach. A że dziś warunki idealne do testu oświetlenia, więc nie było co tego odkładać. Oświetlenie też działa przyzwoicie.
A teraz drogi czytelniku jeśli jesteś wrażliwy, odpuść sobie dalszą drastyczna część. Względnie zadbaj o szybką pomoc służb reanimacyjnych.
Był koniec lutego 2007 roku. Pogoda podobna do dzisiejszej. Cały dzień padała drobna mżawka. Powrót z pracy, przez most kolejowy na Warcie. Pisałem już o tym, zawsze wybierałem ten most. Nawet gdy prom nieopodal kursował normalnie. Była zima, prom nie kursował. Od ponad roku nie istniał też już posterunek drużnika przy moście. Gdy był, było kogo się zapytać czy pojedzie zaraz pociąg czy nie. Jadę mostem, deski są śliskie od deszczu. Nagle słyszę trąbienie pociągu. Przyśpieszam. Oglądam się za siebie. Pociągu nie widać jeszcze. Odwracam głowę, podnoszę wzrok. Pociąg... wyłania się zza zakrętu na przeciwko mnie. Jedzie prosto na mnie, a ja jestem w połowie liczącego 300 metrów mostu. Gwałtownie hamuję. Wywalam się na śliskim drewnie. Nie zastanawiając się podnoszę rower, przekładam za barierkę i zrzucam w dół. Sam przechodzę za barierkę i trzymam się jej, mając nagi na kładce. Tak częściowo wiszę za balustradą. Pociąg przejechał. Wróciłem na most. Zszedłem z niego i poszedłem po rower. Spadł na tylne koło. Większość szprych wyrwała się z nypli. Wyglądały jak pajęczyna. Jak poskręcane eksplozjom druty zbrojeniowe jakiejś konstrukcji. Tylne koło nie obracało się w żadnym kierunku. Efekt upadku z wysokości około 7-9 metrów. Pchać się roweru nie dało, ale jakoś te 2,5-3 km go dopchałem na przednim kole. Tak zakończyła się moja pierwsza bezpośrednia konfrontacja z pociągiem. Teraz to bym rower położył płasko, na kładce, między balustradą a torowiskiem.
Specyfika tego mostu jest taka, że owa kładka nie jest oddzielona od torów. Jej szerokość pozwala na przejście jednej osoby, lub przejechanie jednego roweru. Oficjalnie to jest zakaz przekraczania tego mostu. Zakaz ten jest przez nas, okolicznych mieszkańców nagminnie łamany.
Most z którego spadła Jagna© romulus83
To już chyba ostatnie z serii comiesięcznych wspominek. Nic ciekawego, związanego z jakimkolwiek marcem mi się nie przypomina.
Jagna leży w szopie. Może kiedyś ją wyremontuję.
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
12.72 km (4.68 km teren), czas: 01:04 h, avg:11.93 km/h,
prędkość maks: 26.20 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)