- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
Wojowanie czas zacząć.
Sobota, 8 czerwca 2013 | dodano: 08.06.2013Kategoria Wyprawy
Zaraz po obiedzie w lekkim wiosennym deszczyku ruszyłem do Lądu. W Lądzie dziś i jutro odbywa się festiwal średniowieczny "Wioski i parafie".
Rozpocząłem od zwiedzania klasztoru.
Takich malowideł jest mnóstwo. W każdej niszy jest coś. Jak to w klasztorze.
W krużgankach rozstawione były stoiska z różnościami. Wszelkiej maści wyroby, narzędzia i inne średniowieczne cuda. Ich właściciele opowiadali co, po co, do czego itd. Z ciekawostek dowiedziałem się, że ówczesne zwierzęta, zarówno gospodarcze jak i dzikie były większe od dzisiejszych.
O prasę drukarską nie pytałem, czy gutenbergowska, czy wcześniejsza. Jednak oględziny matryc wskazują na przed gutenberogowską.
Gutenberg zrewolucjonizował druk, wprowadzając ruchomą czcionkę. Wcześniej stosowano matryce będące jedną całością.Jak ten co matrycę robił popelnił błąd musiał od nowa robić całość. Nie było możliwości poprawki.
Pieczęcie wszelkiej maści. Herbowe, królewskie wielkie i inne.
Zwiedzanie kościoła i klasztoru było w wersji z przewodnikiem. Na przewodnika się nie załapałem akurat. Nawet dobrze. Nikt mi w kadr nie właził. Na tę metalową płytę nagrobną dwa razy wlazłem. Spoczywa sobie na samym środku nawy głównej.
Obok zespołu klasztornego rozłożyli się rycerze.
Była okazja przymierzyć przyłbicę. Żelastwo waży prawie 10 kg. Na głowie jakoś nie czuć tej masy.
W prawej ręce dzierżę miecz jednoręczny. W lewej półtorak, czyli można do jednaj, a można do obu rąk. Wielkich koncerzy (takich jak Zerwikaptur) rycerstwo nie posiadało.
Dostałem w łeb z półtoraka. Boleć nie boli, ale odczucie jak kiepska amortyzacja przenosi uderzenie na głowę bezcenne. Silne uderzenie zapewne potrafiło zamroczyć uderzonego.
P.S. Koncerzami nie walczono w polu. Służyły piechurom do podcinania koni. Ze względu na rozmiary i masę niewygodnie byłoby operować nimi w ścisku bitewnym.
Potem jak dostałem w cymbał poszedłem porzucać toporami.
To nie ja tak nawrzucałem. Żaden z moich toporów w cel nie trafił. Latały obok siejąc zamęt i spustoszenie. A tak poważnie to za dużo siły podobno wkładałem w rzut. No i cel jak dla mnie za nisko. Włócznią trafiłem w cel. Jedną, druga wbiła się w korzenie akacji. :)
Pospacerowałem jeszcze po obozie.
Hakownica waży z 5-6 kg. Lufa krotka, ok. 30 cm, za to grubościenna. Ścianki ok. 10 mm grubości. Kaliber, trudny do oszacowania, ale WKW mógłby mieć kompleksy. ;p
A potem był pokaz walk rycerzy.
Przeniosłem się do grodu i na podgrodzie.
Podchodzę i pytam, czy to wędzarnia. Dowiaduję się, że to dymarka. Wczesnośredniowieczny piec do wytopu żelaza. Dziś żelaza nie wytapiano. Jutro mają dymać żelazo cały dzień.
Nieco dalej był kocioł.
Widzę jak mieszający w kotle człowiek przewala tam jakiś wyrób tkacki lub powroźniczy. Pytam czy gotuje sznur. Gotowała się wełna. W ten sposób dodając naturalny barwnik i coś tam jeszcze (nazwy nie pamiętam) barwiono tkaniny. W tym przypadku wełnę. Trzeba mieszać, aby tkanina równomiernie się wybarwiła.
Do bitwy o gród pozostało mi jeszcze trochę czasu, więc pojechałem do pobliskiego Lądku obejrzeć kościół.
Wróciłem do Lądu, rychtyk na bitwę.
W pobliżu dworu, obok którego jest gród odkryłem koleją ciekawostkę.
Umęczony bojami i wrażeniami postanowiłem wracać. Żeby było ciekawiej, powrót biegł przez Słupcę i Strzałkowo.
XVI wieczny słupecki kościół jest chyba najładniejszym drewnianym kościołem jaki widziałem.
