- Kategorie:
- Góry.5
- Krótkie.154
- Miasta.11
- Miejsca różne i podróżne..48
- Opencaching.2
- Praca.51
- Rekreacyjnie.34
- Treningowo.69
- Wędkarstwo.4
- Wsie.21
- Wyprawy.62
- Z psem.6
Po okolicy. Wyprzedzanie szosowca. ;)
Czwartek, 20 marca 2014 | dodano: 20.03.2014Kategoria Treningowo
Wreszcie pogoda dopisała, i znalazł się wolny czas, więc pierwszy raz od tygodnia wsiadłem na rower. Zazwyczaj przy takiej absencji jeździłem tempem typowo turystycznym. Dziś było z goła inaczej.
Od samego początku czułem moc w nogach. Pierwsze 5,5 km to zwyżkowa jazda ze średnią ostateczną 26km/h. Całkiem niexle jak na mnie. :) Potem tempo spadło do prędkości przejazdowej 22-24 km/h. Czasówka na 10 km wyszła w 24:19 min., ze średnią 24,8 km/h Lepiej od poprzednio mierzonej z 16 lutego o 1:11 min. Potem zjazd na Sarnicach z kolejnym rekordem 45,9 km/h. Zjazd nie jest specjalnie wysoki, za to rozciągnięty przez zakręt, co daje pole do popisu. :) Na zjeździe czułem, że rower sam się rwie do przodu. Moja chęć jazdy była niczym w porównaniu z tym co chciał rowerek. ;)
Po drodze spotkałem szosowca, na oko 40 lat. Jechał kolarką wyglądającą na równie toporną co mój orkan. W zasadzie spotkałem go już wyruszając w drogę, praktycznie pod domem. Drugi raz widziałem go, gdy zatrzymałem się przy sklepie w Czeszewie. Jechał w kierunku Miłosławia. Kilka minut później i jakiś km bliżej domu usłyszałem coś za plecami. Ten szosowiec siedział mi na kole. Po czym mnie wyprzedził. Mknąłem wtedy ok 27-28 km. Po wyprzedzeniu utrzymałem się tuż za nim może z 200-300 metrów. Podkręciłem, zaatakowałem i wyprzedziłem (32km/h). Na prowadzeniu utrzymałem się może kolejne 200-300 metrów, po czym zostałem ponownie wyprzedzony.
Chyba forma nadchodzi. :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Od samego początku czułem moc w nogach. Pierwsze 5,5 km to zwyżkowa jazda ze średnią ostateczną 26km/h. Całkiem niexle jak na mnie. :) Potem tempo spadło do prędkości przejazdowej 22-24 km/h. Czasówka na 10 km wyszła w 24:19 min., ze średnią 24,8 km/h Lepiej od poprzednio mierzonej z 16 lutego o 1:11 min. Potem zjazd na Sarnicach z kolejnym rekordem 45,9 km/h. Zjazd nie jest specjalnie wysoki, za to rozciągnięty przez zakręt, co daje pole do popisu. :) Na zjeździe czułem, że rower sam się rwie do przodu. Moja chęć jazdy była niczym w porównaniu z tym co chciał rowerek. ;)
Po drodze spotkałem szosowca, na oko 40 lat. Jechał kolarką wyglądającą na równie toporną co mój orkan. W zasadzie spotkałem go już wyruszając w drogę, praktycznie pod domem. Drugi raz widziałem go, gdy zatrzymałem się przy sklepie w Czeszewie. Jechał w kierunku Miłosławia. Kilka minut później i jakiś km bliżej domu usłyszałem coś za plecami. Ten szosowiec siedział mi na kole. Po czym mnie wyprzedził. Mknąłem wtedy ok 27-28 km. Po wyprzedzeniu utrzymałem się tuż za nim może z 200-300 metrów. Podkręciłem, zaatakowałem i wyprzedziłem (32km/h). Na prowadzeniu utrzymałem się może kolejne 200-300 metrów, po czym zostałem ponownie wyprzedzony.
Chyba forma nadchodzi. :)
Rower:Wz. 96/13
Dane wycieczki:
21.16 km (0.00 km teren), czas: 00:52 h, avg:24.42 km/h,
prędkość maks: 45.90 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!