- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
O tym jak Romet Jagna życie stracił!
Sobota, 2 lutego 2013 | dodano: 02.02.2013Kategoria Krótkie
Na początek sprawy bieżące.
Po obiedzie mały off-road na nadwarciańskich bezdrożach. Powiem tak, jest dobrze. :) Przewyższenia (poza wałem przeciwpowodziowym) nie jakieś specjalnie wielkie. Ot takie, metr - półtora metra. Spadki rzędu 50-60%. Odległości od zjazdu po podjazdu czasem po dwa metry, czasem trochę większe.
Wieczorem drugi wyjazd by przetestować oświetlenie w ludzkich warunkach. A że dziś warunki idealne do testu oświetlenia, więc nie było co tego odkładać. Oświetlenie też działa przyzwoicie.
A teraz drogi czytelniku jeśli jesteś wrażliwy, odpuść sobie dalszą drastyczna część. Względnie zadbaj o szybką pomoc służb reanimacyjnych.
Był koniec lutego 2007 roku. Pogoda podobna do dzisiejszej. Cały dzień padała drobna mżawka. Powrót z pracy, przez most kolejowy na Warcie. Pisałem już o tym, zawsze wybierałem ten most. Nawet gdy prom nieopodal kursował normalnie. Była zima, prom nie kursował. Od ponad roku nie istniał też już posterunek drużnika przy moście. Gdy był, było kogo się zapytać czy pojedzie zaraz pociąg czy nie. Jadę mostem, deski są śliskie od deszczu. Nagle słyszę trąbienie pociągu. Przyśpieszam. Oglądam się za siebie. Pociągu nie widać jeszcze. Odwracam głowę, podnoszę wzrok. Pociąg... wyłania się zza zakrętu na przeciwko mnie. Jedzie prosto na mnie, a ja jestem w połowie liczącego 300 metrów mostu. Gwałtownie hamuję. Wywalam się na śliskim drewnie. Nie zastanawiając się podnoszę rower, przekładam za barierkę i zrzucam w dół. Sam przechodzę za barierkę i trzymam się jej, mając nagi na kładce. Tak częściowo wiszę za balustradą. Pociąg przejechał. Wróciłem na most. Zszedłem z niego i poszedłem po rower. Spadł na tylne koło. Większość szprych wyrwała się z nypli. Wyglądały jak pajęczyna. Jak poskręcane eksplozjom druty zbrojeniowe jakiejś konstrukcji. Tylne koło nie obracało się w żadnym kierunku. Efekt upadku z wysokości około 7-9 metrów. Pchać się roweru nie dało, ale jakoś te 2,5-3 km go dopchałem na przednim kole. Tak zakończyła się moja pierwsza bezpośrednia konfrontacja z pociągiem. Teraz to bym rower położył płasko, na kładce, między balustradą a torowiskiem.
Specyfika tego mostu jest taka, że owa kładka nie jest oddzielona od torów. Jej szerokość pozwala na przejście jednej osoby, lub przejechanie jednego roweru. Oficjalnie to jest zakaz przekraczania tego mostu. Zakaz ten jest przez nas, okolicznych mieszkańców nagminnie łamany.
To już chyba ostatnie z serii comiesięcznych wspominek. Nic ciekawego, związanego z jakimkolwiek marcem mi się nie przypomina.
Jagna leży w szopie. Może kiedyś ją wyremontuję.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po obiedzie mały off-road na nadwarciańskich bezdrożach. Powiem tak, jest dobrze. :) Przewyższenia (poza wałem przeciwpowodziowym) nie jakieś specjalnie wielkie. Ot takie, metr - półtora metra. Spadki rzędu 50-60%. Odległości od zjazdu po podjazdu czasem po dwa metry, czasem trochę większe.
Ujście rzeki Lutyni do Warty© romulus83
Wieczorem drugi wyjazd by przetestować oświetlenie w ludzkich warunkach. A że dziś warunki idealne do testu oświetlenia, więc nie było co tego odkładać. Oświetlenie też działa przyzwoicie.
A teraz drogi czytelniku jeśli jesteś wrażliwy, odpuść sobie dalszą drastyczna część. Względnie zadbaj o szybką pomoc służb reanimacyjnych.
Był koniec lutego 2007 roku. Pogoda podobna do dzisiejszej. Cały dzień padała drobna mżawka. Powrót z pracy, przez most kolejowy na Warcie. Pisałem już o tym, zawsze wybierałem ten most. Nawet gdy prom nieopodal kursował normalnie. Była zima, prom nie kursował. Od ponad roku nie istniał też już posterunek drużnika przy moście. Gdy był, było kogo się zapytać czy pojedzie zaraz pociąg czy nie. Jadę mostem, deski są śliskie od deszczu. Nagle słyszę trąbienie pociągu. Przyśpieszam. Oglądam się za siebie. Pociągu nie widać jeszcze. Odwracam głowę, podnoszę wzrok. Pociąg... wyłania się zza zakrętu na przeciwko mnie. Jedzie prosto na mnie, a ja jestem w połowie liczącego 300 metrów mostu. Gwałtownie hamuję. Wywalam się na śliskim drewnie. Nie zastanawiając się podnoszę rower, przekładam za barierkę i zrzucam w dół. Sam przechodzę za barierkę i trzymam się jej, mając nagi na kładce. Tak częściowo wiszę za balustradą. Pociąg przejechał. Wróciłem na most. Zszedłem z niego i poszedłem po rower. Spadł na tylne koło. Większość szprych wyrwała się z nypli. Wyglądały jak pajęczyna. Jak poskręcane eksplozjom druty zbrojeniowe jakiejś konstrukcji. Tylne koło nie obracało się w żadnym kierunku. Efekt upadku z wysokości około 7-9 metrów. Pchać się roweru nie dało, ale jakoś te 2,5-3 km go dopchałem na przednim kole. Tak zakończyła się moja pierwsza bezpośrednia konfrontacja z pociągiem. Teraz to bym rower położył płasko, na kładce, między balustradą a torowiskiem.
Specyfika tego mostu jest taka, że owa kładka nie jest oddzielona od torów. Jej szerokość pozwala na przejście jednej osoby, lub przejechanie jednego roweru. Oficjalnie to jest zakaz przekraczania tego mostu. Zakaz ten jest przez nas, okolicznych mieszkańców nagminnie łamany.
Most z którego spadła Jagna© romulus83
To już chyba ostatnie z serii comiesięcznych wspominek. Nic ciekawego, związanego z jakimkolwiek marcem mi się nie przypomina.
Jagna leży w szopie. Może kiedyś ją wyremontuję.
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
12.72 km (4.68 km teren), czas: 01:04 h, avg:11.93 km/h,
prędkość maks: 26.20 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie słyszałem o tym modelu, a i patrzę, że w gooogle też niewiele wiedzą.
Który rocznik i jakie rozmiar kół? mors - 21:49 niedziela, 3 lutego 2013 | linkuj
Który rocznik i jakie rozmiar kół? mors - 21:49 niedziela, 3 lutego 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!