Na granicy Słupcy i Strzałkowa przebiegała granica zaborów. W Strzałkowie, a właściwie w Łężcu istniał obóz jeniecki dla rosjan. Obóz zbudowali Niemcy w 1914r. Istniejącą infrastrukturę wykorzystało Wojsko Polskie podczas Wojny Polsko-Bolszewickiej, ponownie zapełniając obóz jeńcami.
Przy okazji uzupełniłem wiedzę, dlaczego my (mieszkańcy Wrześni i okolic) mówimy na tych ze Słupcy i okolic "Łańcuchy". Nazwa wzięła się od łańcucha przebiegającego przez granicę zaborów. Hmm... zawsze myślałem, że dlatego, że oni byli na carskim łańcuchu. Nadal nie wiem, dlaczego oni nazwali nas "Bażantami".
Ze Strzałkowa prze Paruszewo, Graboszewo i Sokolniki dojechałem do Kołaczkowa, a stamtąd do domu.
Druga setka wpadła. Wyprawa udana.
Pozdrower Romek - Bażant :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ląd na horyzoncie© romulus83
Rozpocząłem od zwiedzania klasztoru.
W krużgankach lądzkiego klasztoru© romulus83
Takich malowideł jest mnóstwo. W każdej niszy jest coś. Jak to w klasztorze.
Krużganek lądzkiego klasztoru© romulus83
Wirydarz© romulus83
W krużgankach rozstawione były stoiska z różnościami. Wszelkiej maści wyroby, narzędzia i inne średniowieczne cuda. Ich właściciele opowiadali co, po co, do czego itd. Z ciekawostek dowiedziałem się, że ówczesne zwierzęta, zarówno gospodarcze jak i dzikie były większe od dzisiejszych.
Średniowieczne narzędzia© romulus83
Repliki znalezisk w grodzie© romulus83
Średniowieczna drukarnia© romulus83
O prasę drukarską nie pytałem, czy gutenbergowska, czy wcześniejsza. Jednak oględziny matryc wskazują na przed gutenberogowską.
Gutenberg zrewolucjonizował druk, wprowadzając ruchomą czcionkę. Wcześniej stosowano matryce będące jedną całością.Jak ten co matrycę robił popelnił błąd musiał od nowa robić całość. Nie było możliwości poprawki.
Przegląd pieczęci© romulus83
Pieczęcie wszelkiej maści. Herbowe, królewskie wielkie i inne.
Lądzkie wieże od strony ogrodu© romulus83
Płyta nagrobna z roku MDCCCLII (1852)© romulus83
Zwiedzanie kościoła i klasztoru było w wersji z przewodnikiem. Na przewodnika się nie załapałem akurat. Nawet dobrze. Nikt mi w kadr nie właził. Na tę metalową płytę nagrobną dwa razy wlazłem. Spoczywa sobie na samym środku nawy głównej.
Sklepienie lądzkiej świątyni© romulus83
Organy w Lądzie© romulus83
Ołtarz główny© romulus83
Drugie sklepienie© romulus83
Obok zespołu klasztornego rozłożyli się rycerze.
Rycerskie atrybuty© romulus83
Była okazja przymierzyć przyłbicę. Żelastwo waży prawie 10 kg. Na głowie jakoś nie czuć tej masy.
Dwa nagie miecze wam przynoszę :)© romulus83
W prawej ręce dzierżę miecz jednoręczny. W lewej półtorak, czyli można do jednaj, a można do obu rąk. Wielkich koncerzy (takich jak Zerwikaptur) rycerstwo nie posiadało.
Dostałem w łeb z półtoraka. Boleć nie boli, ale odczucie jak kiepska amortyzacja przenosi uderzenie na głowę bezcenne. Silne uderzenie zapewne potrafiło zamroczyć uderzonego.
P.S. Koncerzami nie walczono w polu. Służyły piechurom do podcinania koni. Ze względu na rozmiary i masę niewygodnie byłoby operować nimi w ścisku bitewnym.
Potem jak dostałem w cymbał poszedłem porzucać toporami.
Topory w celu© romulus83
To nie ja tak nawrzucałem. Żaden z moich toporów w cel nie trafił. Latały obok siejąc zamęt i spustoszenie. A tak poważnie to za dużo siły podobno wkładałem w rzut. No i cel jak dla mnie za nisko. Włócznią trafiłem w cel. Jedną, druga wbiła się w korzenie akacji. :)
Pospacerowałem jeszcze po obozie.
Hakownice, ciężkie jak na prostotę konstrukcji© romulus83
Hakownica waży z 5-6 kg. Lufa krotka, ok. 30 cm, za to grubościenna. Ścianki ok. 10 mm grubości. Kaliber, trudny do oszacowania, ale WKW mógłby mieć kompleksy. ;p
A potem był pokaz walk rycerzy.
Rycerze się biją© romulus83
Przeniosłem się do grodu i na podgrodzie.
Ląd - rekonstrukcja grodu© romulus83
Jedna z chat w grodzie© romulus83
Dymarka© romulus83
Podchodzę i pytam, czy to wędzarnia. Dowiaduję się, że to dymarka. Wczesnośredniowieczny piec do wytopu żelaza. Dziś żelaza nie wytapiano. Jutro mają dymać żelazo cały dzień.
Nieco dalej był kocioł.
Barwienie (gotowanie) wełny© romulus83
Widzę jak mieszający w kotle człowiek przewala tam jakiś wyrób tkacki lub powroźniczy. Pytam czy gotuje sznur. Gotowała się wełna. W ten sposób dodając naturalny barwnik i coś tam jeszcze (nazwy nie pamiętam) barwiono tkaniny. W tym przypadku wełnę. Trzeba mieszać, aby tkanina równomiernie się wybarwiła.
Takie tam różności© romulus83
Do bitwy o gród pozostało mi jeszcze trochę czasu, więc pojechałem do pobliskiego Lądku obejrzeć kościół.
Kościół w Lądku© romulus83
Wnętrze kościoła w Lądku© romulus83
Sklepienie i czterech świętych© romulus83
Wróciłem do Lądu, rychtyk na bitwę.
Wojowie się schodzą© romulus83
Jedni atakują, drudzy bronią© romulus83
W pobliżu dworu, obok którego jest gród odkryłem koleją ciekawostkę.
Gniazdowanie owadów© romulus83
Umęczony bojami i wrażeniami postanowiłem wracać. Żeby było ciekawiej, powrót biegł przez Słupcę i Strzałkowo.
Koźlak w Słupcy© romulus83
Słupca - kościół Św. Leonarda© romulus83
XVI wieczny słupecki kościół jest chyba najładniejszym drewnianym kościołem jaki widziałem.
Słupca - kościół Św. Wawrzyńca© romulus83
Na granicy Słupcy i Strzałkowa przebiegała granica zaborów. W Strzałkowie, a właściwie w Łężcu istniał obóz jeniecki dla rosjan. Obóz zbudowali Niemcy w 1914r. Istniejącą infrastrukturę wykorzystało Wojsko Polskie podczas Wojny Polsko-Bolszewickiej, ponownie zapełniając obóz jeńcami.
Informacja o obozie w Strzałkowie© romulus83
Przy okazji uzupełniłem wiedzę, dlaczego my (mieszkańcy Wrześni i okolic) mówimy na tych ze Słupcy i okolic "Łańcuchy". Nazwa wzięła się od łańcucha przebiegającego przez granicę zaborów. Hmm... zawsze myślałem, że dlatego, że oni byli na carskim łańcuchu. Nadal nie wiem, dlaczego oni nazwali nas "Bażantami".
Ze Strzałkowa prze Paruszewo, Graboszewo i Sokolniki dojechałem do Kołaczkowa, a stamtąd do domu.
Kościół w Graboszewie© romulus83
Kościół w Sokolnikach© romulus83
Druga setka wpadła. Wyprawa udana.
Pozdrower Romek - Bażant :)
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
100.20 km (2.33 km teren), czas: 05:17 h, avg:18.97 km/h,
prędkość maks: 34.40 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
romulus A przeprawili się promem w NW Podgórnej. wujątkowo.
bobiko - 20:32 niedziela, 9 czerwca 2013 | linkuj
Też byłem u łańcuchów ;-)
Widzę, że ciągle sie mijamy. W kazdym razie jutro jadę do Hermanowa w ramach rajdu Fortuny, który zaczyna sie od Miłosławia a kończy się w Hermanowie ;) bobiko - 00:00 niedziela, 9 czerwca 2013 | linkuj
Widzę, że ciągle sie mijamy. W kazdym razie jutro jadę do Hermanowa w ramach rajdu Fortuny, który zaczyna sie od Miłosławia a kończy się w Hermanowie ;) bobiko - 00:00 niedziela, 9 czerwca 2013 | linkuj
Wycieczka i wszystko, co pokazujesz, to bajeczne. Piękny reportaż, gratuluję i pozdrawiam serdecznie.
ramboniebieski - 22:47 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!